Unia Europejska prowadzi dyskusje na temat zniesienia sankcji nałożonych na część Rosjan - przekazała w czwartek 14 lipca Agencja Bloomberg, która powołuje się na dobrze poinformowane źródła w Brukseli. Prawnicy stwierdzili, że środki karne mogły zostać wprowadzone na niewystarczających podstawach.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Unia Europejska, od początku wojny rozpętanej przez Władimira Putina, nałożyła sankcje na tysiące osób, w tym setki potentatów, biznesmenów, polityków i wojskowych, którzy według Brukseli popierają inwazję na Ukrainę lub są blisko powiązani z Kremlem.
W związku z tym około 30 Rosjan miało pozwać Unię Europejską do sądu, a 10 osób zwrócić się do niej bezpośrednio o usunięcie z listy sankcyjnej. Służba Prawna Rady Europejskiej poinformowała ambasadorów, że niektóre wnioski są uzasadnione. Okazuje się, że argumenty, które zadecydowały o nałożeniu kar, są niedostateczne, błędne, albo przestarzałe.
Prawnicy nie podali, o ile osób chodzi, ani o kogo konkretnie. Zaznaczają, że rozpatrzone zostaną wnioski niewielkiej części osób. Bloomberg podkreśla, że każda przegrana w sądzie w sprawie ważności sankcji to koszty dla Unii Europejskiej. Jednocześnie skreślenie osób z list będzie wymagało zgody państw członkowskich.
Wśród Rosjan domagających się skreślenia z listy sankcji jest m.in. Andriej Mielniczenko, właściciel EuroChem Group, potężnego producenta nawozów, stalowi magnaci Aleksiej Mordaszow oraz Aliszer Usmanow. Wcześniej informowano, że zniesienia kary chce także Roman Abramowicz, który za czasów prezydentury Borysa Jelcyna należał do tzw. grupy kremlowskiej.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.