Inflacja w lipcu jednak wzrosła. GUS skorygował odczyt w górę. Cenowego płaskowyżu nie było

Inflacja w lipcu jednak się zwiększyła. Główny Urząd Statystyczny podał skorygowany odczyt - wzrost cen w ubiegłym miesiącu przyspieszył do 15,6 proc. z 15,5 proc. w czerwcu. To oznacza, że mamy nowy rekord inflacyjny w tym roku - wskaźnik jest najwyżej od 1997 roku.

GUS podał, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu wzrosły o 15,6 proc. rok do roku. Nieco mocniej niż zakładał to wstępny, tzw. szybki szacunek z 29 lipca.

GUS: inflacja w lipcu jednak przyspieszyła

Eksperci spodziewali się, że Urząd potwierdzi tamte pierwsze wyliczenia - to oznaczałoby, że mieliśmy inflacyjny płaskowyż, bo w czerwcu inflacja wyniosła 15,5 proc. Tak się nie stało i w ubiegłym miesiącu wzrost cen lekko przyspieszył. Takie korekty się zdarzają, wystarczy przypomnieć sobie, że szybki szacunek za przywołany tutaj czerwiec wyniósł 15,6 proc., a dwa tygodnie później został zrewidowany w dół.

Tym razem część ekspertów również spodziewała się korekty - i także w dół. Jeszcze po 8:00 rano ekonomiści PKO BP pisali, że choć spodziewają się potwierdzenia pierwszego odczytu za lipiec, to nie mogą "także wykluczyć niewielkiej pozytywnej niespodzianki - silny spadek cen paliw pod koniec miesiąca może zepchnąć inflację w finalnym odczycie nieznacznie poniżej szacunku flash".

Zobacz wideo Na co Polacy wydają najwięcej pieniędzy? Czy ceny zaczynają spadać? Pytamy ekspertkę

Już po publikacji danych inni - ekonomiści mBanku - podkreślali, że ta różnica jest na tyle niewielka, że nie ma co się nad nią rozwodzić. Jak napisali w szybkim twitterowym komentarzu, "rozbijamy się tutaj o kwestie statystyczne - niewiele zabrakło, by wskaźnik był jednak bez zmian". Sama różnica to efekt rewizji cen energii. 

Co drożeje najmocniej?

W pierwszych, szybkich szacunkach miesięcznej inflacji, GUS wymienia tylko kilka głównych kategorii cenowych. W drugim odczycie, czyli tym, który właśnie poznaliśmy, publikowane są już pełne dane. Zajrzyjmy zatem w tabelki Urzędu. 

Jak podaje GUS, w ujęciu rok do roku na wskaźnik inflacji największy dodatni wpływ miały ceny w zakresie mieszkania, żywności i transportu. Wzrosły one o odpowiednio 21,8 proc., 15,9 proc. i 27,7 proc. 

W ramach kategorii "żywność" najmocniej w ujęciu rok do roku podrożał cukier - o 47,6 proc. (przy czym w ujęciu miesięcznym, czyli od czerwca, ceny cukru wzrosły aż 7 proc. - najmocniej ze wszystkich). Niewiele ustępują mu tłuszcze roślinne - podrożały o 46,1 proc. w ciągu roku (miesiąc do miesiąca o 4,0 proc.). Mąka jest droższa o 38,9 proc. w porównaniu z lipcem 2021 r., pieczywo o 29,1 proc., masło o 31,4 proc., wołowina o 32,8 proc., a drób o 28,4 proc. 

Płacimy więcej oczywiście nie tylko za zakupy spożywcze - i to nie ich ceny w ostatnich dniach budziły najwięcej emocji. Opał podrożał aż o 131,2 proc. rok do roku, gaz o 44,9 proc., a energia cieplna o 14,3 proc. Z tego energetycznego zestawu tylko ceny energii elektrycznej nie wystrzeliły dramatycznie - wzrosły o 5,1 proc. rok do roku, ale dla gospodarstw domowych są one regulowane, na podnoszenie przyjdzie jeszcze czas - czeka nas to na początku przyszłego roku. Wszystkie wymienione przed chwilą ceny to składowe kategorii "użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii", która jako całość zanotowała wzrost cen o 25,3 proc. rok do roku. 

W zakresie transportu (cała kategoria, przypomnijmy +27,7 proc. rok do roku), najmocniej podrożały oczywiście paliwa, w tym olej napędowy o 40,3 proc., benzyna o 34,5 proc. (miesiąc do miesiąca już potaniała o 4 proc.), a gaz LPG o 41,0 proc. 

Kiedy inflacja sięgnie szczytu i czy stopy procentowe jeszcze wzrosną?

Co dalej? Eksperci nie mówią do końca jednym głosem, choć wszyscy zaznaczają, że na początku przyszłego roku czeka nas uderzenie związane z cenami energii. Według ekonomistów Pekao SA, "lokalny tegoroczny szczyt może przesunąć się na wrzesień". Także ING kolejnego szczytu spodziewa się jesienią.

Z kolei Polski Instytut Ekonomiczny w sierpniu spodziewa się jeszcze niewielkiego wzrostu inflacji, ale w ostatnich trzech miesiącach roku już jej wyhamowania - głównie dzięki tańszym paliwom. To oczywiście wcale nie oznacza, że będzie dużo lepiej. "Dwucyfrowa inflacja będzie utrzymywać się przez resztę roku. Spodziewamy się wyhamowania cen żywności oraz spadku cen paliw i handlu międzynarodowego. Zagrożeniem jest natomiast wzrost cen energii elektrycznej i ciepłownictwa" - pisze PIE. 

Podobnie wygląda to w prognozach PKO BP - w najbliższym czasie spodziewany jest jeszcze niewielki wzrost inflacji, potem uspokojenie dynamiki wzrostu cen, a na początku przyszłego roku wystrzał powyżej 16 proc. 

Co w takiej sytuacji zrobi Rada Polityki Pieniężnej? Ekonomiści PIE uważają, że "stabilizacja inflacji do celu NBP zajmie trzy lata". Na szybkie schodzenie z wysokich stóp (przypomnijmy, główna wynosi teraz 6,5 proc.) nie ma raczej co liczyć - w każdym razie nie w obecnym otoczeniu. A czy będą podwyżki? ING tego właśnie się spodziewa w tym roku. Inni widzą raczej koniec cyklu. Najbliższe decyzyjne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się 7 września.

 

Więcej o: