Dolnośląskie. Wyjście pracownika do toalety tylko za zgodą szefa. Taka jest "koncepcja poprawy budżetu"

Starosto Powiatowe w Wołowie zdecydowało się ograniczyć możliwość korzystania z toalety. Urzędnicy muszą więc prosić przełożonego o zgodę na to, by mogli wyjść do ubikacji. Dziwna inicjatywa ma być wprowadzona w ramach oszczędności. "W godzinach porannych uprasza się o korzystanie z toalet we własnych mieszkaniach" - można przeczytać na kartce.

Starostwo Powiatowe w Wołowie w województwie dolnośląskim przedstawiło pracownikom "koncepcję poprawy stanu budżetu". Ośmiopunktowy dokument zawiera jedną, bardzo kontrowersyjną zasadę, której celem ma być "oszczędność energii elektrycznej i cieplnej oraz wody".

Zobacz wideo Sposoby na oszczędzanie wody. Jak to robić?

Dolny Śląsk. Oszczędzanie energii i wody poprzez wydzielanie zgody na chodzenie do toalety 

Ustalenia miały nie być konsultowane z pracownikami starostwa, a zasady, które zaczęły obowiązywać, wywieszono na drzwiach jednej z toalet w budynku. "W związku z wdrażanym programem naprawczym powiatu, wizyty w toalecie mogą odbywać się wyłącznie za zgodą przełożonego. Jednocześnie w godzinach porannych uprasza się o korzystanie z toalet we własnych mieszkaniach" - można przeczytać na kartce, której zdjęcie w komentarzy opublikował radny Bartosz Granat i poseł Michał Jaros. 

"To nie film Barei, a plan naprawczy według PiS w powiecie wołowskim" - napisał z kolei poseł Michał Jaros. - W Wołowie pojawiły się kartki na drzwiach, które informują, że korzystanie z toalety w budynku urzędu przez jego pracowników dozwolone jest wyłącznie za zgodą przełożonego. Przecież to jest tragikomedia w czystej postaci, na dodatek kpina z urzędników, a przede wszystkim z mieszkanek i mieszkańców Powiatu Wołowskiego - dodał na nagraniu polityk.

Sytuację w starostwie skomentował także burmistrz Wołowa Dariusz Chmura. "Mam propozycję dla Zarządu Powiatu Wołowskiego pod przewodnictwem Janusza Dziarskiego - deklaruję przejęcie wszystkich szkół średnich, budynku starostwa wraz z wszystkimi wydziałami oraz wnioskowane drogi, ale mam jeden warunek... Przyznajcie się do swojej nieudolności i podajcie się w końcu do dymisji" - napisał samorządowiec w komentarzu pod postem na Facebooku.

W komentarzach czytamy także, że do powieszenia kartki w starostwie miał przyznać się rzecznik prasowy Arkadiusz Muszyński, a nie starosta. Wspomniana kartka miała też zawisnąć tylko w wydziale komunikacji. 

Więcej o: