Inflacja 16,1 proc. za sierpień jest najwyższa od ponad 25 lat. W czwartek GUS podał szczegóły wzrostów cen poszczególnych towarów i usług. I tak, np. opał podrożał o niemal 157 proc. rok do roku, żywność o ponad 18 proc., paliwa o ponad 23 proc., a wiele usług (np. lekarskie czy fryzjerskie) o 15-16 proc.
Więcej bardzo przykrych danych o wzroście cen w artykule poniżej:
Czwartkowe dane nie są zaskoczeniem w tym sensie, że GUS potwierdził tzw. szybki szacunek z 31 sierpnia. Ale pod koniec sierpnia odczyt inflacji na poziomie aż 16,1 proc. był dla części ekspertów przykrą niespodzianką, bo rynkowy konsensus prognoz wynosił ok. 15,4-15,5 proc. Choć akurat np. ekonomiści z NBP trafnie przewidzieli, że inflacja w sierpniu będzie wyższa niż wielu sądzi.
W czwartek analitycy zwracają uwagę m.in. na to, jak szeroką ławą inflacja idzie w Polsce. Dane potwierdzają to, co w zasadzie każdy z nas widzi - dynamicznie nie rosną tylko wybrane ceny, np. energii, żywności, paliw. Nie, bardzo mocno drożeje w zasadzie wszystko.
Niestety nie mamy dobrych wieści – wzrosty rozlały się szeroko, a inflacja bazowa w ujęciu rok do roku przyspieszyła do blisko 10 proc.
- piszą ekonomiści z banku Pekao. Inflacja bazowa to inflacja z wyłączeniem cen energii i żywności. Dokładne dane na ten temat NBP poda w piątek 16 września.
Inflację bazową na poziomie ok. 10 proc. szacują też eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Pokazują przy tym bardzo niepokojący wykres - około 70 proc. cen rośnie w tempie przekraczającym 5 proc., a około połowa w tempie ponad 10 proc.
Spodziewamy się lekkich spadków tego odsetka, ale mocniej rosnąć będą ceny towarów energochłonnych. Dlatego inflacja dalej będzie wysoka w 2023 r.
- dodają też eksperci z PIE.
Zresztą także prezes NBP Adam Glapiński na zeszłotygodniowej konferencji prasowej zwracał uwagę, że choć "co najmniej trzy czwarte inflacji pochodzi z szoków energetycznych", to wynika ona także z przenoszenia przez firmy wyższych kosztów na klientów. Czyli właśnie z tego efektu rozlewania się fali inflacyjnej po całej gospodarce.
O presji cenowej w wielu kategoriach piszą także ekonomiści z ING Banku Śląskiego.
Gospodarka musi jeszcze zaabsorbować szok energetyczny
- uważają.
Zdaniem prezes NBP Adama Glapińskiego, w najbliższych miesiącach inflacja w Polsce powinna delikatnie spadać. Ten ruch ma być kontynuowany w 2023 r., choć szef NBP zabezpieczał się, że ta prognoza nie uwzględnia oczywiście ewentualnych niespodziewanych czynników.
Glapiński szacował, że przy założeniu utrzymania tarczy antyinflacyjnej oraz braku podwyżek cen regulowanych, inflacja pod koniec 2023 r. mogłaby wynieść nawet ok. 3 proc. Prezes NBP intuicyjnie zakłada jednak, że jakieś podwyżki cen regulowanych nastąpią (zgodnie z najnowszymi doniesieniami - na duże podwyżki cen energii powinny szykować się rodziny zużywają ponad 2 tys. kWh rocznie) i pod koniec 2023 r. inflacja będzie wyższa, choć już jednocyfrowa (według Glapińskiego ok. 5-6 proc.).
W choćby spadek inflacji w najbliższych miesiącach nie wierzą jednak ekonomiści Credit Agricole.
Dzisiejsze dane są zgodne z naszą prognozą, zgodnie z którą szczyt inflacji zostanie osiągnięty w październiku br. na poziomie 17,5 proc., a inflacja utrzyma się na poziomie przekraczającym 16 proc. do lutego 2023 r.
- piszą w komentarzu.