Jestem jednoznacznie przekonana o tym, że stopy w Polsce powinny dalej rosnąć
- powiedziała w programie "Jeden na Jeden" w TVN24 prof. Joanna Tyrowicz, nowa członkini Rady Polityki Pieniężnej. Tyrowicz w zeszłym tygodniu została wybrana do RPP przez Senat, posiedzenie RPP 5 października będzie więc jej pierwszym.
Potrzebę dalszych podwyżek stóp procentowych akcentował w środę w "Studiu Biznes" w Gazeta.pl także inny członek RPP zgłoszony przez Senat - Ludwik Kotecki. Ale wiele wskazuje na to, że poglądy Koteckiego i Tyrowicz nie znajdą jednak większości w Radzie Polityki Pieniężnej.
Prezes NBP Adam Glapiński na zeszłotygodniowej konferencji prasowej mówił raczej o braku podwyżki w październiku lub o symbolicznej - o 25 punktów bazowych. Inny członek RPP Ireneusz Dąbrowski jasno zadeklarował, że według niego cykl podwyżek się zakończył. O rychłych lub wręcz już zaistniałym zakończeniu cyklu mówił też Henryk Wnorowski. W świetle poprzednich wypowiedzi czy głosowań np. Wiesława Janczyka czy Przemysława Litwiniuka można przypuszczać, że znajdzie się w RPP większość dla braku podwyżki w październiku lub tylko jej skromnej skali.
Warto przypomnieć, że RPP ma obecnie ośmioro członków. To przegłosowania danej decyzji wymagana jest zgoda przynajmniej pięciorga z nich lub czworga, o ile w tym gronie jest prezes NBP.
Prof. Tyrowicz w TVN24 oceniała także, że dotychczas stopy procentowe były podnoszone w zbyt wielu krokach. Podniesienie głównej stopy NBP z 0,10 proc. do 6,75 proc. zajęło RPP jedenaście posiedzeń.
Nie mówię, że trzeba od razu przejść np. z 0 do 6 proc., ale przechodzenie w jedenastu krokach nie ma sensu. To obniża skuteczność podnoszenia stóp. Lądujemy w sytuacji, gdy mamy wysokie stopy, ale ich efekt dla gospodarki jest niższy
- mówiła członkini RPP. Znów - podobne zdanie akcentował w "Studiu Biznes" w Gazeta.pl Ludwik Kotecki. Nazywał on niektóre podwyżki stóp w pierwszej połowie roku "cykaniem". Warto podkreślić, że Kotecki na majowym i czerwcowym posiedzeniu składał wnioski o podwyżki stóp o 1 pp., ale przeciwko nim głosowali wszyscy inni członkowie RPP (ostatecznie "przechodziły" podwyżki o 0,75 pp.).
Członkini RPP oceniała także w TVN24, że wiarygodność prezesa NBP jest niska. - Glapiński wyraził wiele poglądów, które nie miały oparcia w danych - mówiła Tyrowicz.
Polityka pieniężna w Polsce jest obecnie o tyle bezzębna, że po pierwsze prezes NBP nie może nic zakomunikować, bo nikt mu nie wierzy, a po drugie jej skuteczność jest osłabiana przez działania fiskalne rządu
- oceniała Tyrowicz. Dodawała, że "ledwie dwa tygodnie temu mieliśmy założenia budżetu, a już wczoraj było kolejne ogłoszenie o dosypywaniu pieniędzy poprzez zamrożenie cen energii.
Wymodelowanie tego jest trudne, to jest jakiś chaos, gonitwa kolejnych pomysłów. Człowiek zrobi prognozę, a jutro ona już jest nieważna
- dodawała członkini RPP.
Tyrowicz oceniała też, że "dosypywanie pieniędzy wszystkim to absurd".
Czym innym jest łagodzenie kosztów inflacji tym gospodarstwom domowym, które tego potrzebują, a czym innym "helicopter money", czyli rozsypywanie pieniędzy po gospodarce
- wskazywała. Pytana o prognozowany szczyt inflacji Tyrowicz orzekła, że "gdyby miała szklaną kulę, to by ją przyniosła". Nie wykluczała jednak, że osiągniemy w Polsce inflację 20 proc.
Członkini RPP oceniła także, że uruchomienie środków z unijnego Funduszu Odbudowy, inflacja byłaby niższa. Zaznaczała jednak, aby nie przesadzać w tej narracji.
Gdyby te środki trafiły do Polski, umocniłyby złotego, osłabiłyby więc impuls inflacyjny związany z importem dóbr do Polski. Ale to nie jest tak, że te pieniądze rozwiązują wszystkie problemy
- mówiła Tyrowicz. Nie ukrywała też, że Polaków czeka jeszcze cięższy okres.
Będzie spowolnienie gospodarcze, będzie trudniejsza sytuacja, niższe inwestycje, mniejsza kreacja miejsc pracy, niższe tempo wzrostu wynagrodzeń, mniejsze szanse na znalezienie pracy przez osoby wchodzące i powracające na rynek. Z całą pewnością kierunek jest w dół
- wskazywała członkini RPP.