Kilkanaście minut po przebiciu psychologicznej bariery 5 zł, amerykańska waluta nadal umacniała się wobec polskiej - ten wzrost sięgał okolic 1 proc. Na poniższym wykresie widać wyraźnie, że wyraźny ruch w górę na tej parze walutowej to kwestia ostatnich kilku dni.
Notowania dolara amerykańskiego wobec złotego. źródło: stooq.pl
Sytuacja złotego wobec najważniejszych walut coraz bardziej przypomina cennik w sklepach typu "wszystko po 5 zł". Właśnie tyle znów trzeba płacić za jednego franka szwajcarskiego. Kurs PLN/CHF wynosi we wtorek o godzinie 19: 25 - 5,05 zł. Powyżej ten granicy od dawna utrzymuje się funt szterling - obecnie kosztuje 5,33 zł. Do tego grona w we wtorek dołączył amerykański dolar. "Stało się to po raz pierwszy w historii" - zauważa ekonomista Maciej Samcik.
Mikołaj Fidziński w dzisiejszym artykule na portalu Gazeta.pl (opublikowanym jeszcze przed przebiciem przez dolara owej psychologicznej bariery) zwracał uwagę na dwa czynniki, które do tego doprowadziły. Po pierwsze słaby złoty, który wiąże się bezpośrednio z sytuacją geopolityczną, a konkretnie bliskością wojny w Ukrainie. Polska waluta jest wrażliwa na słowa i działania Władimira Putina, w ostatnich dniach to m.in. mobilizacja rezerwistów czy ponowna gra kartą ataków jądrowych. W takich sytuacjach zawsze kapitał międzynarodowy odwraca się od złotego i innych walut krajów wschodzących z naszego regionu i płynie do bezpiecznych przystani, za jakie uważany jest frank szwajcarski czy amerykański dolar.
Drugi czynnik to polityka pieniężna Fedu, czyli amerykańskiego banku centralnego. W środę 21 września Fed znów podniósł główną stopę procentową - o 75 punktów bazowych, do przedziału 3-3,25 proc. Sama ta decyzja była spodziewana, ale to, co potem powiedział jego szef Jerome Powell, już było w poprzek dominującego myślenia na rynkach (i podbiło kurs amerykańskiej waluty). Chodziło o jednoznacznie wyrażoną determinację do dalszych, wysokich podwyżek stóp w celu stłumienia inflacji (8,5 proc. w sierpniu br.), nawet kosztem recesji.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Michał Stajniak, Starszy Analityk Rynków Finansowych XTB w rozmowie z Gazeta.pl przyznał, że na razie nie powinniśmy liczyć na osłabienie dolara.
- Oczywiście historia pokazuje, że tak agresywne podwyżki związane z nadmierną inflacją (w czerwcu 9,1 proc.) kończą się przynajmniej spowolnieniem, ale zwykle recesją. To z kolei determinowałoby obniżki stóp procentowych, być może nawet w przyszłym roku. Wobec tego, oczekując momentu, w którym dolar powinien oddawać swoje wzrosty z ostatnich kilkunastu miesięcy, należy najprawdopodobniej celować w przyszły rok - stwierdził.