Otwarcie gazociągu Baltic Pipe to bez wątpienia początek zupełnie nowej ery dla polskiego systemu energetycznego. Nasz kraj zrezygnował bowiem z dostaw z Rosji. Przez lata był to kluczowy kierunek dla Polski, bo jeszcze w 2021 roku Rosja dostarczał nam do 10,2 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Od stycznia przyszłego roku do Polski przez Baltic Pipe ma płynąć łącznie ok. 10,4 mld m3 gazu rocznie. Norweski gaz powinien więc zastąpić rosyjski.
- Baltic Pipe daje Polsce niezależność, suwerenność w zakresie decydowania o energii, a w szczególności - dostawach gazu. Tym gazociągiem możemy zastąpić wszystko, co do tej pory było sprowadzane z Rosji. To jest mniej więcej połowa całego polskiego zapotrzebowania na gaz - mówił były wiceminister gospodarki i były pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski w rozmowie z RMF FM.
Wciąż nie wiadomo jednak, ile zapłacimy za norweski gaz. Dominik Brodacki z think tanku Polityka Insight w rozmowie z Marią Mazurek wyjaśnia: - Gaz w Norwegii jest jednym z najdroższych na świecie. Choć trudno nam to teraz w Polsce zrozumieć, Rosjanie w Europie Zachodniej zawsze uchodzili za dostawcę pewnego i przede wszystkim taniego. Norwegowie zaś mają drogi gaz przede wszystkim dlatego, że wydobywany jest z dna morza.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Robert Mazurek w Porannej rozmowie RMF FM zapytał o cenę norweskiego gazu Piotra Naimskiego. - Norweski gaz będzie po cenach, które są cenami europejskimi, a tak naprawdę są dyktowane również sytuacją globalną. To jest po prostu rynek. Będziemy kupowali gaz ze źródeł, które są politycznie nieuwarunkowane tak jak do tej pory kontrakt jamalski. Był on politycznym narzędziem Rosjan, wykorzystywanym w wojnie - tłumaczył Naimski.
PGNiG i Grupa Equinor z Norwegii podpisały 23 września kontrakty na dostawy surowca do gazociągu. Eksperci obawiają się jednak, że stało się to za późno i te umowy będą bardzo niekorzystne. - Nie byłoby tego problemu, gdybyśmy temat dostaw gazu przez Baltic Pipe zamknęli dwa-trzy lata temu. Jeżeli to wszystko robi się na ostatnią chwilę, dosłownie na kilka dni przed otwarciem instalacji, to ci, od których chcemy kupić gaz, mogą zażądać dowolnej kwoty - wyjaśnia Dominik Brodacki.