Rzecznik prasowy PLL LOT Krzysztof Moczulski poinformował w piątek wieczorem o przykrym incydencie, do którego doszło na pokładzie jednego z samolotów polskiego przewoźnika. "Nie ma to jak dobre rozpoczęcie wakacji... agresywny pasażer na LO6305 WAW-PUJ. SPLRA zawraca do Lajes na Azorach. Po wycofaniu pasażera i dotankowaniu planujemy kontynuowanie rejsu. Pamiętajcie: alkohol i samolot to nie jest dobre połączenie" - napisał na Twitterze.
Moczulski poinformował, że pasażer został wpisany na listę nieakceptowanych, a biuro prawne wyciągnie wobec niego konsekwencje. W sierpniu doszło do podobnej sytuacji. Samolot, który leciał z Warszawy do Toronto, musiał lądować na Islandii, a następnie wrócił do Warszawy. Powodem była bójka na pokładzie maszyny i potrzeba usunięcia agresywnych pasażerów.
Martyna Tchórz z Ryanaira wyjaśniała wtedy w rozmowie z Onetem, że w takiej sytuacji "pasażer najprawdopodobniej będzie musiał ponieść koszty lądowania". Nie wiadomo jednak, czy pasażera lecącego do Dominikany spotkają podobne konsekwencje.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Przypominamy, że w przypadku opóźnienia lotu o więcej niż trzy godziny lub odwołania lotu pasażerowie, których to dotyczy, mogą mieć prawo do odszkodowania w wysokości do 600 euro. W przypadku agresywnego pasażera na pokładzie linia może się jednak powołać się na nadzwyczajną okoliczność i odrzucić roszczenie - wyjaśnia portal konsument.gov.pl.