"Oczekuję od prezesa Tauron natychmiastowego wycofania się z nieakceptowalnej decyzji dot. wypowiadania umów na gaz. Nie ma mojej zgody na takie działania" - napisał Jacek Sasin w mediach społecznościowych, tuż po tym, gdy media obiegła wiadomość dotycząca decyzji spółki Tauron.
Energetyczny gigant w listach rozesłanych do kilkudziesięciu tysięcy odbiorców poinformował, że z końcem listopada wypowiada umowę na dostawy gazu. Decyzję tłumaczy "niestabilną sytuacją na międzynarodowym rynku gazu".
Tauron uspokaja, że choć klienci będą musieli podpisać umowę z nowym sprzedawcą, to zmiana dostawcy odbędzie się bez przerw w dostawie gazu.
Piotr Kuczyński, analityk finansowy Xelion w rozmowie z Gazeta.pl przyznaje, że sytuacja jest dość niezwykła.
Spółka ma prawo wypowiedzieć umowę, o ile są w niej zapisy na to pozwalające. Zazwyczaj jest to powołanie się na vis maior (siła wyższa). Minister szefujący Ministerstwu Aktywów Państwowych oczywiście nie może tego zakazać, bo spółka musi dbać o interesy swoje i jej akcjonariuszy
- podkreśla ekspert.
Wyjaśnia jednocześnie, że rząd ma narzędzia, by swoją wolę na spółkach Skarbu Państwa ostatecznie wymusić.
Jacek Sasin może doprowadzić do zmiany zarządu spółki, w której skarb państwa praktycznie rządzi. Ostatecznie więc jeśli prezes spółki chce ocalić stanowisko, to musi poddać się woli ministra. Albo samemu złożyć rezygnację ze stanowiska
- stwierdził rozmówca Gazeta.pl.
Po alarmującym wpisie Jacka Sasina Tauron zamieścił kolejny komunikat. Zapewnia, że zmiana sprzedawcy gazu będzie dla konsumentów niezauważalna. "Klienci mają zagwarantowaną ciągłość dostaw gazu - bez przerwy. Zmiana sprzedawcy odbędzie się bez zmiany warunków, automatycznie. Klient może wybrać też sprzedawcę samodzielnie. Pomożemy w dopełnieniu wszelkich niezbędnych formalności. Jesteśmy w kontakcie z PGNiG" - czytamy.
Zastępowanie jednego dostawcę gazu lub energii elektrycznej przez innego jest przewidziane przepisami prawa. W przypadku mediów jest bowiem wyznaczany tzw. dostawca rezerwowy. Przejmuje on obowiązki dostawcy głównego, gdy ten nie może dalej świadczyć usług. Ten mechanizm ma zabezpieczać odbiorcę np. przed bankructwem dostawcy i zapewnić ciągłość dostaw. Może się jednak wiązać z wyższymi kosztami.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.p