"MOL pozostaje zaangażowany w utrzymanie bezpieczeństwa dostaw z własnych produktów, jednak w obecnej sytuacji zapewnienie pełnego zaopatrzenia rynku nie może być zapewnione bez zwiększenia importu produktów" - podała węgierska spółka w oświadczeniu, cytowanym przez Agencję Reutera.
Dyrektor zarządzający MOL Gyorgy Bacsa przekazał następnie, że koncern próbował zwiększyć import surowców ze swojej rafinerii na Słowacji, ale "osiągnął granice swoich możliwości logistycznych".
We wtorek tuż po godz. 23:00 informację o uwolnieniu cen paliw dla mieszkańców Węgier ogłosili wspólnie szef kancelarii premiera Gergely Gulyás i prezes kontrolowanego przez państwo koncernu paliwowego MOL, Zsolt Hernádi. Rządowe limity cenowe na paliwo obowiązywały przez ponad rok - do tej pory za litr benzyny i oleju napędowego tankowanego do prywatnych samochodów należało zapłacić 480 forintów za litr, tj. ok. 5,50 zł wg. aktualnego kursu.
Od teraz, po zniesieniu cen gwarantowanych, średnia cena wyniesie 7,30 zł za benzynę i prawie 8 zł za litr oleju napędowego. Limity cenowe dla Węgrów obowiązywały przez ponad rok, ale stopniowo je redukowano - ostatnio już tylko samochody prywatne, taksówki i maszyny rolnicze na węgierskich rejestracjach mogły tankować taniej. Natomiast pozostali mieszkańcy tego kraju musieli kupować benzynę po ustalanych codziennie cenach rynkowych.
Więcej informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Powodem zniesienia limitu cen jest chaos, jaki zapanował na węgierskich stacjach benzynowych. Od kilkunastu tygodni stopniowo powiększają się braki paliwa, spowodowane przede wszystkim remontem i awariami w jedynej węgierskiej rafinerii. Media podają, że w weekend brakowało paliwa w niemal jednej czwartej punktów sprzedaży, kierowcy ustawiali się w kolejkach, by zatankować samochody. Wielu kierowców mieszkających na północy Węgier tankuje na stacjach benzynowych na Słowacji, gdzie ceny są wyższe, ale paliwa jest pod dostatkiem.
Premier Węgier Viktor Orban został skrytykowany za ograniczenie cen paliw przez szefa węgierskiego banku centralnego. Gyorgy Matolcsy ocenił, że wprowadzenie limitu cen zwiększyło sprzedaż, a ludzie, zamiast oszczędzać, wydawali więcej. Natomiast sprzedawcy, którym rząd narzucił obniżenie cen, odbili to sobie na innych produktach. Efektem tego posunięcia jest kolejne 3-4 proc. do inflacji. To dlatego Węgry, zdaniem prezesa Narodowego Banku Węgier (MNB), są wśród 4-5 krajów na świecie poważnie zagrożonych kryzysem.
Dr Dominik Héjj, wykładowca w Instytucie Europy Środkowej, redaktor naczelny portalu kropka.hu zauważył na Twitterze, że nawet w ogarniętej wojną Ukrainie paliwo jest tańsze i go nie brakuje. Dodał, że węgierski rząd obwinia Unię Europejską za upadek gwarantowanych cen paliw - w opublikowanym rozporządzeniu władze określiły, że winne są unijne sankcje na Rosję, które weszły w życie w poniedziałek.
Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych, związany z Polityką Insight wskazał, że do pełnoskalowego kryzysu paliwowego przyczyniło się zamrożenie cen paliw na stacjach oraz ignorowanie dywersyfikacji dostaw ropy i poleganie na surowcu z Rosji. "Bardzo niefortunny moment na debiut MOL-a na polskim rynku" - czytamy na Twitterze.