Nowy guru ekonomiczny opozycji, a rozwiązania stare: likwidować, prywatyzować, wydłużać czas pracy
- napisał we wtorek wieczorem na Twitterze premier Mateusz Morawiecki. Nietrudno się domyślić, że nawiązał do szeroko komentowanego w tym dniu wywiadu Bogusława Grabowskiego, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej, w Radiu ZET.
Przyznać należy, że Grabowski - i to w soczystych słowach - opisał wiele swoich kontrowersyjnych czy niekoniecznie popularnych recept gospodarczych. Mówił m.in. że popiera wejście Polski do strefy euro (a "Polacy się nie znają"). Wskazywał też, że w jego opinii Polski nie stać na programy socjalne w obecnym kształcie (w tym kontekście mówił np. o wycofaniu 500 plus dla osób zarabiających 10-20 tys. zł) i - gdyby PiS wygrało trzecią kadencję - czeka nas "druga Grecja".
Krytykował poza tym mrożenie cen (np. energii) czy przekonywał, że stopy procentowe powinny być wyższe niż dzisiejsze 6,75 proc. (aby zejść do celu inflacyjnego 2,5 proc. w ciągu dwóch-trzech lat). Sugerował także powszechną prywatyzację państwowych spółek. "Opozycja ma dziś najlepszy program, jaki można sobie poprzeć" - perorował były członek RPP.
Bogusław Grabowski będzie w środę 11 stycznia gościem "Studia Biznes" Gazeta.pl. Zapraszamy na stronę główną Gazeta.pl o godzinie 12:00.
Wracając natomiast do Morawieckiego - jako bardzo duże zaskoczenie należy odczytać jego tweeta krytykującego Grabowskiego za sugestię wydłużenia czasu pracy.
Warto w tym kontekście dokładnie przytoczyć słowa byłego członka RPP z wtorkowej rozmowy w Radiu ZET. Z jednej strony orzekł on, że "ludziom trzeba mówić prawdę: wydłużenie wieku emerytalnego jest nieuniknione", za chwilę jednak dał do zrozumienia, że miał na myśli tzw. efektywny wiek emerytalny (czyli "rzeczywisty" wiek przejścia na emeryturę, niezależny od tego ustawowego). Grabowski zwracał uwagę, że "nie można nie uwzględniać tego, co chcą obywatele".
Dlatego trzeba wydłużać okres pracy, ale bez nakazowego systemu, czyli bez ustawowego wydłużenia wieku emerytalnego. Konieczne są zachęty ekonomiczne - podatkowe itd. Wszelkiego typu zachęty w zakresie systemu podatkowego, obciążeń daninami publicznymi, ustawicznego kształcenia, przekwalifikowania się
- mówił Grabowski. Dodawał, że wielu Polaków uświadomi sobie w najbliższych latach i dekadach na własnej skórze, że dłuższa aktywność zawodowa oznacza wyższe świadczenie emerytalne.
>>>Ile zarabiamy, a ile będziemy zarabiać, jak kształtują się emerytury, co z bezrobociem w Polsce, jakie są trendy na rynku pracy i jakie zmiany szykuje rząd? Więcej na te tematy czytaj pod linkiem: next.gazeta.pl/praca>>>
A teraz rzut oka do Krajowego Planu Odbudowy, czyli do rzeczy, które przecież napisał sobie i zobowiązał się do jej realizacji sam obecny rząd. Jest tam punkt A4.5 pod tytułem "Przedłużenie kariery zawodowej i promowanie pracy po przekroczeniu ustawowego wieku emerytalnego". Można w nim przeczytać m.in., że "istotnym wyzwaniem jest stosunkowo niski poziom emerytur osób przechodzących na emeryturę po osiągnięciu ustawowego wieku".
Badania prowadzone przez ZUS, jak i niezależne ośrodki badawcze wskazują, że przedłużenie zatrudnienia o kilka lat ma duże znaczenie dla zwiększenie wysokości emerytury (nawet o kilkadziesiąt procent). Sytuacja ta szczególnie dotyka kobiety, ze względu na przechodzenie na emeryturę w wieku 60 lat
- czytamy w dokumencie.
Rząd postawił sobie za cel m.in. "stopniowe osiąganie zmian postaw społecznych zwiększających akceptację dla realnego wydłużania wieku emerytalnego, przy zachowaniu regulacji prawnych pozwalających na przechodzenie na emeryturę dla osób chętnych w oparciu o dotychczasowe regulacje".
W KPO można też przeczytać, że rząd z tych środków planuje walczyć z wykluczeniem cyfrowym starszych Polaków czy zauważał, że polepszając jakość miejsc pracy można zachęcać do dłuższej aktywności zawodowej.
Możliwości kształtowania sposobu pracy, bezpieczeństwa pracy i wynagrodzenia odpowiedniego do wysiłku lub możliwości rozwoju w pracy zwiększają motywację do pracy i przedłużają życie zawodowe
- czytamy w KPO.
Rząd zaproponował też działanie w postaci obniżki podatku dla osób, które nie zgłoszą się po emeryturę do ZUS mimo osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego. Mowa o wprowadzonym już w 2022 r. tzw. PIT-0, Zwolnione z podatku są dochody do 85 528 zł rocznie, a dla dochodów powyżej ma zastosowanie jeszcze kwota wolna 30 tys. zł. Oznacza to, że PIT-0 dotyczy przychodu do ok. 115,5 tys. zł. Słowem - jest to zachęta podatkowa, o której mówił w Radiu ZET Grabowski. A przynajmniej powinna być, bo - jak przekonywał w rozmowie z Gazeta.pl dr Tomasz Lasocki z Uniwersytetu Warszawskiego - "nic z PIT-0 nie ma prawa wyjść ze względów matematycznych".
Co z tego wynika? W gruncie rzeczy Grabowski i rząd mówią w miarę jednym głosem w kwestii konieczności wydłużenia czasu pracy Polaków i sposobów osiągnięcia tego celu bez podnoszenia ustawowego wieku emerytalnego. Dlaczego więc premier Morawiecki łączy te inicjatywy z rozwiązaniami opozycji, a nie własnymi?
Wydaje się, że możliwości są dwie - albo premier przeszarżował w rozkręcaniu hejtu, albo dał jasno do zrozumienia, że recepty i inicjatywy opisane w KPO były zwykłym kuglarstwem i picem. Jeśli prawdą jest opcja nr 2, to warto to odnotować wyraźnie - Morawiecki najjaśniej jak się chyba dało pokazał, że to, co zapisano w KPO w kwestii zachęt do pozostawania na rynku pracy - nie jest już aktualne.