Przewodniczący Komisji Zarządzającej Funduszu Promocji Mięsa Drobiowego Paweł Podstawka kilka dni temu wyjaśniał czytelnikom Gazeta.pl, czy jest szansa na spadek cen jaj. Tekst opatrzyliśmy na stronie głównym nagłówkiem "Inflacjaja". To nie koniec problemów producentów żywności.
Czy teraz czeka nas "kurageddon"? Ekspert rynku drobiowego w swojej opinii przygotowanej specjalnie dla Gazeta.pl zauważa, że czas znaczącego wzrostu cen mięsa drobiowego, o ile nie wydarzy się jakaś nieprzewidziana sytuacja, mamy już za nami.
- W kolejnych okresach 2023 r. obserwować będziemy obniżki cen drobiu z delikatnymi odbiciami, które jednak nie wpłyną na ogólny trend spadkowy
- mówi Paweł Podstawka
Jego zdaniem wpływ na to mają liberalizacja handlu z Ukrainą oraz słuszna skądinąd presja cenowa hodowców na obniżenie cen pasz. - Grypa ptaków HPAI nie ma tak istotnego wpływu na drób mięsny utrzymywany w zamkniętych i wysokohigienicznych obiektach, jak na drób nieśny mający kontakt ze środowiskiem zewnętrznym - tłumaczy.
Liberalizacja handlu UE z Ukrainą doprowadziła do sytuacji, w której na rynku Unii Europejskiej pojawiło się bardzo dużo towaru z tego kraju. Całkowity import mięsa drobiowego wyniósł 163 675 ton, co stanowi wzrost o 80 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. W ramach tej kategorii najbardziej (+143) wzrósł import mięsa mrożonego - do 84 892 ton.
Paweł Podstawka tłumaczy, że słuszna decyzja o pomocy Ukrainie ma jednak swoją ciemną stronę. - Ułatwienie eksportu Ukrainie miało na celu utrzymanie przez ten kraj rynków Afryki, Azji a tymczasem obserwujemy, że większość tego surowca pozostaje w UE, niszcząc jej rodzimą produkcję dumpingowymi cenami. Mięso drobiowe w Polsce i Holandii, tj. w krajach Unii, do których wpływa najwięcej towaru z Ukrainy, a następnie jest reeksportowane jako najtańsze w Europie, co przekłada się bezpośrednio na niską cenę żywca drobiowego. Z przekazywanych informacji od zakładów wylęgowych wynika, że Ukraina mimo konfliktu zbrojnego znacząco zwiększa produkcję drobiu rzeźnego. Sytuacja ta sprawia, że polskich hodowcom zakłady przetwórcze odmawiają kontraktacji - wyjaśnia ekspert.
Paweł Podstawka podkreśla, że liberalizacja handlu nie może oznaczać liberalizacji standardów jakościowych, jeżeli mięso ma zostać w UE. - Przepisy UE dotyczące chowu zwierząt są zdecydowanie bardziej restrykcyjne niż w Ukrainie, przez co chów jest znacznie droższy. Brak ujednolicenia przepisów w zakresie stosowania suplementacji oraz metod chowu sprawia, że rynek UE zalewany jest mięsem wątpliwej jakości. Hodowcy drobiu UE nie są w stanie konkurować z Ukrainą, której nie obowiązuje większość zakazów i nakazów obowiązująca producentów w UE - mówi.
Ekspert zwraca uwagę na problem wysokich cen pasz, które podrożały tuż po wybuchu konfliktu w Ukrainie.
- Od lutego 2022 roku ceny pasz pozostają na niezmiennie wysokim poziomie. Średnia cena paszy pełnoporcjowej dla drobiu rzeźnego typu brojler wzrosła z 1850 zł na początku 2022, do 2400 zł. Początkowa panika spowodowana konfliktem na Ukrainie pozwalająca wytwórniom pasz podnieść drastycznie ceny, nie spotkała się z równie drastyczną jej obniżką, gdy sytuacja unormowała się
- tłumaczy przewodniczący.
Jak wyjaśnia, decyzje tłumaczono koniecznością zakupu drogiego polskiego zboża. - Jak ten skup od rolników wyglądał, możemy obecnie obserwować na spontanicznie organizowanych przez nich protestach. Rolnicy zostali ze zbożem, a polscy hodowcy z wysoką ceną paszy robionej z ukraińskich zapasów - mówi Paweł Podstawka.
Zdaniem przedstawiciela Izby cena pasz jest utrzymywana na wysokim poziomie, chociaż są podstawy, by je obniżyć.
- Większość wytwórni pasz obserwuje dużych graczy i dostosowuje do nich ceny, przez co mamy do czynienia z bardzo niebezpieczną sytuacją rynkową. Wytwórnie pasz, mimo bardzo korzystnych zakupów zboża z Ukrainy ze żniw 2021 r., które nie zostało wyeksportowane z powodu konfliktu zbrojnego, żniw w Ukrainie w 2022 r. i dostępu do krajowych zasobów ze żniw 2022 r., nie zdecydowały się na obniżkę tych kwot - twierdzi Paweł Podstawka.
Jego zdaniem efektem działalności wytwórni pasz przy wzrastającym imporcie mięsa drobiowego z Ukrainy, wysokich kosztach energii i paliw, jest znaczący spadek konkurencyjności oraz rentowności produkcji żywca.
Presja hodowców na znaczną, rynkową obniżkę cen pasz, jest uzasadniona. Niestety z obniżką pasz będziemy mieli presję zakładów przetwórczych na obniżenie cen żywca, co w konsekwencji może przełożyć się na niższą cenę skupu. Obecnie koszt produkcji 1 kg żywca wynosi 5.30 - 5,60zł za kg - w zależności od regionu Polski - zaś skup 5.33 - 5,68 zł kg. Hodowca w swoim regionie zarabia obecnie od 0,03zł do 0,08 zł na kg żywca
- zaznacza Podstawka.
Doświadczenia ostatnich trzech lat pokazują, że niższe ceny skupu mięsa drobiowego od hodowców nie muszą automatycznie oznaczać obniżki cen na półkach sklepowych, ponieważ sieci mogą wykorzystać ten stan rzeczy do zwiększenia marży. Znamienny był kwiecień 2020 r., kiedy to w trakcie pandemii Covid-19 hodowca otrzymywał 1,70 zł za kg żywca, natomiast na półkach sklepowych mięso drobiowe biło rekordy cenowe - podsumowuje ekspert.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl