Premier Mateusz Morawiecki na łamach "Super Expressu" opublikował "specjalny list do wszystkich seniorów". Pisze w nim m.in. o zapewnionych dostawach węgla i utrzymaniu jego cen na "znośnym poziomie", o obronie polskich rodzin przed "gwałtownym skokiem cen za prąd i gaz" i "osłonie budżetów domowych przed kosztami, jakie niesie kryzys".
Premier przekonuje także w liście, że seniorzy są dla rządu Prawa i Sprawiedliwości oczkiem w głowie, a od 2015 r. ich sytuacja zmienia się nie do poznania. Jako osiągnięcia rządu Morawiecki wymienił m.in. emeryturę bez podatku, trzynastki i czternastki czy "konsekwentną waloryzację emerytur".
Właśnie tą waloryzacją premier chwali się także w dalszej części wiadomości. Pisze, że "ceny w sklepach często przyprawiają o zawrót głowy", ale rząd "nie może jednak patrzeć z założonymi rękami na tę sytuację i dlatego po raz kolejny zwiększa waloryzację rent i emerytur".
Już od 1 marca wszyscy emeryci otrzymają rekordową podwyżkę o 14,8 proc., nie mniejszą niż 250 zł brutto. Minimalna emerytura wyniesie 1588 zł. To prawie dwa razy więcej niż za czasów Donalda Tuska. Niemal każdy emeryt w Polsce dostanie od 200 do 400 zł więcej miesięcznie na rękę. Z takim wsparciem inflacja będzie ciążyć mniej
- pisze premier Morawiecki.
A teraz kilka faktów. Rząd MA USTAWOWY OBOWIĄZEK waloryzacji emerytur i rent. Zgodnie z ustawą o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, coroczna waloryzacja ma wynieść przynajmniej tyle, co średnioroczna inflacja w poprzednim roku dla wszystkich konsumentów lub wyłącznie dla gospodarstw domowych emerytów i rencistów (wyższa z tych dwóch wartości wyliczanych przez GUS). Do tego trzeba dodać minimum 20 proc. realnego (czyli pomniejszonego o inflację) wzrostu przeciętnego wynagrodzenia.
Po drugie, w 2022 r. inflacja "ogółem" wyniosła 14,4 proc., a inflacja "emerycka" 14,8 proc. Dlatego wskaźnik waloryzacji MUSI wynieść przynajmniej 14,8 proc. Zwyżką tej wartości o realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia prawdopodobnie nie ma się co przejmować, bo go nie było (oficjalnie GUS poda to w czwartek 9 lutego).
Słowem - owszem, tegoroczny wskaźnik waloryzacji jest rzeczywiście rekordowy. Ale ten rekord nie wynika z hojności rządu, ale tylko i wyłącznie z inflacji. Morawiecki, ciesząc się z rekordowego wskaźnika waloryzacji, cieszy się z dwucyfrowej inflacji. To, co nazywa "wsparciem" dla emerytów, jest jego obowiązkiem. Morawiecki do rangi wielkiego gestu podnosi fakt, że waloryzuje emerytury tak, jak wymaga tego od niego prawo.
Aż strach pomyśleć, jak wielkich słów zachwytu nad "wsparciem dla emerytów" od rządu używałby Morawiecki, gdyby inflacja w Polsce wynosiła np. 100 proc. i taka musiałaby być waloryzacja emerytur. Spokojnie Morawiecki mógłby chełpić się wówczas, że za jego kadencji najniższe emerytury są nawet trzy razy wyższe niż za Tuska. Przy inflacji 200 proc. emerytura minimalna w 2023 r. byłaby nawet ponad cztery razy wyższa niż w 2015 r.!
Rządowi należy uczciwie oddać, że obok waloryzacji procentowej (14,8 proc.) zastosuje w 2023 r. także waloryzację kwotową najniższych świadczeń. Chodzi o sytuację, gdy podwyżka emerytury o 14,8 proc. oznaczałaby wzrost niższy niż 250 zł brutto (a emeryt ma prawo przynajmniej do emerytury minimalnej). Tak działoby się w przypadku obecnych emerytur od minimalnej do takiej w kwocie ok. 1689 zł brutto. Zgodnie z danymi GUS z marca 2022 r., emerytury w takiej wysokości pobiera zapewne niespełna 5 proc. mężczyzn i ok. 15 proc. kobiet ("zapewne", bo szacuję na podstawie struktury emerytur z przedziałami po 200 zł). W takich sytuacjach rząd zagwarantował, że ich świadczenie wzrośnie o 250 zł brutto.
Zatem jeśli chcemy mówić o jakimś "tłuszczyku" - czymś, co w waloryzacji świadczeń rząd daje ponad ustawowy mus (o ile na ostatniej prostej nie wyskoczy jeszcze z jakimiś fajerwerkami) - to właśnie o tym dodatku do 250 zł brutto podwyżki dla najniższych świadczeń. Przykładowo, dla obecnej najniższej emerytury, tj. 1338,44 zł brutto, podwyżka o 14,8 proc. oznaczałaby wzrost świadczenia o ok. 198 zł brutto. Rząd "dorzuci" do niej 52 zł brutto.
Słowem - bazując na zeszłorocznych danych - waloryzacyjna hojność rządu dotyczy ok. 5 proc. mężczyzn i 15 proc. kobiet. To oczywiście niemało i chwała rządowi za to. Ale jednocześnie zdecydowanej większości emerytów rząd podniesie emerytury tylko o tyle, ile musi, żeby nie złamać prawa.
Waloryzacja emerytur. Podwyżki o choćby 250 zł brutto nie dostaną setki tysięcy emerytów
Warto dodać tu jeszcze jedną gwiazdkę. Waloryzacja kwotowa (tj. o 250 zł brutto, jeśli podwyżka o 14,8 proc. okazałaby się niższa) dotyczy WYŁĄCZNIE tych emerytów, którym przysługuje prawo przynajmniej do emerytury minimalnej. Do otrzymania emerytury minimalnej uprawnia odpowiedni staż w opłacaniu składek ZUS - 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn. Jeśli ktoś nie ma takiego stażu, otrzymuje emeryturę niższą od minimalnej - 1338,44 zł brutto obecnie, 1588,44 zł od 1 marca br. (o ile oczywiście z jego kapitału w ZUS nie wychodzi takie świadczenie).
Jeśli komuś nie przysługuje prawo do emerytury minimalnej, jego świadczenie nie zostanie podniesione o 250 zł brutto, a "tylko" o 14,8 proc. Przykładowo, emerytura w wysokości 800 zł brutto wzrośnie jedynie o ok. 118 zł, a świadczenie w wysokości 1000 zł o 148 zł.
Liczba osób z emeryturami niższymi od minimalnych rośnie w Polsce gwałtownie. Według danych ZUS, w 2022 r. takich emerytów było ponad 341 tys. To trzy razy więcej niż w 2016 r. (ok. 112 tys.). Osobom bez prawa do emerytury minimalnej przysługuje natomiast prawo do trzynastej i czternastej emerytury.
***
Ile zarabiamy, a ile będziemy zarabiać, jak kształtują się emerytury, co z bezrobociem w Polsce, jakie są trendy na rynku pracy i jakie zmiany szykuje rząd? Więcej na te tematy czytaj pod linkiem: next.gazeta.pl/praca