Ropa naftowa gwałtownie zdrożała w piątek po tym, jak Rosja zapowiedziała, że w marcu będzie jej wydobywać mniej. Dokładnie zapowiedział to rosyjski wicepremier Aleksander Nowak i dokładnie określił skalę cięcia - 5 proc. Mało? To 500 tysięcy baryłek dziennie ropy mniej i w zupełności wystarczyło, by inwestorzy zareagowali.
Notowania europejskiej ropy typu Brent (to gatunek, którego ceny postrzegane są jako punkt odniesienia, szczególnie na naszym kontynencie) poszły w górę o ponad 2 proc. (to w skali jednej sesji na tym rynku towarowym spory ruch), do poziomu ponad 86 dolarów za baryłkę. W podobnym zakresie wzrosły notowania amerykańskiej ropy WTI, która podrożała do blisko 80 dolarów za baryłkę.
Na wykresach widać wyraźnie, że ruch był nagły i gwałtowny, można więc z dużą dozą pewności stwierdzić, że to właśnie rosyjska decyzja wywołała tę reakcję.
Notowania ropy naftowej typu Brent. Źródło: stooq.pl
Notowania ropy naftowej typu WTI. Źródło: stooq.pl
Rosja to drugi największy na świecie (po Arabii Saudyjskiej) eksporter ropy naftowej.
Decyzja Moskwy to reakcja na sankcje wprowadzone niedawno przez państwa zachodnie. Tak wynika z oświadczenia Nowaka, które cytuje Agencja Reutera. Wicepremier przywołuje w nim pojęcie limitu cenowego na rosyjską ropę Ural, który zakładają owe sankcje.
Zgodnie z nimi, kraje UE, G7 i Australia wprowadziły embargo na rosyjską ropę transportowaną drogą morską powyżej ceny 60 dolarów. Jak to działa? Firmy z tych państw, zatem także z UE, nie będą mogły oferować ubezpieczeń, kredytów i transportu dla przewozu rosyjskiej ropy do Azji lub Afryki, jeśli cena surowca będzie wyższa niż 60 dolarów. Sankcje te weszły w życie 5 grudnia.
Celem restrykcji jest oczywiście ograniczenie przychodów budżetowych Rosji ze sprzedaży surowców energetycznych. To z tych pieniędzy jest finansowana rosyjska wojna w Ukrainie. Wydaje się, że to działa. Rosja zamknęła styczeń z potężnym deficytem budżetowym - największym przynajmniej od końca lat 90. ubiegłego wieku. Przychody ze sprzedaży ropy naftowej i gazu spadły o 46,4 proc. rok do roku. Więcej na ten temat pisaliśmy w poniższym tekście:
Reuters podaje także, powołując się na źródła w rosyjskim rządzie i w OPEC, że decyzja ws. cięcia wydobycia nie była konsultowana z państwami kartelu. Później Kreml miał podać, że rozmawiał na ten temat z "niektórymi" z nich. Rosja do OPEC wprawdzie nie należy, ale w ostatnich latach wspólnie z krajami tej grupy konsultuje kroki dotyczące produkcji surowca.