6,75 proc. - tyle wynosi już od września 2022 r. główna stopa procentowa NBP. Już pięć kolejnych posiedzeń Rada Polityki Pieniężnej pozostawiała ją na tym poziomie i byłoby dużą niespodzianką, gdyby teraz - na posiedzeniu 7-8 marca (wtorek-środa; decyzja zostanie ogłoszona w środę) - ta "passa" nie została przedłużona do sześciu posiedzeń.
Formalnie RPP nie zakończyła jeszcze cyklu podwyżek, cały czas pozostając w trybie wait-and-see - czyli czeka na rozwój wydarzeń. Prezes Glapiński mówił jednak na konferencji prasowej przed miesiącem, że "z tego, co wiemy dzisiaj, oceniamy, że obecny poziom stóp procentowych jest właściwy". W podobnym tonie były ostatnie wypowiedzi większości członków RPP, którzy w ostatnich miesiącach głosują tak samo jak Glapiński (podwyżki stóp popiera troje z dziesięciorga członków RPP - Joanna Tyrowicz, Ludwik Kotecki i Przemysław Litwiniuk).
Oczywiście o obniżce stóp nie ma mowy. Teoretycznie (ale raczej tylko teoretycznie) RPP mogłaby znaleźć dwa argumenty za jakąś podwyżką.
Pierwszy to najnowsza, marcowa projekcja inflacyjna Narodowego Banku Polskiego. Członkowie RPP już ją mają (a przynajmniej powinni mieć) i będą nad nią na posiedzeniu debatować, opinia publiczna jej zręby pozna w środę w komunikacie po posiedzeniu RPP.
Gdyby projekcja pokazała jakieś naprawdę dramatycznie gorsze perspektywy dla inflacji niż wynikało to z poprzedniej, listopadowej edycji dokumentu, RPP mogłaby zareagować podwyżką. Tyle że inflacja w ostatnich miesiącach (listopad, grudzień, styczeń) raczej zaskakiwała pozytywnie względem tego, co NBP prognozował w projekcji. Inflacja bazowa cały czas rośnie, ale taki obrót spraw jest zgodny z przewidywaniami z listopada. Po drugie, listopadowa projekcja była fatalna (wskazała, że w okolice celu inflacyjnego - do poziomu ok. 3,5 proc. rok do roku - inflacja zejdzie dopiero w 2025 r.), a jednak wówczas nie zmotywowała RPP do podwyżki stóp.
Trudno sobie więc wyobrazić, co musiałoby się znaleźć w marcowej projekcji, żeby RPP poczuła się pobudzona do działania. W każdym razie kiedy prezes Glapiński czy inni członkowie RPP mówili o trybie "wait-and-see", to to "wait" odnosiło się właśnie do marcowej projekcji. Bardziej niż podwyżkę stóp można sobie wyobrazić formalne zakończenie cyklu podwyżek.
Drugi, acz chyba równie teoretyczny, argument za podwyżką stóp to zmiana nastrojów na rynkach, która zaszła w ostatnich tygodniach. Dane inflacyjne z USA i strefy euro zaskoczyły negatywnie, co wobec nie najgorszych danych z realnej gospodarki wzmogło na rynku oczekiwania, że amerykański bank centralny Fed i Europejski Bank Centralny wydłużą swoje cykle podwyżek stóp. To mogłoby zmotywować do dalszego działania także RPP, choć akurat np. członek Rady Henryk Wnorowski mówił niedawno, cytowany przez PAP Biznes, że "nie wydaje się, żeby zaostrzenie retoryki przez główne banki centralne i wzrost wycen dla docelowych poziomów stóp procentowych na tych rynkach miały wpływ na decyzje RPP".
Marcowa projekcja inflacyjna NBP być może da jakieś pierwsze nikłe wskazówki co do szans na obniżki stóp pod koniec 2023 r. Ostatnio zarówno prezes Glapiński, jak i inni członkowie RPP, wskazywali, że jest za wcześnie na dyskusje o tym. Prezes NBP sugerował na lutowej konferencji prasowej, że może coś więcej będzie można powiedzieć na ten temat np. w maju czy czerwcu. Wyjaśniał, że dyskusja o obniżce stóp pojawi się, gdy RPP będzie przekonana, że spadek inflacji jest trwały i istotny.
Władze monetarne podejmą decyzję wyposażone w nową, wyczekiwaną projekcję inflacyjną. Jeśli nadal wskaże ona na szybkie wygasanie presji cenowej, będzie to sprzyjać oficjalnemu ogłoszeniu końca cyklu i szerszemu otwarciu furtki do obniżek stóp procentowych pod koniec roku. W takim wypadku krajowa polityka pieniężna znów popłynęłaby pod prąd tendencji globalnych, co mogłoby niekorzystnie wpływać na złotego
- ocenia Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. Jednocześnie uważa, że decyzja o oficjalnym obwieszczeniu, że cykl podwyżek dobiegł końca, będzie "na ostrzu noża". Dlaczego? Bo z jednej strony trzy ostatnie odczyty inflacji w Polsce wypadły poniżej prognoz, ale jednocześnie cały czas rosła inflacja bazowa (tj. bez cen żywności i energii), a to właśnie ten wskaźnik jest lepszą miarą skuteczności polityki pieniężnej Rady Polityki Pieniężnej. - Uporczywa natura może oddalać i spowalniać hamowanie wzrostu cen - komentuje Sawicki.
Z kolei ekonomiści mBanku przypominają, że listopadowa projekcja inflacyjna NBP wyraźnie nie doszacowała wzrostu płac w gospodarce narodowej. - Tym samym czynnik ten może generować większą presję na ścieżkę cen bazowych - ostrzegają. Bilansować wzrost cen powinny lepsze prognozy co do cen energii. Generalnie jednak w marcowej projekcji wyraźnie lepszej ścieżki dla inflacji niż ta z dokumentu z listopada zapewne nie ma co oczekiwać).
RPP swoją marcową decyzję podejmie bez znajomości (przynajmniej oficjalnie, bo analitycy NBP oraz sami członkowie RPP na pewno swoje szacunki mają) danych GUS o inflacji w lutym. Te Główny Urząd Statystyczny poda "dopiero" 15 marca. Zgodnie z prognozami, lutowy odczyt będzie nieco wyższy od styczniowego (17,2 proc., choć prawdopodobna jest rewizja w górę), a od marca odczyty inflacji mają być coraz niższe (choć nadal bardzo wysokie!).
W czwartek 9 marca o godzinie 15:00 odbędzie się comiesięczna konferencja prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego.
***
Jak wygląda sytuacja na rynku nieruchomości, jak kształtują się ceny mieszkań i koszty ich utrzymania oraz co się dzieje z kredytami hipotecznymi? Więcej na te tematy czytaj pod tym linkiem: next.gazeta.pl/nieruchomosci