We wtorek 7 marca w Piaskach zorganizowano protest, co opisuje portal dziennikwschodni.pl. Uczestniczyli w nim rolnicy z powiatu świdnickiego, tomaszowskiego, hrubieszowskiego i łęczyńskiego. Demonstranci przejechali przez lokalne rondo siedmioma ciągnikami zaopatrzonymi w biało-czerwone flagi i zablokowali pas ruchu w kierunku Zamościa, co skutkowało utworzeniem się długiego korka od strony zjazdu z drogi ekspresowej.
Uczestnicy protestu sprzeciwiają się masowemu importowi ukraińskiego zboża do Polski. Uważają, że choć Ukraińcom należy się wsparcie, nie można przez to zapominać o problemach, z jakimi mierzą się polscy rolnicy.
- Rolnicy ze ściany wschodniej są w krytycznej sytuacji. Przyjechałem, aby wesprzeć moich kolegów. Zboże z Ukrainy, zamiast jechać do portów korytarzem życia, trafia do polskich skupów w mocno zaniżonej cenie. Wiadomo, trzeba im pomagać, bo jest wojna. Jednak polscy rolnicy nie mogą sprzedać zbiorów, zostali z kredytami i zbożem nawet sprzed dwóch lat. W gospodarstwie mam praktycznie cały zbiór z ubiegłych żniw. Ze sto ton czeka na sprzedaż - mówi Adolf Dumała, rolnik z powiatu świdnickiego.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Organizator protestu Piotr Pokrywka odniósł się do politycznych aspektów sprawy w bezpardonowy sposób.
- Rząd się ślizga na du… polskich rolników. Za nami nie stoi żadna organizacja, nikt z nas nie wybiera się do rządu, jak lider Agrounii. Nie bawimy się w politykę, ale krzyczymy, że polscy rolnicy są w krytycznej sytuacji. Minister Kowalczyk już od dawna zna problem i nic z nim nie robi. To jest piąty czy szósty protest rolniczy w ciągu niespełna dwóch miesięcy, a sytuacja nie zmienia się. Ukraińskie zboże złej jakości wciąż zalewa polski rynek, a nasi rolnicy stoją na skraju bankructwa. Szczególnie u nas, na ścianie wschodniej. Po zbożu przyjdzie czas na cukier i mleko. Już ceny tego pierwszego spadają, bo pojawił się tańszy z Ukrainy - twierdzi Pokrywka.
Demonstranci z nieufnością odnoszą się także do rządowego pomysłu plombowania ciężarówek ze zbożem jeszcze na terytorium Ukrainy. Plany te skomentował Leszek Sęk, rolnik z gminy Piaski.
- Szczerze, to nie wierzę. Plomby można zmienić, nie takie rzeczy się zdarzały. Mam jednak duże wątpliwości, zresztą jest już za późno, bo to zboże już tu jest. Moim zdaniem najlepszą formą jest kaucja gwarantowana przez Europejski Bank Inwestycyjny, nadzorujący eksport zboża z Ukrainy korytarzami solidarności. Jeżeli zboże nie trafi do portu, kaucja przepada - mówi Sęk.