Oferują 5-6 tys. zł, chętnych brak. Gastronomia narzeka na "napędy do tac"

W branży gastronomicznej zaczął się gorący okres. Więcej pracy to potrzeba zwiększenia personelu. Jednak - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - dla właścicieli restauracji to spory problem. Doświadczeni kelnerzy odchodzą z branży, a młodych ona nie przyciąga. Nie pomaga nawet pensja w wysokości 5-6 tys. zł.

Więcej przeczytasz w tekście "5 tys. zł dla pomocy kucharza, chętnych brak. 'Szukam kelnera, a zgłaszają się napędy do tac'", który publikuje "Gazeta Wyborcza". 

Pan Sebastian, właściciel łódzkiej restauracji, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opisał problemy, z jakimi zmaga się branża w gorącym okresie, który rozpoczął się wraz z nadejściem komunii. Przedsiębiorca twierdzi, że coraz trudniej o zaangażowanych pracowników. Powody? Z branży gastronomicznej odchodzą doświadczeni kelnerzy. Podobno czują się wypaleni. Z kolei młodzi często nie mają odpowiedniego zapału, by podołać ciężkiemu wyzwaniu, jakim jest praca kelnera - przekonuje rozmówca "Wyborczej".

- W gastronomii rotacja jest duża, ponieważ nie da się pracować kilka dni z rzędu. Brakuje na to siły. Kelnerom oferujemy 30 zł netto za godzinę pracy, ale zgłaszają się do nas osoby, które nazywamy 'napędami do tac', a nie kelnerami, bo nie zasługują na to miano -  mówi Sebastian, surowo oceniając umiejętności, ale i chęć do nauki młodszych pracowników. 

6 tysięcy złotych na rękę to za mało, by znaleźć dobrego pracownika?

Na braki w kadrach skarży się również pan Piotr, właściciel restauracji na Chojnach. Przedsiębiorca oferuje 5 tys. złotych na rękę dla pomocy kucharza oraz 6 tys. złotych dla kucharza, do tego gwarancję wolnej soboty co drugi tydzień. I to nie starcza - przekonuje restaurator, skarżąc się m.in., że ostatnio "na stanowisko kucharza zgłaszają się np. osoby, które nie potrafią ugotować zupy".

Zobacz wideo Trudny czas restauratorów. "Jest mnóstwo ofert pracy, na które brakuje odpowiedzi"

Kelnerzy narzekają na pracę. "Trzeba znosić różne zachowania klientów"

Jest i druga strona medalu. Praca w gastronomii z punktu widzenia pracownika jest po prostu wyjątkowo ciężka.

Pracuje się w ogromnym tempie, przez wiele godzin, a na dodatek trzeba znosić różne zachowania klientów i ich zachcianki

- tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" 29-letnia Agnieszka, która od czterech lat pracuje jako kelnerka.

Więcej o: