Koniec dramatu, można się rozejść. Bankructwa giganta nie będzie

Ten pełen napięcia serial grozy śledzili nie tylko Amerykanie - chodzi w końcu o największą gospodarkę świata, której groził paraliż oraz - według niektórych - perspektywa problemów ze spłacaniem zobowiązań.

W bankructwo Stanów Zjednoczonych nikt chyba tak naprawdę nie wierzył. Pojawiły się jednak obawy, że kraj może mieć problem ze spłacaniem odsetek od obligacji skarbowych, jeśli nie uda się przepchnąć przez legislację ustawy o zawieszeniu limitu zadłużenia kraju, które wynosi obecnie 31,4 biliona dolarów. Przez pewien czas wyglądało na to, że politycy mają problem z dogadaniem się. A czas uciekał, a obawy, że USA grozi pierwsza w historii techniczna niewypłacalność (czyli sytuacja, w której państwo nie może regulować swoich zobowiązań), wyrażała szefowa resortu finansów Janet Yellen. Brak porozumienia do 5 czerwca oznaczałby blokadę wydatków państwa. 

Zobacz wideo Co Tusk zrobił z OFE?

USA. Jest porozumienia, bankructwa nie będzie

Na szczęście się udało. W czwartek ustawę przyjął amerykański Senat stosunkiem głosów 63 do 36. Wcześniej, w środę, ustawę przyjęła Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Teraz został tylko podpis prezydenta, ale w tym wypadku to już raczej formalność. Szczególnie, że Joe Biden pochwalił parlament za prace nad przyjęciem tej regulacji. "Nie mogę się doczekać podpisania tej ustawy tak szybko, jak to możliwe" - oświadczy. W piątek wieczorem (w nocy polskiego czasu) ma wygłosić orędzie do narodu w tym temacie.

Gdyby się nie udało tego zrobić, poza technicznym bankructwem amerykański rząd po 5 czerwca nie miałby środków na wypłaty na przykład do funduszów ubezpieczeń społecznych i ubezpieczeń zdrowotnych dla seniorów.

Więcej o: