W środę 7 czerwca w Hucie Stalowa Wola NSZZ "Solidarność" podpisało porozumienie z rządem w sprawie minimalnego wynagrodzenia i emerytur stażowych. "Droga do emerytur stażowych jest otwarta. Razem z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i szefem NSZZ Solidarność Piotrem Dudą podpisaliśmy porozumienie, które realizuje testament Solidarności lat 80" - napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Negocjacje z rządem trwały ponad pół roku. Zdaniem Piotra Dudy porozumienie jest historycznym wydarzeniem. Zgodnie z nim pracownikom sfery budżetowej ma zostać wypłacona jednorazowa nagroda, dodatek za pracę w godzinach nocnych ma zostać wyłączony z minimalnego wynagrodzenia, a emerytury pomostowe będą mieć charakter niewygasający. Zmiany mają objąć także emerytury stażowe. Według projektu Solidarności na emeryturę można by przejść niezależnie od wieku, a na podstawie wypracowanego stażu pracy - 35 lat w przypadku kobiet i 40 w przypadku mężczyzn.
Jak zwraca uwagę "Fakt", szef Solidarności informował jeszcze przed podpisaniem porozumienia o dodatkowym warunku - do stażu pracy mogłyby być doliczane tylko okresy składkowe. "Przygotowany przez związkowców projekt wprowadzał jednak pewne ograniczenia. I tak taka stażowa emerytura nie mogłaby być niższa niż minimalna. Dziś to kwota 1588,44 zł brutto. Można by na nią przejść, o ile zebrany kapitał na koncie emerytalnym, pozwalałby na wypłatę świadczenia w takiej wysokości. To by oznaczało, że kobieta musiałaby mieć uzbierane składki w kwocie co najmniej 555 tys. zł, a mężczyźni 635 tys. zł" - dodaje tabloid.
Na razie nie wiadomo, kiedy emerytury stażowe mogłoby zostać wprowadzone. "Fakt" podkreśla przy tym, że w Funduszu Ubezpieczeń Socjalnych nie ma pieniędzy, by świadczenia zostały wypłacone jeszcze w tym roku.