Dolar nagle nagle wystrzelił. Tropy wiodą do portugalskiej Sintry

Kursy walut w czwartek 29 czerwca wskazują na niewielkie osłabienie złotego. Dolar znów oddalił się od granicy czterech złotych, a w środowe popołudnie widać było wyraźny ruch w górę. Skąd to nagłe umocnienie amerykańskiej waluty? Warto zwrócić uwagę na to, co bankierzy centralni mówili w Sintrze.

Jedno euro w czwartek 29.06, w momencie pisania tego tekstu, kosztuje 4,48 zł, dolar 4,11 zł, a funt brytyjski 5,19 zł. Ważniejsze od samych wartości, które dowodzą lekkiego umocnienia się głównych walut obcych wobec złotego względem dnia poprzedniego, są jednak wykresy pokazujące notowania w ciągu ostatniego miesiąca. Widać na nich, że zarówno dolar, jak i euro, a także funt, umacniają się po dość długim osłabieniu. 

Zobacz wideo Bezpieczny Kredyt 2% - dla kogo, ile można zyskać?

Dolar drożeje. To może być koniec osłabienia trwającego tygodnie

Amerykańska waluta na początku miesiąca wyceniana była na ponad 4,25 zł, sukcesywnie traciła jednak na wartości. Kilka dni temu zeszła nawet tuż nad granicę 4 zł. Ostatecznie jednak psychologicznej bariery nie przekroczyła i zaczęła piąć się w górę. Podobnie zachowuje się euro, które z kursu na poziomie 4,54 zł na początku czerwca opadło do wartości na granicy 4,42 zł, a później zaczęło się odbicie.

Funt, który na początku czerwca również ma w wykresie wyraźny pik, przekroczył bowiem wartość 5,27 zł, opadał aż do mniej więcej 26 czerwca. I podobnie jak amerykańska i europejska waluta, zaczął drożeć. Skąd to odbicie? Dlaczego dolar nie podąża już kursem, który pozwalałby mieć nadzieję, że będzie kosztował poniżej 4 zł? 

Kurs dolara (29.06.2023)Kurs dolara (29.06.2023) Fot. Stooq.pl (29.06.2023)

Dolar mógł kosztować poniżej 4 zł. Te deklaracje mogą tłumaczyć, dlaczego drożeje

Możliwe, że wzmocnienie się dolara i innych głównych walut nie będzie chwilowe. Szefowie amerykańskiego, europejskiego i brytyjskiego banku centralnego przemówili bowiem jednym głosem. Zamierzają dalej ostro walczyć z inflacjąPrzewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell, prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde i gubernator Banku Anglii Andrew Bailey wystąpili wspólnie w portugalskiej Sintrze. Odbyło się tam coroczne sympozjum, na którym obecni byli i inni szefowie banków centralnych. I dali jasno do zrozumienia, że mogą nas czekać kolejne podwyżki stóp procentowych. Zacieśnienie polityki pieniężnej poza granicami może sprawić, że polska waluta będzie się osłabiać. 

- Choć nasza polityka jest już restrykcyjna, może się okazać, że nie wciąż nie jest wystarczająco restrykcyjna. I że była taka przez długi czas - stwierdził Jerome Powell. Lagarde zasugerowała, że Europejski Bank Centralny niemal na pewno podniesie stopy procentowe. Bailey zadeklarował z kolei, że zrobi wszystko, co konieczne, by inflacja wróciła do poziomu 2 proc. Stwierdził też, że europejska gospodarka nie ma co liczyć na silne odbicie w następnych kwartałach. 

Wysoka inflacja jest groźna. Szef amerykańskiego banku centralnego wyjaśnia

Dlaczego jednak banki centralne wciąż inflacji nie odpuszczają? Wyjaśnił to szef amerykańskiej rezerwy. Stwierdził, że inflacja bazowa ma szansę spaść do poziomu 2 proc. dopiero w roku 2025. Wyraził też zaniepokojenie, że długo utrzymująca się wysoka inflacja zakorzeni się w gospodarce. - Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem - stwierdził. 

Amerykańscy eksperci spodziewają się, że Fed podniesie stopy procentowe w tym roku jeszcze co najmniej dwa razy. Na ostatnim posiedzeniu stóp nie podniesiono, utrzymując je w przedziale 5,00-5,25. Eksperci ten ruch określili mianem "jastrzębiej pauzy". Była związana z marcowymi kłopotami amerykańskich banków - w USA odnotowano kilka głośnych bankructw. Komunikat Rezerwy Federalnej sugerował bowiem, że obniżek w tym roku nie będzie na pewno, a podwyżki byłyby uzasadnione. Powell wskazał też, że koszty pracy pozostają największym czynnikiem proinflacyjnym. 

A jak walka z inflacją może wyglądać w Polsce? Eksperci przewidują, że w lipcu tempo utraty wartości pieniądza spadnie. I spadać będzie zapewne dalej, aż osiągnie poziom jednocyfrowy. Rząd zapewne ogłosi to jako swój sukces, my przypomnimy więc, że do głosu dojdzie tzw. efekt bazy. Inflacja w końcu zacznie być liczona względem wysokich odczytów z zeszłego roku. Rada Polityki Pieniężnej najpewniej na najbliższym posiedzeniu stóp procentowych nie zmieni. Ale jesienią sytuacja może być inna - Oceniamy, że szanse na cięcie stóp po wakacjach (październik) wzrosły do 65-70 proc. (wcześniej mówiliśmy o 50 proc.), z możliwością, iż NBP dokona więcej niż jednej obniżki w 2023 r. - przewidują ekonomiści ING Banku Śląskiego cytowani przez Mikołaja Fidzińskiego.  

Więcej o: