Tymczasową ochronę uchodźców z Ukrainy Unia Europejska przedłużyła do marca 2025 roku. Przepisy gwarantują im takie same prawa, które mają obywatele Unii do pracy, edukacji, opieki społecznej, służby zdrowia i zakwaterowania. Decyzję podjęli ministrowie spraw wewnętrznych państw członkowskich na spotkaniu w Brukseli. Zaakceptowali tym samym polityczne ustalenia z końca września.
Jeszcze we wrześniu Katarzyna Szymańska-Borginion, reporterka RMF FM donosiła, że Polska jako jedyna nie chciała przedłużenia ochrony czasowej dla ukraińskich uchodźców. W czwartek 19 października dziennikarka poinformowała jednak, że ostatecznie polskie władze nie zgłosiły sprzeciwu, ale dołączyły oświadczenie, w którym domagają się pieniędzy na uchodźców.
Polska podkreśliła, że Ukraina i jej obywatele zasługują na europejską solidarność i że nie sprzeciwia się przedłużaniu tymczasowej ochrony, ale jako kraj najbardziej obciążony napływem uchodźców z Ukrainy wzywa Komisję Europejską do zapewnienia odpowiedniego finansowania.
Istniejące wsparcie z unijnego budżetu nie odpowiada skali potrzeb
- brzmi fragment oświadczenia. W oświadczeniu znalazł się też zapis, że Polska, w której obecnie przebywa ponad 950 tysięcy uchodźców z Ukrainy, jest jednym z głównych krajów udzielających tymczasowej ochrony. Przytoczono ponadto dane OECD za ubiegły rok, z których wynika, że Polska wydała na utrzymanie uchodźców z Ukrainy najwięcej, bo ponad 8 miliardów euro.
Na dane OECD powołały się też Czechy, które wydały prawie 2 miliardy euro na utrzymanie uchodźców z Ukrainy, co jest trzecim wynikiem. Na terenie Czech przebywa obecnie około 360 tysięcy uchodźców z Ukrainy. Zarówno Polska, jak i Czechy, apelując do Komisji Europejskiej o finansowe wsparcie dla krajów przyjmujących uchodźców, powołały się na ustalenia w tej sprawie przywódców z unijnych szczytów.
Nowe przepisy dotyczące migrantów mają m.in. "rozszerzyć obowiązek rejestracji, w tym pobierania odcisków palców od wszystkich migrantów po nielegalnym przekroczeniu granicy (rozporządzenie Eurodac), wprowadzić szybkie procedury ich dzielenia (rozporządzenie o kontroli przesiewowej) na tych z dużymi szansami na azyl, niezamierzających prosić o azyl oraz - to zapewne większość - na zamierzających prosić, ale bez większych szans. Ta ostatnia grupa miałaby trafiać do restrykcyjnej i przyspieszonej 'procedury granicznej' (rozporządzenie o wspólnej procedurze w ochronie międzynarodowej) dążącej do szybkiego rozpatrzenia wniosków oraz ewentualnego kierowania do deportacji. To zapewne zwiększyłoby liczbę migrantów przetrzymywanych w ośrodkach zamkniętych do czasu decyzji w sprawie ochrony międzynarodowej" - czytamy w Deutsche Welle.