Internetowi plotkarze okazali się być - jak zwykle - niezawodni. Teorie i przypuszczenia jakie snuliśmy przed konferencją f8 , usiłując przewidzieć, co zostanie na niej zaprezentowane, sprawdziły się w większej części. Nowy wygląd profilów użytkowników oraz nowy Open Graph (a przez to nowe aplikacje) to da Facebooka potężny krok do przodu w konsekwentnym promowaniu "dzielenia się" i udostępniania wszystkiego, co tylko możliwe .
Najbardziej widoczną zmianą będzie całkowicie nowy profil użytkownika . Schludny, na pierwszy rzut oka interesujący, ma być dla nas substytutem albumu z wycinkami. Na profilu mają się znajdować nie "X jest teraz przyjaciółmi z Y i Z", lecz ważne wydarzenia i treści, które pomogą je upamiętnić. Co więcej - pojawić ma się nowa opcja "linia czasu" . Dzięki niej można się będzie przenieść w przeszłość i łatwo sprawdzić, co zajmowało naszą uwagę kilka lat wstecz. W teorii nowe profile mają sprawić, że nic, co ważne nie zaginie w tłoku nieistotnych wpisów. Nowe profile startują już w wersji beta . Ciekawscy mogą już zapisać się na listę oczekujących . Pozostali mogą być spokojni - nowe profile trafią do wszystkich w ciągu kilku tygodni.
Zdecydowanie najważniejszą nowością są nowe aplikacje . Muzyka, filmy czy wiadomości nabierają nowego znaczenia, gdy odbiera się je wspólnie ze znajomymi, ale to raczej gry i inne programy będą stanowić rdzeń "nowego Facebooka" . A tym bardziej da nas, gdyż mało prawdopodobne jest, by zaraz po wprowadzeniu nowości w życie usługi takiej jak muzyka ze Spotify czy filmy z Netflix nagle zaczęły być dostępne w Polsce . Może nasi rodzimi deweloperzy zajmą się tworzeniem odpowiednich aplikacji.
Fot. Facebook Fot. Facebook
Twórcy aplikacji będą teraz wplatać w nie jak najwięcej informacji o aktywnościach znajomych . Oznacza to, że Facebook poinformuje mnie nie tylko o tym, jakiego utworu słucha teraz mój znajomy, lecz także co czyta, co ogląda, w co gra - a co więcej - na jakim jest etapie.
Jak pisaliśmy już wcześniej ,
Największym kapitałem portali zrzeszających społeczności są dane użytkowników. Tradycyjne serwisy, oferujące tradycyjne formy rozrywki pobierają i przechowują nasze dane, z wyjątkiem jednej informacji. Nie wiedzą, gdzie w jakim momencie się znajdujemy, nie wiedzą, jakie są nasze najczęstsze trasy, jakie odwiedzamy miejsca; a co za tym idzie - jakie mamy upodobania.
To było dawno temu. Teraz Facebook, ale i aplikacje (a zwłaszcza te mobilne, które można "podpiąć" do serwisu) mogą wykorzystywać dane z GPS, czyli podawać lokalizację użytkownika. Dla twórców programów i dla samego Facebooka może to być strzał w dziesiątkę - aplikacje "jeszcze bardziej społecznościowe" , które poinformują mnie o tym, co moi znajomi czytają, gotują, gdzie są i z jaką prędkością biegają.
Zbyt dużo informacji? Możliwe . Ale jeśli sami będziecie biegać w parku może interesować was, ile kilometrów przebiegł znajomy, z którym prowadzicie nieoficjalną konkurencję. Jeśli prowadzicie własną wirtualną farmę może interesować was, że sąsiad właśnie dokupił 2 krowy i wyprzedził was w rankingu. Takie informacje na długo mogą przykuć użytkowników przed monitorem .
nowy facebook Fot. Facebook
nowy facebook Fot. Facebook
Zwłaszcza, że tych "zbyt wiele informacji" nie będzie zaśmiecać strumienia wiadomości , lecz zostaną umieszczone w tzw. Tickerze - ramce z prawej strony ekranu, gdzie już teraz przenoszą się wszystkie aktualizacje.
Z przykrością jednak stwierdzam, że najważniejsze zmiany nie są przeznaczone dla nas, dla użytkowników. Są przeznaczone dla Facebooka.
Serwis już teraz znajduje się praktycznie wszędzie , a teraz zachęca nas dodatkowo do udostępniania znajomym mu jeszcze większej liczby danych o naszych upodobaniach. Na zachętę otrzymać możemy rozbudowane i angażujące aplikacje, dzięki którym (oby, oby!) udostępnimy o sobie jeszcze więcej informacji.
Czy taka transakcja jest opłacalna? Dla nas nie. Ale w końcu - jesteśmy tani .