Najpierw był zachwyt, że Netflix w końcu stał się dostępny w Polsce , a więc wreszcie zaczęli traktować nas poważnie. Szybko okazało się jednak, że Netflix nie jest mesjaszem i polskiego rynku VOD nie odmieni. Co gorsza, nie rozprawi się też z piractwem. Czytając komentarze w Sieci dowiadujemy się, że naprawdę spora legalna oferta filmów i seriali to "nic", a cena, jak zwykle, przesadzona. Czyli - nie opłaca się.
Naiwna była wiara w to, że Netflix w Polsce będzie taki jak w Stanach. Przykłady z innych europejskich państw pokazywały, że w Europie usługa zderza się z problemami licencyjnymi. Polska nie jest wyjątkiem, bo np. House of Cards czy Twin Peaks nie mieli również Francuzi. Trudno jednak mówić o wybrakowanej ofercie, skoro w "polskim" Netfliksie znajdziemy między innymi Penny Dreadful czy Better Call Saul. To seriale, których brakuje w Ameryce. Netflix w Polsce mimo wszystko ma czym przyciągać.
Polacy zaczęli narzekać, że Netflix jest u nas za drogi. Najtańsza wersja kosztuje 8 euro, ale większość celować będzie w model "Standard", który zapewnia dostęp do treści w HD, za co trzeba zapłacić 10 euro. Ze względu na wysoki kurs dolara różnica pomiędzy cenami w Ameryce i Europie jest znikoma. Amerykanie płacą 10 dolarów, czyli niewiele ponad 40 zł, my - 43 zł. Netflix nie jest jednak wyjątkiem. To normalne, że w Stanach Zjednoczonych płaci się mniej, bo w dolarach, a my tracimy, bo Europa rozlicza się w euro. Dotyczy to sprzętu elektronicznego, muzyki, gier, filmów. Skąd zdziwienie, że w przypadku Netfliksa jest tak samo?
Komentarz na Wykopie fot. Wykop fot. Wykop
Wejście Netfliksa pokazuje, że Polacy nie chcą płacić za legalne treści. Odłóżmy na bok bajki o tym, że nie mamy alternatywy, wyboru, ceny za wysokie i tak dalej, i tak dalej. Owszem, wielu porzuciło piractwo na rzecz śmiesznie taniego Spotify, ale nie dlatego, że ma dość okradania artystów, ale z wygody i niskiej ceny. Oczywiście, moglibyśmy powiedzieć, że jak ktoś chce zarabiać na Polakach, to niech dostosuje się do naszego rynku. Tylko że to nie zawsze jest możliwe. Spotify jest zresztą tego najlepszym przykładem - mimo teoretycznie olbrzymiej liczby użytkowników, wpływy dla artystów są śmiesznie niskie. Na dodatek większość nie kupuje abonamentu, tylko korzysta z darmowej wersji aplikacji. Skoro Spotify ma problem, żeby wynagrodzić muzyków, to jak za takie pieniądze mają zrobić to twórcy filmów i seriali, który wyprodukowanie kosztuje miliony dolarów?
To oficjalne - Netflix wchodzi do Polski Fot. Netflix Fot. Netflix
Chcielibyśmy legalne treści za 20 zł. A nawet za 10 zł! Dostęp do wszystkich możliwych seriali, filmowych nowości, najlepiej tak dwa tygodnie po premierze kinowej. Albo nie, tydzień - Polak płaci, wymaga! Rzecz jasna wszystko ma być z napisami i dubbingiem, do wyboru, do koloru. Aha, ma być jeszcze więcej treści niż w Stanach Zjednoczonych, bo usługa dotarła później, więc się należy więcej, za cierpliwość. Na początek mistrzostwa świata w piłkę nożną i finał Ligii Mistrzów wystarczy. Postarajcie się, dystrybutorzy legalnych treści, bo jak nie, to nie zarobicie.
Istnieje głupie przekonanie, że dystrybutorzy nie wprowadzają ciekawych, tanich ofert, bo po prostu nie chcą zarabiać. Przecież da się - mówią Polacy, wskazując na pirackie serwisy, które za jedyne 10 zł miesięcznie puszczają filmy, których jeszcze w kinach nie ma. Zapomina się o licencjach, o kosztach, bo i niby dlaczego "zwykłego Kowalskiego" ma to obchodzić. Ma być tanio, najlepiej za darmo. A jak ktoś tego nie robi, tak jak Netflix, to znaczy, że na Polaku zarobić nie chce, o!
Po premierze trzeciego sezonu House of Cards, Polska znalazła się na liście 10 państw , które najczęściej piraciły premierowy odcinek. Serial był jednak dostępny u nas legalnie, dzień po premierze w Stanach, na platformie VoD nc+. Wprawdzie dostęp do House of Cards mieli wyłącznie abonenci nc+, ale to i tak pokazywało, że dostęp do legalnej alternatywy niewiele daje. Zawsze znajdzie się powód - w tym przypadku było: "nie mam dekodera". Przy Netfliksie wskazuje się na wysoką cenę.
Komentarz na Twitterze fot. Twitter fot. Twitter
Nie twierdzę, że trzeba przed Netfliksem padać na kolana. Że wreszcie wpuszczono nas do lepszego świata. Należy punktować usługę za brak polskiej wersji językowej czy za to, że nie wszystkie filmy i seriale są po polsku. Nie zmienia to jednak faktu, że wreszcie mamy dostęp do legalnego źródła. Jest w czym wybierać, jest co oglądać. Jeśli ktoś namiętnie ogląda seriale, to nie będzie miał problemu z wydaniem ponad 40 zł miesięcznie, bo to naprawdę niewiele. Mniej niż bilet do kina z pop-cornem i colą, mniej niż płyta, mniej niż papierowa książka.
Niestety, jest też druga strona medalu. Netflix pokazuje, że zawsze będzie powód, żeby ściągnąć serial nielegalnie i nie wydać pieniędzy. Piracka mentalność prędko nie zginie.