Nie lubisz Windows 10? Jest solidny powód, żeby go zainstalować: gry

Microsoft coraz chętniej przenosi gry z Xboksa One na Windowsa 10. To nie tylko promocja systemu operacyjnego, ale też walka ze Steam.

Quantum Break, długo oczekiwany hit na Xboksa One, ukaże się nie tylko na nowej konsoli Microsoftu, ale również na komputerach. I to nie kilka miesięcy po konsolowej premierze, jak było to z Rise of the Tomb Raider. Gra na PC pojawi się w tym samym dniu, co na Xboksie One - 5 kwietnia .

Haczyk? Jeden - trzeba mieć Windowsa 10 . A wiele osób wciąż zostało przy starszych wersjach, mimo że Microsoft dość nachalnie "zachęca" do przesiadki. Skoro prośby nie wystarczają, Windows 10 wypuszcza przynętę w postaci gier.

Zobacz też: Projekt HoloLens to jeden z najlepszych projektów Microsoftu od lat

I to bardzo dobrych gier. Już jest Rise of the Tomb Raider, będzie Quantum Break, a w kolejce stoją ponoć Gears of War 4, Scalebound oraz Forza Horizon 3 i Forza Motorsport 6.

Pojawiają się głosy, że Microsoft właśnie pozbawił Xboksa One solidnych argumentów. Poniekąd coś w tym jest, ale Xbox One i pecety wyposażone w Windows 10 to żadna konkurencja. Microsoft i tak zarabia, bo osoby, dla których Xbox One to gorszy komputer, raczej na konsolę by się nie skusiły. Za to mogą sięgnąć po Windows 10, jeśli jeszcze tego nie zrobiły.

W drugą stronę jest podobnie - niewielu porzuci Xboksa One. Microsoft niczym nie ryzykuje, za to bardzo dobrze wypada od strony wizerunkowej. Każdy, kto kupi grę na konsolę, wersję pecetową Quantum Break dostaje w gratisie . Nie sądzę, żeby komuś bonusowa produkcja się przydała, ale przecież z prezentu zawsze się ludzie cieszą. Sprytne.

Windows 10Windows 10 fot. Microsoft fot. Microsoft

Microsoft od dawna zapowiada, że będzie traktował pecety i konsole "po równo". Pecetowcy już kiedyś dostali Halo, Gears of War czy Fable, ale poza tymi wyjątkami spełniania obietnic nie było i najlepsze tytuły zostawały na Xboksie 360.

Teraz jednak jeszcze więcej łączyć będzie komputery z Windowsem 10 i Xboksa One. Jedną z ciekawszych obietnic jest możliwość wspólnej gry - grający na klawiaturze i myszce będą mogli wspólnie bawić się z osobami korzystającymi z pada. Microsoft może pogodzić znajomych korzystających z różnych platform, czyli zwiększyć zasięg swoich produkcji. Dziś grający, np. w Battlefielda na XO ma mniejsze szanse na przekonanie kolegi pecetowca, żeby kupił grę. Wkrótce może być z tym łatwiej.

Ważnym elementem współpracy Windowsa 10 z Xboksem One będzie wirtualna rzeczywistość. Teoretycznie Microsoft postawił na rozszerzoną rzeczywistość i HoloLens nie jest konkurencją dla Oculus Rift czy PlayStation VR. Tyle że ich sprzęt AR to melodia przyszłości, na dodatek wciąż wielka niewiadoma , a boom na VR zacznie się za chwilę. Xbox One nie zostaje jednak z niczym.

Na Xboksie One również będzie można korzystać z Oculus Rift, choć w nieco skomplikowany sposób. Nie będzie to pełna wirtualna rzeczywistość - grający zostaną przeniesieni do sali kinowej (znając VR, otoczenie będzie można zmieniać: na ciemny pokój z dużym telewizorem czy Księżyc), gdzie wyświetlana jest gra. Może wydawać się to niewystarczające, ale uwierzcie mi - sala kinowa w wirtualnej rzeczywistości sprawia wrażenie prawdziwej i efekt dużego ekranu jest niesamowity. Oculus Rift na Xboksie One i tak może zachwycać.

Rzecz jasna żeby Oculus Rift działał na Xboksie One potrzebny jest, tak, zgadliście, komputer z Windowsem 10. Microsoft nie każe nam wybierać pomiędzy Xboksem One a pecetem, za to pokazuje korzyści z połączenia tych platform. Wolisz grać na PC? Proszę bardzo, weź Windowsa 10 i graj w hity z naszej konsoli. Ale, zobacz, nie udostępniliśmy wszystkiego, więc mimo wszystko warto mieć Xboksa One...

 

I odwrotnie. Z perspektywy grającego na Xboksie One pecet z Windowsem 10 też zaczyna być atrakcyjny. Choćby z powodu VR.

Współpraca Windowsa 10 z Xboksem One uderzyć może w pecetowego giganta, jakim jest Steam . Quantum Break nie będzie sprzedawane w cyfrowym sklepie Valve, domyślamy się, że z kolejnymi tytułami od Microsoftu będzie podobnie. Microsoft idzie więc drogą EA, które wypuszcza swoje gry na własnej platformie, Origin.

I to bardzo dobra wiadomość dla "postronnych obserwatorów". Monopol Steama wbrew pozorom szkodzi, szczególnie niezależnym twórcom , którzy coraz częściej zwracają uwagę, że jeśli nie ma cię na Steam, nie istniejesz. Owszem, Microsoft przede wszystkim nie chce dzielić się zyskiem, ale może również współpracować z innymi, oferując nieco lepsze warunki albo szansę na bycie zauważonym. Steam to tysiące gier, więc bardzo trudno się wybić. Im więcej poważnych konkurentów, tym lepiej dla nas, klientów.

Windows 10 może namieszać na pecetowym rynku, a przy okazji pomoże Xboksowi One. Ruchy Microsoftu wciąż mają wiele znaków zapytania, ale wydaje się, że na ich pomysłach nikt nie traci, a wielu zyskuje. Największym wygranym będzie jednak sam Microsoft.

Więcej o: