W walce z Huawei Donald Trump wytoczył naprawdę potężne działa. Gwoli przypomnienia, prezydent USA od dawna oskarża chińską firmę o szpiegostwo, ale do tej pory nie przedstawił żadnego dowodu na potwierdzenie swoich zarzutów. Kulminacyjnym momentem był jednak 16 maja, gdy Trump ogłosił "stan zagrożenia" i wpisał przedsiębiorstwo na "czarną listę".
W ten sposób USA zmusiły amerykańskie firmy do natychmiastowego (później przesunięto termin o 90 dni) zerwania wszelkich stosunków biznesowych z Huawei. Ze współpracy musiał wycofać się m.in. Google, Intel, Qualcomm, Broadcom, Xilinx, WD, a nawet firmy spoza USA, jak Panasonic, Infineon czy ARM. Dla Chińczyków to ogromne ciosy.
Trump od początku utrzymuje, że próba zniszczenia firmy jest spowodowana tylko i wyłącznie chęcią troski o bezpieczeństwo narodowe USA. Jego zdaniem Huawei jest "czymś, co jest bardzo niebezpieczne" i szpiegiem pracującym na zlecenie Pekinu. Problem w tym, że na potwierdzenie tych słów nie chce przedstawić jakiegokolwiek dowodu.
Stany Zjednoczone twierdzą, że niebezpieczeństwem jest przede wszystkim infrastruktura 5G dostarczana przez Huawei, ale blokują wszystkie sektory działalności firmy, łącznie z produkcją smartfonów i komputerów na rynki poza amerykańskie.
Dlaczego szkło firm Corning lub Micron nie może być sprzedawane Huawei do wykorzystania w smartfonach kierowanych na rynek europejski? Huawei i tak nie sprzedaje telefonów w USA, więc argument dotyczący bezpieczeństwa infrastruktury nie ma większego sensu
- zastanawia się amerykański serwis technologiczny The Verge.
W piątek Donald Trump spotkał się z przedstawicielami lokalnych mediów podczas konferencji prasowej dotyczącej rolnictwa. Jeden z dziennikarzy zapytał jednak o ostatnie kroki skierowane przeciwko Huawei. Odpowiedź Trumpa jest co najmniej zastanawiająca.
Huawei jest czymś, co jest bardzo niebezpieczne. Spójrz tylko, co zrobili z punktu widzenia bezpieczeństwa, z wojskowego punktu widzenia, to jest bardzo niebezpieczne
- powiedział prezydent USA.
Możliwe więc, że Huawei byłby nawet częścią w jakiejś umowie handlowej. Gdybyśmy zawarli umowę, mógłbym sobie wyobrazić, że Huawei może być zawarty w jakiejś formie, jako część umowy handlowej
- dodał.
Gdy reporter dopytał, jak Trump wyobraża sobie taką umowę, prezydent odpowiedział, że jest jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić dodając, że USA "jest bardzo zaniepokojone Huawei z punktu widzenia bezpieczeństwa".
W jednej wypowiedzi Donald Trump zawarł więc dwa sprzeczne ze sobą przesłania. Z jednej strony jest bardzo zaniepokojony bezpieczeństwem USA, stąd blokada chińskiej firmy. Z drugiej widzi możliwość zdjęcia sankcji w ramach części umowy handlowej z Chinami.
Czyżby zatem Trump wierzył, że wspomniane zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA, zostałoby całkowicie wyeliminowane w ramach umowy handlowej z Chinami? A może prezydent USA byłby w stanie "narazić" swój kraj na niebezpieczeństwo, jakie jego zdaniem niesie Huawei w ramach korzystnej umowy z Chinami. To pozwala podejrzewać, że głównym celem Trumpa wcale nie jest ochrona amerykańskich informacji przed Chinami, a Huawei jest kartą przetargową w toczącej się właśnie wojnie handlowej.
Zastanawiające jest też, dlaczego Trump (możliwe, że przynajmniej na razie) nie blokuje pozostałych firm z tak zwanej "czarnej listy" firm nazwanych przez niego "zagranicznymi wrogami". Administracja USA wpisała na nią 70 różnych przedsiębiorstw (prawdopodobnie chińskich), ale nie ujawniła, o które z nich chodzi.
Nie wiadomo zatem czy inne firmy również powinny się bać. A warto przypomnieć, że tylko wśród pięciu największych producentów smartfonów są trzy przedsiębiorstwa z Chin (Huawei, Xiaomi, Oppo). A firm z chińskim rodowodem jest na rynku (również amerykańskim) znacznie więcej. Wystarczy wspomnieć chociażby o OnePlus, Vivo, DJI czy Lenovo. Co ciekawe, do tej ostatniej należy dziś amerykańska Motorola.
Czytaj też: Od Huawei odwracają się podmioty spoza USA. Trump chce zniszczyć firmę od środka