Nie było chyba na polskim rynku drugiego telefonu, który przeszedł tak długą drogę od zapowiedzi do sklepowej premiery w naszym kraju. O tym, że prace nad unikatowym, składanym smartfonem są prowadzone, Samsung poinformował bowiem w listopadzie 2018 roku w San Francisco.
Oficjalna prezentacja gotowego telefonu odbyła się w lutym 2019. Następnie Fold został przekazany do testów amerykańskim recenzentom i szybko okazało się, że "składak" Samsunga jest zbyt delikatny. Samsung wziął się za wzmocnienie konstrukcji i dopiero we wrześniu na targach IFA 2019 w Berlinie pokazał już poprawioną wersję i zapowiedział sprzedaż. To, czy składany smartfon trafi do Polski pozostawało tajemnicą.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Teraz na zamkniętym pokazie dla dziennikarzy w Warszawie, Samsung potwierdził, że sprzedaż telefonu na naszym rynku rozpocznie się 18 października 2019 roku. 1,5 miesiąca od światowej premiery sklepowej i miesiąc od debiutu w pierwszych krajach Europy.
Samsung podał też oficjalną cenę Galaxy Folda w Polsce – wynosi dokładnie 9000 zł. Tanio nie jest, choć i tak spekulowano, że wycena nad Wisłą może spokojnie przekroczyć 10 tys. zł. Osobom czekającym na Folda Koreańczycy zrobili więc miłą niespodziankę.
W zestawie, poza samym Foldem, znajdziemy szereg akcesoriów, w tym słuchawki bezprzewodowe Galaxy Buds oraz kevlarowe etui. Smartfon będzie do wyboru w kolorach srebrnym i czarnym oraz wyłącznie w wersji z 12 GB pamięci RAM i 512 GB miejsca na dane. W Polsce, z oczywistych względów, nie kupimy wersji z 5G.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Samsung Galaxy Fold ma pojawić się w 31 największych sieciach sklepów, w tym w kilku największych centrach handlowych w Polsce. Smartfon będzie dostępny również w salonach Samsung Brand Store, gdzie będzie mógł go obejrzeć każdy zainteresowany. Oczywiście pod bacznym okiem obsługi, bo Fold wciąż jest urządzeniem delikatnym.
Co ciekawe, Galaxy Folda nie będzie można zakupić z dostawą kurierem, a wyłącznie z odbiorem osobistym. Wynika to z faktu, że każdy klient przy odbiorze telefonu zostanie poinstruowany, jak ze składanego telefonu należy właściwie korzystać. Takie "szkolenie" ma w Polsce zajmować ok. 10-15 minut.
Samsung przywiózł już do Warszawy pierwsze egzemplarze Galaxy Folda, dzięki czemu miałem okazję zapoznać się z nim jeszcze przed premierą. Składany telefon Samsunga miałem co prawda w ręku już wcześniej, jednak wówczas mogłem pobawić się nim ledwie przez kilka minut i to pod bacznym okiem pracownika firmy. Teraz spędziłem ze smartfonem sam na sam całe dwie godziny, co pozwala mi powiedzieć o telefonie znacznie więcej.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Jak więc korzysta się z Samsunga Galaxy Fold, pierwszego na polskim rynku składanego smartfona? Bardzo przyjemnie - Fold daje poczucie pewnej unikatowości, bo faktycznie nie ma na rynku drugiego telefonu (Mate X wciąż nie pojawił się w sklepach), który możemy złożyć i schować do kieszeni.
Właściwie powinienem napisać "tabletu", bo Galaxy Fold, gdy jest rozłożony w ogóle nie przypomina klasycznego smartfonu. Jego elastyczny ekran AMOLED ma przekątną 7,3 cala i pozwala na bardzo wygodną pracę.
Świetnie nadaje się do przeglądania stron internetowych, prezentacji, zdjęć w galerii, korzystania z Google Maps, kalendarza i wielu innych czynności, które przy niemal kwadratowym ekranie wyglądają znacznie lepiej niż na smartfonie.
Tu Fold daje ogromne możliwości, zwłaszcza, że dzięki wielkiemu wyświetlaczowi umożliwia ustawienie obok siebie aż trzech aplikacji. Co więcej, dzięki temu możemy np. jednym przesunięciem palca przenieść fotografię z galerii prosto do notatek.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Niestety, są też sytuacje, w których "kwadratowy" Fold nie sprawdza się najlepiej. Filmy na YouTube i Netfliksie wyglądają dość dziwnie z wielkimi paskami na górze i na dole, a do przeglądania Facebooka czy pisania wiadomości w komunikatorach wolę skorzystać z klasycznego smartfonu.
Mówiłem o tym już we wrześniu – po złożeniu Galaxy Fold zmienia się nie do poznania. I moim zdaniem jest to zmiana na gorsze. Malutki ekran o przekątnej 4,6 cala to dla mnie zdecydowanie za mało, aby wygodnie korzystać z telefonu.
Próbowałem się do niego przyzwyczaić, ale po chwili dawałem za wygraną i jednak otwierałem duży wyświetlacz Folda. Szkoda, że Koreańczycy nie "dociągnęli" małego panelu AMOLED do krawędzi (przynajmniej bocznych) urządzenia, bo to poprawiło by też wygląd złożonego Folda i powiększyło niewielką przestrzeń roboczą.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Muszę oddać jednak Samsungowi, że mały ekran sprawdza się genialnie, gdy chcemy na szybko odczytać powiadomienie, odpisać jednym słowem na Messengerze lub pominąć utwór na Spotify. Można powiedzieć, że właśnie do tego jest stworzony. Bardziej zaawansowane czynności – przynajmniej w moim przypadku – kończyły się rozłożeniem telefonu.
Warto wspomnieć, że pomimo zabezpieczenia dużego ekranu folią, a nie szkłem, panel AMOLED wygląda rewelacyjnie. Po włączeniu wyświetlacza zgięcia ekranu w ogóle nie widać. Gdy jest on zgaszony można je co prawda zobaczyć, jednak linia jest widoczna tylko pod światło. Zastosowanie składanego ekranu nie będzie więc przeszkadzało w codziennym użytkowaniu i o ten aspekt raczej bym się nie martwił.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Największym minusem Galaxy Folda jest jednak jego grubość. Złożony przypomina on bowiem dwa sklejone smartfony i tak też wygląda. Przed rozłożeniem Fold może sprawić początkowo wrażenie obcowania ze starą Nokią 3000 – podłużną i grubą. Mam wrażenie, że przed Samsungiem jeszcze długa droga do minimalizacji grubości urządzenia, bo to – przynajmniej w mojej opinii - może być największa wada Folda.
To zresztą kolejny powód, dla którego z Folda korzystałem niemal wyłącznie po rozłożeniu wewnętrznego ekranu. Wtedy na temat gabarytów i wygody użytkowania nie mogę powiedzieć złego słowa.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Największym znakiem zapytania jest natomiast bateria. A właściwie baterie, bo Galaxy Fold jest wyposażony w dwa ogniwa o łącznej pojemności 4380 mAh. To dość mało, zważywszy na to, że przez 90 proc. czasu korzystałem z większego ekranu o przekątnej 7,3 cala. Na razie nie mogłem sprawdzić, jak Samsung poradził sobie z problemem, ale mam nadzieję, że Fold wytrzyma cały dzień na jednym ładowaniu.
Podczas dwóch godzin, w czasie których Folda miałem do swojej dyspozycji, złożyłem i rozłożyłem ekran urządzenia przynajmniej kilkadziesiąt razy. Przyjrzałem się też zawiasom i oraz folii chroniącej ekran (jest ona teraz nawinięta pod ramkę, przez co nie da się jej zerwać) i wszystko wydaje się w najlepszym porządku.
Samsung Galaxy Fold w wersji sprzedażowej fot. Bartłomiej Pawlak / Next.Gazeta.pl
Moja, sprzedażowa wersja telefonu wyglądała zupełnie dobrze i wydawała się być odpowiednio zabezpieczona przed kurzem i pyłem, który mógłby dostać się do mechanizmu zawiasu lub pod ekran.
Samsung gwarantuje też, że elastyczny wyświetlacz wytrzyma przynajmniej 200 tys. cykli rozłożeń, więc powinien wystarczyć przynajmniej na kilka lat. Zobaczymy, jak będzie to wyglądało w praktyce, jednak nie mam powodu, aby Samsungowi nie wierzyć. Smartfon wydaje się już gotowy, by trafić w ręce użytkowników.
Czytaj też: Huawei Mate X w naszych rękach. Składany smartfon za 10 tys. zł robi wrażenie