Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że Elon Musk to nie tylko wizjoner, ale i chyba najbardziej intrygujący miliarder ostatnich lat. Zaskakujące są więc nie tylko jego decyzje biznesowe, ale i informacje na temat jego życia, które od czasu do czasu zdradza.
Elon Musk został zaproszony na konferencję TED (Technology, Entertainment and Design) w Vancouver, gdzie w rozmowie z Chrisem Andersonem odpowiedział na kilka niewygodnych pytań. Miliarder tłumaczył się przede wszystkim z niesamowicie głośnej oferty, którą złożył w zeszłym tygodniu (zaproponował, że kupi całego Twittera za 43 mld dolarów), ale nie tylko.
Pomimo złożenia wartej miliardy oferty Musk - w przeciwieństwie do większości miliarderów - żyje bardzo skromnie. Przyznał, że nie jest właścicielem żadnego mieszkania i najczęściej nocuje u przyjaciół. "Gdy jeżdżę do Bay Area [nad zatokę San Francisco - red.], gdzie w większości mieści się inżynieria Tesli, przeważnie krążę po przyjaciołach, korzystając z ich wolnych sypialni" - powiedział najbogatszy człowiek świata.
Zaznaczył, że nie wydaje miliardów na swoje utrzymanie, a jedyny luksus, na jaki sobie pozwolił to jego prywatny samolot, który wykorzystuje do szybszego przemieszczania się po USA. Stwierdził, że gdy nie lata swoim samolotem, oznacza to, że ma mniej pracy.
W maju 2020 roku miliarder ogłosił, że sprzedaje "prawie całą swoją własność" i nie posiada już domu. Rok później wyszło na jaw, że mieszka w modularnym domku letniskowym (wartym 50 tys. dolarów) w Boca Chica w Teksasie, który formalnie... wynajmuje od firmy SpaceX. Jedyną nieruchomością, jaką wówczas posiadał był lokal eventowy (event house) w Bay Area.
Miliarder przyznał też w wywiadzie, że jego życie nie zawsze wyglądało kolorowo. Wyjaśnił, że pierwsze lata jego życia nie były idealne (urodził się w RPA, w wieku 17 lat wyemigrował do Kanady, a potem do USA), a dzieciństwo określił jako "szorstkie".
Mówił też, że początkowo był książkowym molem, a zrozumienie innych ludzi nie przychodziło mu tak łatwo jak pozostałym dzieciom. Jak zdradził, w dzieciństwie spędzenie całej nocy na programowaniu było dla niego ciekawą formą spędzenia wolnego czasu, czego z dzisiejszej perspektywy nie uważa za normalne (Musk nauczył się programować w wieku 10 lat, a dwa lata później sprzedał swój pierwszy program).
Przyznał jednak, że to lata 2017-2019 były najgorszym koszmarem jego życia. Te trzy lata, gdy Tesla zmagała się z opóźnieniami produkcyjnymi, a Musk - jak sam stwierdził - właściwie mieszkał w fabryce Tesli, określił mianem "piekła" i "okresem bólu w swoim życiu". Jego zdaniem nie było jednak innego wyjścia, a Tesli ledwie udało się uniknąć bankructwa.
Podczas tego samego wywiadu Elon Musk przekonywał też, że "technicznie rzecz biorąc stać go na zakup Twittera", ale nie chce robić tego dla zysku, a przyświeca mu inny cel. Chciałby, aby społecznościówka była ostoją wolności słowa w internecie.
Dodał, że jego zdaniem algorytm Twittera powinien zostać udostępniony publicznie, aby zwiększyć transparentność działań serwisu. Chciałby też, aby Twitter wprowadził możliwość edycji Tweetów, jednak najpewniej musiałaby zostać ona ograniczona do pewnego czasu po publikacji. Dodatkowo w momencie edytowania wpisu wszystkie polubienia i retweety powinny być - zdaniem miliardera - zerowane.
Więcej o Elonie Musku, Tesli i SpaceX przeczytasz na Gazeta.pl