Ukraina walczy bombami drukowanymi w 3D. Są zabójcze i kosztują grosze

Ukraińcy znaleźli kolejny sposób, jak radzić sobie z niedoborem broni. Tym razem przy pomocy drukarek 3D rozpoczęli masowe drukowanie bomb. Improwizowana broń jest szybka w produkcji, tania, a przy tym niezwykle skuteczna.

W ciągu ostatnich miesięcy w mediach pojawiła się wzmianka o Ukraińcach, którzy wymieniają części zestawów artyleryjskich na elementy wydrukowane za pomocą drukarek 3D. Teraz brytyjski tygodnik "The Economist" poinformował, że w podobny, innowacyjny sposób pozyskiwana jest także broń, tzw. cukierkowe bomby.

Zobacz wideo Bartosz Sawicki tłumaczy obecną sytuację walutową

Ukraina drukuje bomby w drukarkach 3D

W związku z niewystarczającą ilością konwencjonalnej broni, Ukraina musiała znaleźć zadowalającą i równie skuteczną alternatywę. Tą okazały się produkowane z pomocą drukarek 3D bomby przeciwpiechotne. W ich produkcję zaangażowani są nie tylko członkowie sił zbrojnych i Ukraińcy, ale także ochotnicy z innych państw. W drukarkach 3D drukowane są najczęściej obudowy, które następnie wypełnia się materiałami wybuchowymi C4. Tych na Ukrainie nie brakuje, dzięki czemu amatorski przemysł zbrojeniowy wręcz kwitnie.

Wojna w Ukrainie. Tysiące sztuk broni produkowanej przez amatorów

Dziennikarzom z "The Economist" udało się dotrzeć do kilku grup zajmujących się produkcją amatorskich pocisków. Według sporządzonego raportu jedna z nich w ciągu ostatnich czterech miesięcy stworzyła ponad 30 tys. sztuk broni. Inna z kolei twierdzi, że wytwarza aż 1000 800-gramowych bomb przeciwpiechotnych tygodniowo. Za tworzenie tzw. zajączków odpowiedzialny jest m.in. Ljosza. Amatorski twórca broni z Kijowa uważa je za znacznie skuteczniejszą broń niż tradycyjne, mniejsze granaty. Jego zdaniem konwencjonalnym pociskom brakuje "siły zabijania", którą prezentują "zajączki".

Inną grupę wolontariuszy tworzą ochotnicy spoza Ukrainy. Według "The Economist" od listopada 2022 roku z innych części Europy do ukraińskich sił zbrojnych trafiło 65 tys. "drukowanych" bomb. Wśród wolontariuszy znalazł się także Polak, który sam wykonuje części do 27-centymetrowych pocisków. Te, składają się ze stożka, korpusu oraz ogona. Według raportu koszt wyprodukowania niewybuchowych części to zaledwie 3,85 dolara, z kolei drukarki to około 1200 dolarów.

Ukraina dysponuje około 200 modelami bomb "cukierkowych"

Ukraińskie "cukiereczki" - bo tak nazywa się te amatorsko tworzone pociski - są więc nie tylko szybkie w produkcji, ale także niezwykle tanie. Dodatkowo operatorzy dronów twierdzą, że takie pociski, mogą być wykorzystywane w atakach na pojazdy opancerzone i czołgi. Podczas ich detonacji dochodzi do niszczenia pancerzy pojazdów i częściowego niszczenia sprzętu wroga. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt łatwości produkowania pocisków w różnych rozmiarach. Pozwala to dostosować bomby m.in. do ładowności danego modelu dronów. Jeden z żołnierzy walczących w Doniecku przyznał, że obecnie ukraińskie wojsko zrzuca około 200 modeli bomb "cukierkowych" o różnych rozmiarach. 

Więcej o: