Apple przy każdej możliwej okazji podkreśla, że firma robi, co może, aby żyć w zgodzie z naturą. Podczas wrześniowej premiery iPhone'ów 15 Tim Cook i jego pracownicy zaprosili nawet do swojej siedziby Apple Park "matkę naturę", która miała rozliczyć przedsiębiorstwo z jego działań.
W jednym z wywiadów, które Cook udzielił po najważniejszym dla Apple wydarzeniu tego roku, szef firmy stwierdził, że greenwashing (czyli w j. polskim tzw. "ekościema") "jest karygodny". W rozmowie z serwisem Brut. bronił też polityki firmy. - Czy uważacie, że naprawdę potrzebujemy nowego iPhone'a każdego roku? - pytał prowadzący rozmowę. Szef Apple stwierdził, iż możliwość "posiadania [nowego] iPhone'a każdego roku w przypadku osób, które tego chcą jest świetną sprawą". Od razu dodał jednak, że Apple pozwala takim klientom na odsprzedanie firmie swojego dotychczasowego telefonu, a przedsiębiorstwo sprzedaje takie urządzenie kolejnemu klientowi, o ile urządzenie wciąż działa. W przeciwnym razie Apple "ma sposoby, aby rozebrać go [iPhone'a] i pozyskać materiały do produkcji nowego iPhone'a".
Tim Cook podkreślił też, że aż 30 proc. materiałów w najnowszym zegarku Apple (Watch Series 9) pochodzi z recyklingu, a samo urządzenie jest "neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla". Dodatkowo Apple ograniczyło wykorzystanie tworzyw sztucznych i zmniejszyło opakowania swoich produktów. Firma "radykalnie zredukowała" też transport lotniczy, zastępując go transportem morskim, co ma ograniczać ślad węglowy.
Pomimo licznych proekologicznych deklaracji działania Apple są jednak często sprzeczne. Wspomniane przez Tima Cooka zmniejszenie opakowań iPhone'ów to efekt wyrzucenia z nich ładowarek, które wcześniej były dołączane do zestawu. W efekcie opakowania rzeczywiście są mniejsze, ale klienci, którzy nie mają odpowiedniej ładowarki do iPhone'a, muszą dokupić ją osobno. A tą dostaje się oczywiście w osobnym pudełku.
Podobnie sprawa wygląda z kablami. W iPhonie 15 Pro po raz pierwszy pojawiło się złącze USB-C, które działa w standardzie 3.0. Niestety dołączony do zestawu ze smartfonem kabel obsługuje transmisję danych w archaicznym już standardzie 2.0. Klienci, którzy chcą wykorzystać pełny potencjał nowego (niezwykle drogiego swoją drogą) urządzenia, odpowiedni kabel muszą kupić więc oddzielnie.