Dziś Piątek dla Klimatu - jak co tydzień w Gazeta.pl i Next.gazeta.pl piszemy na temat związany z trwającym kryzysem klimatycznym.
Kopalnia chce sięgać dalej, fedrować dłużej, a ludzie boją się o swoje domy, swoje miasto i czystą wodę. To - w wielkim skrócie - powód zaplanowanego na piątek protestu w Imielinie na Śląsku. Mieszkańcy zapowiedzieli blokadę głównej ulicy w ramach sprzeciwu wobec eksploatacji węgla ze złoża Imielin-Północ, które częściowo znajduje się pod miastem.
Protestują już od kilku lat, ale teraz kopalnia Piast-Ziemowit ma pozytywną opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, więc początek prac to coraz realniejsza perspektywa. Mieszkańcy i samorząd wciąż czekają da opinię Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, do której odwołano się ws. decyzji zezwalającej na eksploatację złoża. Jednak inwestor zwrócił się do regionalnej dyrekcji o wydanie tzw. rygoru natychmiastowej wykonalności. - W związku z tym kopalnia ma zielone światło i może starać się o koncesję - mówiła na spotkaniu organizowanym przez Polską Zieloną Sieć Alicja Zdziechiewicz, aktywistka ze stowarzyszenia Zielony Imielin.
Czego obawiają się mieszkańcy? - Proszę sobie wyobrazić, że ta eksploatacja ma przebiegać na trzech pokładach, z których najpłytszy jest 180 m pod powierzchnią gruntu. Dodatkowo ma się odbywać metodą na zawał: zostawia się puste miejsce po wydobyciu węgla i ta przestrzeń się zapada - powiedział Zdziechiewicz.
- Eksploatacja węgla zagrozi w Imielinie całej infrastrukturze, wydobycie będzie prowadzone i pod nieużytkami, i pod zabudową miejską, i pod jeziorem. Zagrozi drogom, wodociągom, gazociągom. Nie chodzi nam tylko o nasze domy zagrożone szkodami górniczymi, nie chodzi tylko o to, że teren się zapadnie. Najważniejsze są dwa zbiorniki wodne. To sztuczny zbiornik wody pitnej i Dziećkowice i podziemny zbiornik Chrzanów 452. To gigantyczne rezerwy wody pitnej, które są zagrożone.
Aktywiści oceniają, że "wartość wody w imielińskich zbiornikach, przy generalnym deficycie zasobów wodnych w Polsce oraz postępujących zmianach klimatycznych, przewyższa korzyści z wydobycia węgla z tego złoża". Do tego istnieje ryzyko zrzutu zasolonych i zanieczyszczonych wód z kopalni do rzek.
Na zlecenie inwestora - Polskiej Grupy Górniczej - eksperci z Głównego Instytutu Górnictwa wykonali raport o oddziaływaniu na środowisko. Mowa w nim o niektórych zagrożeniach, które opisują aktywiści, choć są też zapewniania o możliwościach zabezpieczeń i prewencji.
Raport przewiduje "osiadanie terenu do 6 m". Według autorów "eksploatacja górnicza będzie miała znaczący wpływ na cenne gatunki roślin i zwierząt wykazane na tym terenie. Deformacje powierzchni terenu oraz związane z nimi zmiany stosunków wodnych będą miały wpływ na istniejące siedliska przyrodnicze oraz florę i faunę". Jednak mają powstać "nowe, również wartościowe siedliska przyrodnicze", a "część zwierząt zmieni miejsce bytowania".
W raporcie autorzy przyznają. że "budowa geologiczna złoża 'Imielin Północ' stwarza niezmiernie trudne warunki dla eksploatacji górniczej w aspekcie ochrony obiektów budowlanych", a "złoża zalegają stosunkowo płytko". Według raportu zabezpieczone mają zostać "obiekty powierzchniowe, dla których znane są sposoby zabezpieczeń". Specjalne "filary ochronne" miałyby chronić centrum Imielina, zakład uzdatniania wody, autostradę A4 i tory kolejowe. Przyznają jednak, że na niektórych terenach zamieszkanych będzie ryzyko wstrząsów II kategorii, co oznacza wstrząsy "silnie odczuwalne przez ludzi".
Według opinii ekspertów da się zabezpieczyć zbiorniki wodne, o które obawiają się aktywiści. "Nie przewiduje się w przyszłości powstania zagrożenia dla występującego w obrębie złoża zbiornika wód podziemnych GZWP - 452 Chrzanów" i "nie przewiduje się obniżenia lustra wód przypowierzchniowych" - piszą. Z drugiej strony mowa jest o zagrożeniu drenażem zbiorników, jednak inwestycja miałaby obejmować zabezpieczenia i minimalizowanie tego zagrożenia.
Przeciwko kopalni są nie tylko mieszkańcy, ale też samorząd. Gmina bierze udział w procedurze odwoławczej od decyzji regionalnego dyrektora ochrony środowiska. We wrześniu podjęła też uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec tzw. specustawy węglowej, która wg ekologów "odebrałaby samorządom i mieszkańcom prawo głosu przy podejmowaniu decyzji o budowaniu nowych kopalń". W uzasadnieniu podkreślono, że społeczność i tak ma już ograniczony wpływ na proces decyzyjny ws. niechcianej kopalni.
Samorząd ma też swoje opinie eksperckie. Ocena Raportu OOŚ opracowana przez niezależnych ekspertów na zlecenie władz Imielina wytyka braki w raporcie i przewiduje jeszcze gorsze skutki dla środowiska i mieszkańców. Przewiduje m.in., że największa strefa zagrożenia "deformacji budynków" będzie znajdować się nie na obszarach niezabudowanych, lecz na osiedlach domów jednorodzinnych.
"Problem zlewisk i podtopień to nie tylko 'korzyść dla wilgotnych ekosystemów' jak chcieliby to postrzegać autorzy raportu OOŚ, ale poważny problem geologiczno-inżynierski" - czytamy w raporcie - i może prowadzić do "zniszczenia struktury i stabilności gruntu". Może powstać zagrożenie podtopień. Z drugiej strony zagrożone są zasoby wodne i ocena tej kwestii jest - według autorów - niewystarczająca. Zdaniem ekspertów - wbrew zapewnieniom raportu - także autostrada A4 nie będzie "wolna od wpływów osiadania i ewentualnych wstrząsów". Autorzy oceny zwracają uwagę, że w raporcie nie pojawiły się dane dotyczące emisji gazów cieplarnianych i pyłów w związku z funkcjonowaniem kopalni.
W raporcie Polskiej Zielonej Sieci o transformacji na Śląsku przytaczane są głosy mieszkańców, którzy obawiają się, że obietnice prewencji uszkodzeń i odszkodowań nie zostaną spełnione. "Kopalnia nie realizuje żadnych środków zaradczych eliminujących istniejące skutki (...) obecnej eksploatacji złoża Imielin-Północ, a więc trudno się spodziewać, że zostaną podjęte jakiekolwiek środki zaradcze skutki planowanej eksploatacji " - ocenił Jan Chwiędacz, burmistrz Imielina i emerytowany górnik.
Ponadto mieszkańcy mają wątpliwości co do raportu dotyczącego odporności budynków na wpływ eksploatacji górniczej. "Dla wielu mieszkańców wynik inwentaryzacji był zaskoczeniem, ponieważ niejednokrotnie domy, które były projektowane na zerową kategorię odporności szkód górniczych, w raporcie zyskały drugą, trzecią, a nawet czwartą kategorię" - informuje Polska Zielona Sieć. Domy były budowane bez zabezpieczeń, ponieważ poprzednik PGG - Kompania Węglowa - informowała, że nie będzie zagospodarowywać złóż pod miastem.
Imielin-Północ to tylko jedna z kontrowersyjnych inwestycji górniczych. W ubiegłym roku mieszkańcy Rybnika protestowali przeciwko budowie nowej kopalni przez spółkę Bapro. Także tam przeciwny jest również samorząd.
"Eksploatacja ma się odbywać pod lasami Paruszowieckimi, będącymi częścią Parku Krajobrazowego Cysterskie kompozycje Rud Wielkich. Jest to jedno z nielicznych miejsc w naszym mieście, które dzięki swojej zieleni nie tylko cieszy oko, ale również jest naszą chlubą, atrakcją turystyczną. Czy pozwolimy na powstanie zapadlisk i hałd w tym miejscu?" - czytamy na facebookowej stronie "NIE dla eksploatacji złoża 'Paruszowiec'". Protestujący piszą też o zagrożeniu zanieczyszczeniem Odry. Na razie nie ma decyzji dyrekcji ochrony środowiska. Inwestor obiecuje zaś m.in. nowe miejsca pracy i wpływy do budżetu.
Charakteru międzynarodowego nabrała sprawa kopalni Turów. Odkrywka węgla brunatnego, której właścicielem jest PGE, leży tuż przy granicy z Czechami i Niemcami. "Gazeta Wyborcza" informowała w tym tygodniu, że spółka chce przedłużyć koncesję na wydobycie do 2044 roku, ale poszerzenie wydobycia zagrozi zasobom wodnym w sąsiednich krajach. Pomimo protestów, spółka otrzymała pozytywną decyzję środowiskową, która ma mieć rygor natychmiastowej wykonalności.
O sprawie szeroko informują czeskie media oraz europejski serwis politico.eu. Władze regionu Liberec po czeskiej stronie granicy zapowiadają, że skorzystają ze wszystkich dostępnych środków, by powstrzymać poszerzenie kopalni. Obawiają się hałasu, pyłu, a przede wszystkim - utraty wody. Działają zarówno na drodze prawnej, jak i na polu unijnym. Także same społeczności zbierają podpisy pod petycją do Parlamentu Europejskiego o ochronę ich zasobów wody pitnej. Politico.eu cytuje pismo strony czeskiej do Komisji Europejskiej, w którym zarzuca Polsce złamanie przepisów i niedostateczną komunikację ws. kopalni. W cytowanej odpowiedzi biuro prasowe PGE zapewnia, że "w dużym stopniu" konsultowało plany z Niemcami i Czechami, jednak przyznało, że zasoby wodne po czeskiej stronie granicy "mogą zostać dotknięte" efektami rozbudowy kopalni.
Unia Europejska chce, by jednym filarów walki z globalnym ociepleniem była sprawiedliwa transformacja. Chodzi o wsparcie dla społeczności i regionów, które mogą ucierpieć na odchodzeniu od paliw kopalnych, czyli np. regiony górnicze i związane z energetyką węglową. Jednak podstawą transformacji - a więc i finansowego wsparcia - musi być odchodzenie od węgla, a nie niszczenie środowiska w celu dalszego wydobycia.
- W Imielinie jak w soczewce skupiają się problemy transformacji - oceniła aktywistka Alicja Zdziechiewicz. - Świat się zmienia, stoimy w obliczu zmian klimatycznych, odejście od paliw kopalnych wydaje się kwestią czasu. Więc sprawiedliwa transformacja regionów węglowych jest koniecznością - powiedziała. Jej zdaniem potrzebne jest lepsze informowanie mieszkańców na ten temat, ponieważ boją się oni transformacji, pamiętając zwolnienia lat 90. - Transformacja powinna być sprawiedliwa zarówno dla ludzi pracujących w kopalniach, jak i zwykłych mieszkańców, który w tej chwili ponoszą negatywne konsekwencje działalności zakładów górniczych - stwierdziła.
Inwestor planuje uruchomienie pierwszej ściany wydobywczej w Imielinie połowie 2025 rok. Eksploatacja złoża miałaby trwać do 2053 roku (kopalnia planuje też eksploatację złoża Ziemowit Głęboki do 2068 roku). To stoi w sprzeczności nie tylko z ambitną polityką klimatyczną (od węgla powinniśmy odchodzić jak najszybciej), ale też po prostu z rzeczywistością. Już teraz Polska importuje więcej węgla, ponieważ ten z zagranicy jest tańszy od Polskiego.
"Rachunek potencjalnych zysków i strat społecznych przemawia przeciwko tej inwestycji. Schyłkowego trendu w górnictwie nie da się odwrócić, natomiast dalsza górniczo-przemysłowa degradacja środowiska naturalnego i terenów mieszkalnych zahamuje rozwój miasta i spowoduje odpływ mieszkańców" - czytamy o kopalni w raporcie Polskiej Zielonej Sieci. Do tego węgiel ze złoża jest kiepskiej jakości: ma wysoką zawartość siarki i niską "kaloryczność".
Justyna Piszczatowska w portalu green-news.pl prognozuje "koniec górnictwa, jakie znamy". Jak wymienia, spada zapotrzebowanie na energię z węgla, alternatyw przybywa, a cześć prądu kupujemy z zagranicy. W tej chwili z częścią węgla nie ma co robić i 300 tys. ton trafiło do nowo powstałego centralnego magazynu węgla w Ostrowie Wielkopolskim.
Zielona rewolucja to nie żaden postulat, ona już trwa
- pisze Piszczatowska i ocenia, że plany 56-60 proc. udziału węgla w produkcji energii w 2030 roku to "mydlenie oczu". "Rząd, i sami związkowcy dobrze wiedzą, że takiego udziału węgla w miksie energetycznym nie da się przez dekadę utrzymać, nawet gdyby ktoś tego chciał" - pisze dziennikarka - "kilka kopalni trzeba będzie zamknąć. To nieuniknione".