Nielegalne szyby często są przykrywane dywanem i cienką warstwą ziemi, więc osoba spacerująca po lesie może nie zauważyć ukrytego dołu. Dziury te często mają nawet 10 m głębokości oraz tunele biegnące po kilka, kilkanaście metrów w głąb ziemi.
"Wykopywanie szybów doprowadza do zaburzenia stosunków wodnych w lesie, mocno zaburza konfigurację terenu, bo nawet po zakopaniu w miejscu biedaszybów powstają zapadliska, poza tym nielegalnie wycinane są drzewa w pobliżu, które później służą za podpory" - tłumaczą leśnicy na swojej stronie internetowej.
Jak wynika z informacji Nadleśnictwa Wałbrzych, w tym roku na terenie tamtejszych lasów znaleziono cztery takie nielegalne szyby. Natomiast w 2019 r. zanotowano dwa takie przypadki, w 2018 r. siedem, a w 2017 r. dziesięć. Najwięcej biedaszybów zlokalizowano w 2016 r., gdyż 46, a rok wcześniej, czyli 2015 r. 31.
Wprawdzie leśnicy przyznają, że obecnie problem zanika, ale pojedyncze przypadki ciągle się zdarzają, więc ze względu na wyrządzone szkody i niebezpieczeństwo ważne jest reagowanie w każdym przypadku. Podczas prac kopaczy zdarzały się przypadki śmiertelne.
Dlatego leśnicy apelują, by w razie zauważenia biedaszybów skontaktować się z nadleśnictwem.
Warto wyjaśnić, że koszt zasypywania i likwidacji takich dziur ponosi nadleśnictwo. W latach 2012-2015 łącznie wydano ponad 142 tys. zł., przy czym są to tylko koszty bezpośrednio związane z zasypywaniem dołów. Oprócz tego należy jeszcze pamiętać o stratach pośrednich, jak kradzież drewna, wycinka drzew, zniszczenie uprawy leśnej czy zniszczenie drogi, gdyż zdarzały się przypadki wykopania szybu na samym środku drogi.