Niewidoczne zagrożenie dla klimatu wychodzi na światło dzienne. Polska ma wiele do zrobienia

Metan jest gazem cieplarnianym, który zostaje w atmosferze przez ogrniczony czas, ale za to jest wielokrotnie silniejszy od CO2. Dotychczas jego emisje były w dużej mierze niewidoczne. Teraz możemy je lepiej dostrzegać, a ONZ-owski panel naukowców nowym raporcie zwraca uwagę na zagrożenie, jakie metan niesie dla klimatu. A także na korzyści z ograniczenia jego emisji.
Zobacz wideo Dominika Lasota (MSK): Pomimo pandemii kryzys klimatyczny się nie zatrzymał

W poniedziałek opublikowana została pierwsza z trzech części nowego raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Naukowcy dostrzegają zmiany klimatu Ziemi we wszystkich jej regionach i w obrębie całego systemu klimatycznego. Wiele spośród zmian zachodzących w klimacie nie ma precedensu na przestrzeni tysięcy, a może nawet setek tysięcy lat.

Niektóre z już zapoczątkowanych zmian - takie jak postępujące podnoszenie się poziomu mórz - są nieprzewidywalne w perspektywie co najmniej stuleci. O ile nie ograniczymy emisji gazów cieplarnianych natychmiast, przekroczymy umiarkowanie bezpieczny poziom ocieplenia. Ponadto każdy dodatkowy ułamek stopnia destabilizuje klimat i zwiększa zagrożenie dla ludzkości. 

Za ocieplenie klimatu w największym stopniu odpowiada dwutlenek węgla i dlatego też o nim mówi się najwięcej. Jednak swoją rolę mają także inne gazy cieplarniane. Coraz większą uwagę zwraca się na metan - także w nowym raporcie IPCC. - Oczywiście w raportach IPCC i innych dokumentach była mowa także o innych gazach cieplarnianych, jednak nieco umykało to szerokiej publiczności. Dlatego bardzo cieszy mnie wyraźne podkreślenie przez autorów wagi silnego, szybkiego i trwałego ograniczenia emisji metanu. Ze względu na krótki (w porównaniu z CO2) czas życia tego gazu w atmosferze, efekty ewentualnej redukcji pojawią się bardzo szybko - oceniła dr Aleksandra Kardaś z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i portalu naukaoklimacie.pl.

Szansa w ograniczeniu emisji metanu

Redukcja emisji metanu jest przedstawiana jako możliwe rozwiązanie jednego z zagrożeń w walce ze zmianami klimatu. Spalanie paliw kopalnych, poza dwutlenkiem węgla, emituje też zanieczyszczenia. Te szkodzą naszemu zdrowiu, ale jednocześnie blokują część energii słonecznej, w konsekwencji ochładzając klimat. To "maskuje" część ocieplenia Ziemi. Zatem choć w dłuższej perspektywie odejście od węgla jest niezbędne do ograniczenia wzrostu temperatury, to w krótkiej perspektywie uwolni to "ukryte" przez pyły ocieplenie.

Naukowczyni zwróciła uwagę, że na całym świecie "staramy się teraz o poprawę jakości powietrza i w związku z tym ograniczamy emisje pyłów, związków siarki itd." Ma to ogromne znaczenie dla ludzi - zanieczyszczenie powietrza odpowiada za śmierć milionów ludzi każdego roku. - Niestety, chociaż [ograniczenie zanieczyszczenia] jest korzystne dla naszego zdrowia, to przy okazji przyśpiesza wzrost średniej temperatury, bo ułatwia dopływ promieniowania słonecznego do powierzchni Ziemi. Redukcja emisji metanu mogłaby w dużej mierze zrównoważyć ten efekt - powiedziała. 

Obecnie - jak podaje IPCC - stężenie metanu i podtlenku azotu (innego z gazów cieplarnianych) było wyższe niż kiedykolwiek w ciągu co najmniej 800 000 lat. Nowy raport IPCC to pierwszy, który zawiera rozdział poświęcony tym innym krótkotrwałym czynnikom wpływającym na klimat. Metan jest gazem cieplarnianym kilkadziesiąt razy "silniejszym" od dwutlenku węgla. Dlatego zdecydowane ograniczenie emisji da szybkie efekty dla klimatu. To właśnie mogłoby zrównoważyć "ukryte" ocieplenie, maskowane przez zanieczyszczenia. 

Satelity pokazują winnych

Metan w atmosferze ma wiele różnych źródeł. Z jednej strony to rolnictwo i hodowla zwierząt (szczególnie krów), z drugiej - odpady. Jednak największym pojedynczym źródłem są paliwa kopalne. Metan "wycieka" przy wydobywaniu węgla, ropy i gazu, a także przy transporcie i użytkowaniu tego ostatniego (metan to główny składnik gazu ziemnego). Zatem po pierwsze zapobieganie tym wyciekom, a po drugie odejście od wydobycia pozwoli na ograniczenie tych emisji. 

Anatoli Smirnov, analityk ds. metanu kopalnianego think tanku Ember stwierdził, że "ulatniający się metan był dotąd niewidoczny" dla analityków. - To umożliwiało bezkarność producentów węgla, gazu ziemnego i ropy, jednak dzięki satelitom możemy teraz zaobserwować wycieki metanu w czasie zbliżonym do rzeczywistego i przypisać je do poszczególnych zakładów - podkreślił. 

W miarę jak dowody z IPCC i innych źródeł rzucają nowe światło na wycieki metanu, powstają nowe rodzaje ryzyka dla tych firm wydobywczych, które nie ograniczą szybko tego problemu: ryzyko ze strony inwestorów, którzy mogą podjąć konkretne działania lub wycofać się z inwestycji, ryzyko ze strony klientów, którzy nie chcą kupować węgla, ropy i gazu ziemnego obarczonych wyciekami metanu oraz ryzyko ze strony rządów, które będą gotowe rozprawić się z problemem ulatniającego się metanu

- ocenił Smirnov. Z kolei Małgorzata Kasprzak z Ember podkreśliła, że "zwiększenie uwagi poświęconej emisjom metanu w raporcie IPCC jest znamienne".

- W Polsce temat emisji metanu z kopalni lub infrastruktury gazowej wciąż pozostaje marginalizowany w dyskursie o transformacji energetycznej. To ogromne zaniedbanie mając na względzie na przykład to, że ślad klimatyczny metanu emitowanego przez polskie kopalnie w 2018 był pięć razy większy niż emisje Ryanaira - powiedziała. 

Więcej o: