Gorąca dyskusja o wiatrakach. "Marek Suski upokorzył minister Moskwę tą poprawką"

- To zgniły kompromis - mówili posłowie opozycji o propozycji PiS ws. zmiany ustawy wiatrakowej. Pisana przez rząd od dwóch lat ustawa w ostatnim momencie została zmieniona jedną poprawką. Chodzi o kluczową dla budowy wiatraków kwestię minimalnej odległości turbin wiatrowych od domów. Solidarna Polska chce jeszcze bardziej rozwodnić ustawę. Poprawkami zajmie się komisja.

Sejm zajął się na wtorkowym posiedzeniu ustawą wiatrakową, która ma zmniejszyć obostrzenia w budowie farm wiatrowych. Więcej o ustawie i proponowanych zmianach przeczytasz w tym artykule. 

Po pracach w sejmowej komisji projekt prezentował Marek Suski. Poseł PiS powiedział, że propozycja rządu "nieco łagodzi" obecne przepisy de facto blokujące budowanie nowym farm wiatrowych. 

Rządowa ustawa była dobrze przyjęta przez branżę i ekspertów, jednak już w trakcie prac Suski zaproponował kluczową zmianę: minimalną odległość wiatraków od domów zwiększono z 500 do 700 metrów. Suski mówił o głosach obywateli, którzy "obawiają się, że wrócą wiatraki tuż przy ich domach" i dlatego zwiększono minimalną odległość z 500 do 700 metrów. Jego zdaniem ta wartość to "kompromis".

- To budzi kontrowersje, bo z jednej strony mieliśmy przedstawicieli inwestorów, którzy mówili, że ta poprawka w dużym stopniu ograniczy możliwości budowy farm, z drugiej strony liczne głosy mieszkańców, którzy obawiają się, że nawet te 700 metrów to za mało - powiedział. Dodał, że ta zmiana to "troska o obywateli" i zarzucił, że opozycja prezentuje tylko "punkt widzenia inwestorów".

Przypuszczalnie mógł być to kompromis z tymi politykami Zjednoczonej Prawicy, którzy są wiatrakom bardzo niechętni, szczególnie Solidarnej Polsce. Jednak w czasie sejmowej debaty 20 posłów Solidarnej Polski zaproponowało, by jeszcze bardziej zwiększyć minimalną odległość wiatraków od domów - do 1000 metrów. Janusz Kowalski mówił, że energia z wiatraków jest droga, chociaż dane pokazują, że właśnie wiatraki zapewniają tani prąd.

"Zgniły kompromis"

Na wtorkowym posiedzeniu Sejmu poseł Ryszard Wilczyński mówił, że Marek Suski "upokorzył minister Moskwę tą poprawką" i "widział zdziwienie w jej oczach", gdy została ona zgłoszona.

Małgorzata Chmiel z PO mówiła, że to "marna pociecha", że po latach PiS wycofuje się z zasady 10H. Skrytykowała zwiększenia minimalnej odległości do 700 metrów i podkreśliła, ze zmniejszy to tereny pod budowę wiatraków "50 proc". Beata Maciejewska z Lewicy powiedziała, że to "zgniły kompromis" i zgłosiła poprawki do ustawy.

Posłanka Joanna Fabisiak dopytywała, jaki właściwie był powód zwiększenia odległości minimalnej z 500 do 700 metrów. - Po co to było zrobione, skoro jest tysiąc argumentów, że jest to niekorzystne? - pytała. Inni posłowie mówili, że sama Anna Moskwa przekonywała, że 500 metrów to odległość optymalna, ustawę w takim kształcie popierała opozycja, a PiS to zmienił. 

- Siedem lat minęło i jesteśmy w punkcie wyjścia, bo wtedy była ta sama dyskusja. Tamta ustawa nie była może idealna, ale trzeba było dyskutować. A tak mamy zmarnowane lata - mówił Mieczysław Kasprzak z Koalicji Polskiej. Także skrytykował rząd za to, że w pisanej dwa lata ustawie w ostatniej chwili zmieniono kluczową kwestie - zmieniono 500 metrów na 700.

Zobacz wideo Jak opłacalna jest energia wiatrowa?

Poseł Dariusz Wieczorek pytał ministerkę klimatu o to, ile nowych mocy w wiatrakach może powstać, po przyjęciu ustawy z poprawką 700 metrów. 

Marcelina Zawisza z Partii Razem powiedziała do posłów PiS: - Mieliście jedno proste zadanie, przyjąć ustawę, którą sami napisaliście. Ale nie. Dlaczego nie chcecie taniej i bezpiecznej energii dla Polek i Polaków? Krzysztof Gawkowski z Lewicy zapewniał, że jeśli jego ugrupowanie znajdzie się w rządzie po wyborach, to ułatwi budowę odnawialnych źródeł energii.

Moskwa: OZE mają się dobrze

Odnawialne źródła energii mają się w Polce bardzo dobre - powiedziała Anna Moskwa. Jednak to tylko część prawdy - w ostatnich altach przybyło znacznie paneli fotowoltaicznych, ale inwestycje w wiatraki są od 2016 roku w dużej mierze realizowane (nowe farmy powstają w dużej mierze na podstawie wcześniejszych pozwoleń). 

Ministerka powiedziała też, że "jesteśmy liderem, jeśli chodzi o morską energetykę wiatrową", choć - jak zaraz dodała - pierwsze projekty mają powstać w 2026 roku. 

Przywołała przykłady problemów z inwestycjami w wiatraki sprzed kilkunastu lat na podstawie raportu NIK z 2014 roku, jednak nie opowiedziała na pytania posłów o to, jakie konkretnie będą efekty zamiany minimalnej odległości z 500 na 700 metrów.

Ponieważ posłowie zgłosili poprawki, projekt został skierowany do dalszych prac w komisjach sejmowych.

Więcej o: