Do wymiany zdań na temat wycinek w Puszczy Karpackiej doszło podczas konferencji prasowej polityków Solidarnej Polski i przedstawicieli Lasów Państwowych. Dyrektor Generalny LP Józef Kubica, który zresztą jest działaczem partii Zbigniewa Ziobry, mówił na niej: Jesteśmy gotowi, żeby wygrać wielką batalię wyborczą, jesień 2023.
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Justyna Dobrosz-Oracz zapytała dyrektora LP o to, jak ustosunkowuje się do wycinek w Puszczy Karpackiej, w tym starych drzew o wymiarach pomników przyrody.
- Jeżeli chodzi o woj. podkarpackie, to pani redaktor sobie wymyśliła pojęcie Puszczy Karpackiej - stwierdził. Powiedział, że tam, gdzie dziś są lasy, jeszcze w czasie II Wojny Światowej były łąki i wsie, a lasy powstały naturalną sukcesją albo "ręką leśnika". Przekonywał też, że "las jest również do czynności gospodarczych", a mające 100 czy 200 lat drzewa i tak mogą wkrótce "zgnić". - Ciągłość lasu, no niestety, musimy część drzew wycinać - dodał.
Później Edward Siarka, polityk Solidarnej Polski i wiceminister klimatu odpowiadający za lasy powtórzył, że "pojęcia, którego pani używa, w ogóle nie ma. Nie ma czegoś takiego, jak Puszcza Karpacka".
Jednak Justyna Dobrosz-Oracz tak zarzutu o "wymyślenie sobie" Puszczy Karpackiej nie zostawiła i sprawdziła w... tworzonej przez Lasy Państwowe encyklopedii leśnej.
- Chciałam się tylko upewnić i właśnie sprawdzam na stronie Lasów Państwowych, encyklopedia leśna. Jest Puszcza Karpacka jak wół. U państwa na stronie - powiedziała.
- Pani redaktor, to jest stare wydanie encyklopedii, sprzed kilkunastu lat - odpowiedział Michał Gzowski, rzecznik Lasów Państwowych (i działacz Solidarnej Polski).
- Czyli to poprzednie Lasy, tam byli niekompetentni ludzie? - pytała dziennikarka.
Wtedy na dłuższą chwilę zapadło milczenie, a politycy i przedstawiciele Lasów Państwowych z konsternacją patrzyli jedni na drugich. - Absolutnie nie o to chodzi pani redaktor, nauka idzie do przodu, w związku z tym pojawiają się nowe terminy, nowe określenia - odparł w końcu Gzowski.
Dlaczego powiązani z Solidarną Polską przedstawiciele Lasów Państwowych tak bardzo bronią się przed terminem "Puszcza Karpacka"?
Ta puszcza to - cytując encyklopedię leśną LP - "rozległe kompleksy leśne rozciągające się wzdłuż południowej granicy Polski w Karpatach i na Pogórzu Karpackim na pow. ponad 313 tys. ha zajmowanych przez drzewostany głównie świerkowe, jodłowe i bukowe, jednak z silnie zmienionym składem gatunkowym. Największe i najbardziej zwarte kompleksy znajdują się w Beskidzie Śląskim i Żywieckim oraz w Tatrach i Gorcach. Najbardziej cenne tereny objęto ochroną rezerwatową i systemem parków narodowych (Tatrzański, Pieniński, Babiogórski, Bieszczadzki, Gorczański). Znajdują się tu ostoje wielu rzadkich i chronionych gatunków zwierząt (...)".
Dodajmy, że encyklopedia leśna - jak czytamy na stronie - jest "specjalistycznym serwisem internetowym obejmującym wiedzę o środowisku leśnym, gospodarce leśnej i ochronie przyrody tworzonym na zlecenie Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych".
Część lasów Puszczy Karpackiej jest chronionych przez rezerwaty czy parki narodowe. Jednak ekolodzy i eksperci od ochrony przyrody od dawna alarmują, że w cennych, górskich lasach np. na Pogórzu Przemyskim trwają wycink - choć takie lasy też trzeba chronić. Pod topór idą czasem drzewa o wymiarach pomników przyrody, mające 3-4 metry obwodu lub więcej i liczące 100, 150 lat i więcej. Dlatego powtarzają się apele o poszerzenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz utworzenie społecznie projektowanego od ponad 30 lat Turnickiego Parku Narodowego. O historii tego drugiego pisaliśmy w reportażu Niewidzialny Park Narodowy.
I tutaj docieramy do sporu o nazwę Puszcza Karpacka. Dlaczego Lasy Państwowe nie tylko nie chcą (już) jej używać, ale wręcz krytykują tych, którzy to robią? Bo mówi ona o dużym i starym kompleksie leśnym. Zaś część leśników jako główny argument za wycinkami stawia to, że lasy na Podkarpaciu wcale nie są stare, a do tego sadzone ręką leśników już po II wojnie światowej.
Jako dowód leśnicy podpierają się ostatnio zdjęciami z czasów wojny, wykonanymi przez niemieckie lotnictwo Luftwaffe. Widać na nich, że część miejsc porośniętych dziś lasem jeszcze 80 lat temu była łąkami czy polami. Jednak na tych samych zdjęciach widać, że... także w tym czasie były tam lasy. I właśnie one są - jak mówią ekolodzy - relktami dawnej Puszczy Karpackiej. Tam też rosną drzewa, które - wg danych samych LP - mają czasem ponad 150 lat, więc siłą rzeczy nie były sadzone przez powojennych leśników. Ekolodzy podkreślają też, że właśnie dzięki zachowaniu nawet tych małych fragmentów bardzo starych lasów występują w Puszczy gatunki charakterystyczne dla lasów naturalnych, których nie znajdzie się w plantacjach sosny posadzonych w całości 80 lat temu. I dlatego należy je chronić.
Zresztą nawet na stronach Lasów można znaleźć informacje o tym, jak cenne przyrodniczo są te stare fragmenty Puszczy Karpackiej, niektóre chronione jako rezerwaty. Na stronie nadleśnictwa Bircza czytamy, że rezerwat Turnica (to obszar planowanego społecznie Parku Narodowego) chronione są "fragmenty puszczy bukowo-jodłowej, reprezentującej zespół żyznej buczyny karpackiej". Z kolei na stronie zielonepodkarpacie.pl napisano, że "na Pogórzu Przemyskim zachowały się fragmenty starej puszczy bukowo-jodłowej".
Rezerwat "Krępak" chroni "las jodłowo-bukowy naturalnego pochodzenia", a rezerwat "Reberce" - "fragmentu lasu jodłowego posiadającego cechy lasu naturalnego". A to wszystko w "nieistniejącej" Puszczy Karpackiej, która rzekomo wyrosła 80 lat temu posadzona przez leśników.