W niedzielę (30 kwietnia) Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Opolu otrzymało informację o znalezieniu martwych ryb w starorzeczu Odry w Januszkowicach. Na miejsce udał się wojewoda opolski.
Jak pisze we wpisie wojewoda Sławomir Kłosowski, na miejscu stwierdzono około 150 śniętych ryb "różnych gatunków i różnej wagi" na odcinku około czterech kilometrów. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobrał próbki wody do analizy w zakresie złotej algi, ścieków bytowych i substancji fizykochemicznych.
"Obecnie prowadzona jest akcja odławiania śniętych ryb, która zostanie zakończona jeszcze dzisiaj. Zebrane ryby zostaną poddane utylizacji. Wojewoda opolski zwraca się z apelem do wędkarzy wędkujących na tamtym terenie o wypuszczanie złowionych ryb i powstrzymanie się od ich konsumpcji do chwili otrzymania wyników badań laboratoryjnych ryb i wody!" - napisano w niedzielnym wpisie na profilu Sławomira Kłosowskiego.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W drugiej połowie kwietnia ze zbiornika Czernica, niedaleko Wrocławia, wyłowiono 100 kg martwych ryb, a w wodzie stwierdzono nagły wzrost ilości złotej algi. To pierwszy w tym roku przypadek stwierdzenia zagrożenia jej zakwitem.
Pod koniec kwietnia Beata Olejarz, prezeska Polskiego Związku Wędkarskiego, podkreśliła w rozmowie z Patrykiem Strzałkowskim z Gazeta.pl, że nie ma wątpliwości, że katastrofa na Odrze się powtórzy. - Nie wiemy, jaki będzie zasięg, jaka będzie skala. Nie ma tam ponad 200 ton ryb, które zginęły w ubiegłym roku. Ale nie wiem dokładnie, ile zostało. Podejrzewamy, że martwe ryby zalegają na dnie, jest dużo materii organicznej. I to już wczesną wiosną przekłada się na zakwity glonów - powiedziała i dodała: - Rzeki traktujemy jako miejsce, gdzie można zrzucić ścieki, może i śmieci, stare opony. Rzeki są wszystkich, więc końcowo niczyje. Do tego dochodzi zarządzanie rzekami jak autostradami, betonowanie ich i zmienianie w kanały.