Sejmik Województwa Podlaskiego, w którym rządzą politycy PiS oraz PSL, wydał stanowisko ws. odstrzału łosi oraz wilków. W dokumencie nie pada bezpośrednio słowo odstrzał, mowa jednak o "działaniach zaradczych mających na celu zapobieżenie narastającym stratom w gospodarce oraz zagrożeniu bezpieczeństwa ludzi i ich mieniu". Zarówno wilk, jak i łoś są gatunkami chronionymi w Polsce. Ten pierwszy mocniej, bo jest wpisany na listę, drugi jest chroniony jedynie w ramach moratorium z 2001 roku, które zakazało polowań na te zwierzęta do odwołania. Sejmik sam podkreśla, że nie ma "kompetencji do zarządzania populacjami zwierząt łownych czy chronionych", dlatego radni zwrócili się do ministerki klimatu i środowiska o "podjęcie systemowych działań w zakresie racjonalnej i skutecznej regulacji liczebności populacji łosia i wilka" oraz ich rzekomego "negatywnego wpływu na gospodarkę i bezpieczeństwo mieszkańców".
Wspomniane moratorium z 2001 roku miało uratować populację łosi w Polsce. I to się udało, ich liczebność rośnie, ale nie ma mowy o "przegęszczeniu", o którym piszą podlascy radni. - Mimo że liczebność wzrosła, nie obserwujemy znacznego wzrostu zagęszczeń, bo jest to połączone z rozprzestrzenieniem populacji. W tradycyjnych ostojach, na przykład nad Biebrzą, są w miarę stabilne zagęszczenia. Nie obserwujemy też drastycznego wzrostu konfliktów z łosiem, w tym szkód powodowanych przez te zwierzęta w uprawach leśnych i polnych, czy też liczby kolizji z udziałem łosi. Nie można powiedzieć, że te konflikty są na takim poziomie, żeby uzasadniały powrót do polowań i redukcję jego liczebności - mówił jesienią ubiegłego roku w rozmowie z OKO.press Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży.
Ponadto oficjalne dane mają zawyżać liczbę łosi w Polsce - sugerują, że jest ich 28 tys. Profesor Mirosław Ratkiewicz z Uniwersytetu w Białymstoku uważa, że dane te są "cyframi figurującymi wyłącznie na papierze, czyli dokładnie tak samo, jak było w latach 90. XX wieku. Ich analiza od roku 2000 pokazuje, że cyfry te przekraczają biologiczne możliwości przyrostu zrealizowanego tego gatunku. Klępa zazwyczaj ma jedno młode, dlatego porównywanie zarządzania łosiem z dzikami jest dalece nieuzasadnione".
Choć wilki są wpisane na listę gatunków chronionych, to zabójstwa tych zwierząt zdarzają się regularnie. "Rocznie co najmniej 147 osobników jest nielegalnie zabijanych z broni palnej. Nie wliczamy w to tych, które wpadły we wnyki albo zginęły w wypadkach komunikacyjnych" - mówił niedawno dyrektor IBS PAN, prof. Michał Żmihorski w rozmowie z OKO.press. Stowarzyszenie "Wilk" apeluje więc o stworzenie Państwowej Służby Ochrony Przyrody:
To, co dzieje się od wielu lat w gminie Białogard, ale też w wielu innych miejscach opisywanych przez nas ostatnio, jest kolejnym powodem, by w Polsce utworzyć Państwową Służbę Ochrony Przyrody. Od wielu lat apelują o to naukowcy i przyrodnicy. Niestety również obecne kierownictwo Ministerstwa Środowiska nie jest tym zainteresowane.
Wilk jest gatunkiem chronionym w Polsce, ponieważ jego populacja uległa znacznemu zmniejszeniu w ciągu ostatnich 200 lat. Został wpisany do Czerwonej Księgi Zwierząt. Populacja wilka w Polsce wynosi obecnie około 2000 osobników - szacuje WWF. Populacja obecnie rośnie - między innymi dzięki ochronie prawnej oraz dostępności źródeł pokarmu, takich jak jelenie, dziki i sarny. Głównymi zagrożeniami dla wilków są: kłusownictwo, fragmentacja siedlisk, wypadki drogowe. Wilki bywają zagrożeniem dla zwierząt gospodarskich.