Mapy Polski znów pokryły się czerwienią, która symbolizuje suszę i jej skutki. Tegoroczna zima, choć w dużej mierze bezśnieżna, była mokra i to odsunęło widmo suszy w pierwszej części roku. W przeciwieństwie do niektórych ostatnich lat nie było poważnych problemów z wodą już w marcu czy kwietniu.
Ale brak deszczu i rosnące temperatury sprawiły, że z tego zapasu wody wiele już nie zostało w przeważającej części kraju. Teraz bardzo sucha jest gleba w całej północnej i środkowej części Polski. Na przykład w powiecie świebodzińskim aż do kwietnia, po zimowych deszczach, poziom wilgotności gleby w głębszej warstwie utrzymywał się na poziomie 60 proc. Od tego czasu spada i teraz sięga już ok. 30 proc. A w wierzchniej warstwie gleby to jeszcze mniej, bo tylko ok. 20 proc. Podobnie wygląda sytuacja w wielu innych powiatach, a skutki suszy są coraz bardziej odczuwalne.
W poniedziałek 12 czerwca RCB wydało alert przed suszą w lasach. "UWAGA! Dziś i jutro (12/13.06) występuje duże zagrożenie pożarowe lasów. Zachowaj ostrożność i nie używaj otwartego ognia w lesie i jego sąsiedztwie" - brzmi treść ostrzeżenia. Dotyczy ono części sześciu województw: dolnośląskiego, kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, mazowieckiego, wielkopolskiego oraz warmińsko-mazurskiego.
Narastającą suszę widać dobrze na tych czterech mapach IMGW. Wilgotność gleby - kluczowa dla rolników - jest bardzo niska wszędzie z wyjątkiem południowych województw. Druga mapa dobrze wyjaśnia, skąd wziął się taki stan rzeczy. Cała północna połowa Polski w praktyce nie widziała deszczu od początku czerwca, a są miejsca, gdzie nie padało już od tygodni. To przekłada się na wysokie zagrożenie pożarowe i spadający stan wody w rzekach.
W kilkunastu regionach ogłoszono stan suszy hydrologicznej. Na 92 stacjach wodowskazowych na rzekach przepływ jest na bardzo niskim poziomie. To znacznie więcej niż wynosiła liczba takich stacji w połowie czerwca w kilku poprzednich latach. Ostatnio było tak sucho o tej porze roku w roku 2016.
Choć koniec ubiegłego tygodnia przyniósł opady w części Polski, to ogólna sytuacja pozostaje zła. Po pierwsze, deszcze nie dotarły do wielu regionów, gdzie susza jest najpoważniejsza, jak Wielkopolska, północ Mazowsza czy woj. lubuskie. Po drugie, silne krótkotrwałe opady dają tylko chwilową ulgę.
Branżowy portal Farmer.pl pisze, że "opady deszczu pod koniec tygodnia, choć lokalnie silne, to nie zastopowały w żaden sposób suszy, a co najwyżej na kilka dni pomogły przetrwać roślinom".
Portal opisuje, że jeśli chodzi o uprawy "na najsłabszych glebach, gdzie deszczy nie było od kilku, a czasem nawet od kilkunastu tygodni, nie ma już w zasadzie szans na poprawę", a "część zbóż ozimych jest 'spalona'".
Co więcej, charakterystyczny dla burz bardzo intensywny deszcz też może być zagrożeniem dla upraw. A do tego "pojedyncze opady deszczu nie są w stanie na dłuższą metę zniwelować niedoborów wody. Ratują sytuację, ale wody z takich opadów wystarczy na kilka dni" - czytamy.
Najbliższe dni nie przyniosą ani dużo deszczu, ani opadów w najbardziej suchych częściach Polski. Aktualna prognoza IMGW pokazuje, że w tym tygodniu nieco deszczu zobaczą znów mieszkańcy południowo-wschodnich regionów. Prognoza na 10 dni pokazuje jedynie śladowe ilości opadów na północy i zachodzie.
Według prognozy IMGW, zagrożenie pożarowe w północnej części Polski pozostaje na początku tygodnia "ekstremalne". Nieco poprawia się sytuacja na południu, jednak wciąż w wielu obszarach zagrożenie pożarami pozostaje wysokie lub średnie. Lepiej ma być przede wszystkim w woj. podkarpackim, świętokrzyskim i części Małopolski.
W 42 nadleśnictwach w woj. kujawsko-pomorskim oraz na pograniczu mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego obowiązują zakazy wstępu do lasu ze względu na zagrożenie pożarowe. Zgodnie z przepisami, taki zakaz jest wprowadzany, gdy gdy przez kolejnych pięć dni wilgotność ściółki (mierzona o godzinie 9:00) jest poniżej 10 proc.
Podczas weekendu 8-11 czerwca strażacy interweniowali przy 656 pożarach traw i 410 pożarach w lasach. Jednocześnie musieli interweniować ponad 250 razy w związku z silnymi opadami deszczu.
O suszy słyszymy właściwie co roku i staje się ona w Polsce nie anomalią, a nową normą. Od lat susza trwa w zasadzie cały czas. A do tego dawne praktyki odwadniania pól, kopania rowów melioracyjnych prowadzą do dodatkowego wysychania gleby i nie pozwalają zatrzymywać wody, gdy ta już się pojawi.
Koalicja Klimatyczna w raporcie dot. suszy w Polsce zwracała uwagę, że obecnie w naszym kraju trwale zagrożonych suszą jest 35 proc. gruntów ornych, a 70 proc. powierzchni użytków zielonych znajduje się na obszarach z deficytem wody.
Jak zmiana klimatu wpływa na suszę w Polsce? Po pierwsze rośnie średnia temperatura, co oznacza wyższe parowanie. Jednocześnie suma opadów w skali roku nie zmienia się znacząco. To znaczy, że wody mamy tyle samo, ale paruje jej więcej. Po drugie, zmienia się charakter opadów. Globalne ocieplenie sprzyja ekstremalnym zjawiskom pogodowym. Coraz częściej mamy długie okresy bez deszczu, poprzecinane bardzo intensywnymi opadami. To nie pozwala na zatrzymanie wystarczającej ilości wody w glebie. Po trzecie, cieplejsze zimy oznaczają, że nie mamy pokrywy śnieżnej, która wcześniej zapewniała zapas wody, stopniowo topniejąc na wiosnę.
Portal Naukaoklimacie.pl pisze, że "w okresie 1951-1981 było w Polsce 6 susz – średnio jedna co 5 lat; w okresie 1982–2011 susz było aż 18 – średnio co 2 lata, a obecnie, od 2013 r. mamy suszę co roku".
Postępująca zmiana klimatu będzie tylko pogarszać sytuację, dlatego kluczowe jest zatrzymanie wzrostu temperatury planety. Ale musimy jednocześnie przystosowywać się do nowych warunków. Dotyczy to nie tylko oszczędzania wody przez wszystkich. Musimy nauczyć się zatrzymywać wodę z deszczu, zarówno w miastach i ogrodach, jak i na polach. Naturalna retencja (czyli zatrzymywanie) wody w glebie i zbiornikach może być bardzo skuteczna. Pokazuje to rolnik z Wielkopolski Patryk Kokociński, który prowadzi gospodarstwo w duchu zrównoważonego rolnictwa i mówi o tym w ramach stowarzyszenia Życie na Polska. Na Facebooku organizacji poruszył w tym tygodniu kwestię suszy - i pokazał, jak stosowanie zastawek (blokujących rowy melioracyjne) pozwala gromadzić wodę: