- Specustawa dotycząca Odry będzie gotowa do końca miesiąca - zapowiadał wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk... w listopadzie ubiegłego roku. Rząd zaliczył w tej sprawie poślizg, bo mamy czerwiec 2023 i dopiero na wtorkowym posiedzeniu Sejmu projektem zaczynają zajmować się posłowie. Co gorsze, projekt zdaniem ekspertów organizacji pozarządowych "nadaje się do kosza". Bo obok kilku dobrych rozwiązań, brakuje zajęcia się najpoważniejszymi problemami, a niektóre plany mogą rzece nawet zaszkodzić.
W marcu eksperci z kilku organizacji przygotowali Białą Księgę polskich rzek, w której opisali, jak nieskuteczna jest ochrona wód w Polsce. To, że 98,9 proc. rzek w Polsce ma zły stan wód, wynika ich zdaniem przede wszystkim ze złych, chaotycznych przepisów i nieskuteczności państwa w ochronie przyrody. Teraz eksperci przyjrzeli się proponowanej przez rząd specustawie. Jak podkreślają, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, projekt specustawy odrzańskiej nie został poddany konsultacjom społecznym. Fundacja WWF Polska ocenia, że "niektóre zapisy ustawy wydają się być dobrym rozwiązaniem". Wymienia np. inwestycje w budowę oczyszczalni ścieków, dodanie do listy przesłanek cofnięcia pozwolenia wodnoprawnego stanu zagrażającego zdrowiu i życiu lub poważnych szkód w środowisku czy wprowadzenie kar od 5 tys. zł do 1 mln zł za niedostosowanie zrzutów soli do ostrzeżeń przed suszą hydrologiczną. - Niestety, to tylko kropla w morzu fatalnych rozwiązań tej ustawy - mówi dr Alicja Pawelec-Olesińska z WWF Polska.
- Jej głównym grzechem jest błędne założenie, że można nią zastąpić szeroko zakrojony program działań naprawczych opartych na szczegółowych analizach środowiskowych, ekonomicznych i społecznych - mówi dr Alicja Pawelec-Olesińska. Z kolei prawnicy z Fundacji Frank Bold doceniają pomysł zastosowania systemów retencyjno-dozujących przez kopalnie, jednak zauważają, że dobrowolność ich budowania to zasadnicza luka, która całkowicie pozbawia to rozwiązanie realnego znaczenia. Podkreślają także, że odroczenie aż do 2030 r. podwyższenia opłaty za wprowadzaną do rzek słoną wodę nie pozwoli Polsce osiągnąć do 2027 r. dobrego stanu wód, czego wymaga od nas unijna Ramowa Dyrektywa Wodna. A jak pokazują dane GIOŚ, w tej chwili zaledwie 1 proc. polskich rzek jest w dobrym stanie.
Maria Włoskowicz, prawniczka z Frank Bold, oceniła, że w takim kształcie specustawa odrzańska "nie rozwiąże jednego z zasadniczych problemów, jakim jest zasalanie rzek przez ścieki z kopalń". - Projektodawca zdaje się zapominać o naczelnej zasadzie ochrony środowiska: "zanieczyszczający płaci". Kopalnie powinny ponieść koszty zanieczyszczania polskich rzek i zapobiegania przyszłym katastrofom już tu i teraz. W przeciwnym razie poniesie je budżet państwa oraz obywatelki i obywatele - podkreśliła.
- Ta ustawa w ogóle nie odnosi się do kluczowych problemów w ochronie polskich rzek, takich jak rozmyte kompetencje i nieskuteczne mechanizmy prawne w zarządzaniu zasobami wodnymi, brak rozwiązań umożliwiających adekwatną odpowiedź na sytuacje kryzysowe, brak skutecznego monitoringu rzek czy wadliwy system zgód wodnoprawnych - ocenia prawniczka Agata Szafraniuk z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Uwagi ClientEarth do projektu ustawy trafiły przed posiedzeniem Sejmu do posłów i posłanek z Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturyzacji Odry.
Przypomnijmy, że w ubiegłym roku ryby w Odrze zabijała masowo toksyna, wydzielana przez obecną w rzece złotą algę. To organizm słonowodny i zanieczyszczenie Odry m.in. wodami z kopalni doprowadził do tak wysokiego zasolenia rzeki, że alga mogła się w niej rozwinąć. Ale konieczne były też inne czynniki - ciepła i stojąca woda. To ostatnie jest związane z betonowaniem rzeki, tworzeniem kanałów, zapór itd. Z kolei renaturyzacja rzeki może, zdaniem ekspertów, zwiększyć jej naturalną odporność na takie i inne zagrożenia. W obecnym stanie katastrofa może się powtórzyć - zresztą w mniejszej skali złota alga znów zabija ryby w dorzeczu Odry.
Ale rząd ma wobec niej inne plany. Jak pisze ClientEarth, kluczowym elementem projektu ustawy jest "długa na sześć stron lista inwestycji hydrotechnicznych, które mają być zrealizowane na Odrze i w jej dorzeczu". Wśród planowanych inwestycji są też projekty, które - przynajmniej w założeniu - mają doprowadzić do renaturyzacji. Ale planowane są też inwestycje regulacyjne, kształtujące koryto rzek, budowa stopni piętrzących itd. Ustawa zakłada do tego skrócenie terminów przewidzianych na uzyskanie pozwoleń i zgód związanych z planowaną do realizacji inwestycji gospodarki wodno-ściekowej.
- Lanie betonu do Odry i innych polskich rzek nie tylko nie powstrzyma kolejnych katastrof ekologicznych, ale wręcz zwiększy ryzyko powtórki kryzysu z ubiegłego lata. Rząd to wie - specustawa postuluje realizację inwestycji, które stoją w oczywistej sprzeczności z rekomendacjami rządowego raportu z katastrofy na Odrze! Projekt idzie również w poprzek celów Ramowej Dyrektywy Wodnej oraz ugruntowanej wiedzy naukowej o funkcjonowaniu ekosystemów rzecznych - komentuje Jacek Engel z Fundacji Greenmind. W raporcie zespołu powołanego przez Ministra Klimatu i Środowiska czytamy m.in. o tym, że regulacja rzeki przyczynia się do zubożenia życia w rzece i ogromnej utraty gatunków chronionych. Taki ekosystem jest mniej odporny na zagrożenia, takie jak katastrofa z 2022 roku.
Odpowiadający za wody wiceminister Gróbarczyk jest od dawna krytykowany przez ekspertów i organizacje pozarządowe za swoje podejście do rzek. Jego plany to przede wszystkim większa regulacja, tworzenie dróg wodnych i "betonowanie" rzek. Takie plany są zdaniem ekologów równie szkodliwe co bezsensowne.
Ponadto specustawa tworzy nową służbę - Inspekcję Wodną, która ma podlegać Wodom Polskim. Jak zwracają uwagę organizacje, taka konstrukcja oznacza, że Wody Polskie będą kontrolowały także same siebie. - To jeden z wielu przykładów pokazujących, że proponowane rozwiązania specustawy są niedopracowane, często merytorycznie nieuzasadnione i potęgują chaos w zarządzaniu rzekami - mówi Szafraniuk. Zdaniem ClientEarth sensowniejsze byłoby wzmocnienie państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska.
Ich kompetencje ujęto szeroko, bo mają zajmować się wykrywaniem "zdarzeń mogących powodować negatywne skutki dla wód, zasobów ryb (...), ekosystemów od wód zależnych". W ich kompetencjach będzie m.in. badanie wody, ale też legitymowanie osób i stosowanie środków przymusu bezpośredniego, w tym paralizatorów. W załącznikach do ustawy znalazły się ilustracje umundurowania - w tym pasków i kaloszy - funkcjonariuszy nowej służby. Mają też być uzbrojeni w broń palną.