Miliardy z praw do emisji CO2 miały pójść na transformację. Poszły na łatanie budżetu i... dopłaty do węgla

W ciągu ostatniej dekady Polska otrzymała dziesiątki miliardów złotych ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Te środki powinny posłużyć do transformacji energetycznej kraju. Rząd traktuje je jednak z dużą swobodą. Na co przeznaczono tak duże pieniądze?

Unia Europejska umożliwia państwom członkowskim uzyskiwanie środków ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Przychody z tego tytułu są spore, od 2013 roku do polskiego budżetu trafiło już tą drogą 82 mld zł. Rekordowe, jak podaje "Rzeczpospolita", były w roku 2021 oraz 2022 - wówczas dały odpowiednio 25,3 i 23,0 mld zł. W pierwszych ośmiu miesiącach tego roku dały 14,8 mld zł.

Zobacz wideo Polska bez węgla w 2030 roku? Woźny: Obawiam się, że to niemożliwe

Środki nie są prezentem, mają służyć konkretnemu celowi - transformacji energetycznej. Ta powinna być szczególnie istotna dla Polski, bo przeważającym źródłem energii jest węgiel. Nie tylko go zużywamy, ale i wydobywamy. Pieniądze na przekształcenie istotnej części naszej gospodarki na zieloną, z pewnością są potrzebne.

Z analiz dziennika wynika jednak, że rząd pieniądze uzyskiwane ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 traktuje z dość dużą swobodą. I tak w roku 2022 9,4 mld zł zasiliło Fundusz Wypłaty Różnicy Cen. Za tą skomplikowaną nazwą kryje się mechanizm rekompensat, czyli zamrożenie cen energii na poziomie tych z roku 2022, sprzed szoku wywołanego głównie wojną. Niewiele mniej, bo 9 mld zł, przetransferowano do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Paradoksalnie z tego źródła finansowano m.in. dodatki na zakup... węgla. 

W 2023 roku 11 mld zł ze sprzedaży uprawnień poszło na łatanie budżetowych dziur, a mówiąc konkretnie, trafiło po prostu do budżetu państwa.

Polska dostaje pieniądze, ale co z nimi robi?

Lekka ręka do wydawania środków, które powinny trafić na przemianę polskiej gospodarki, ma swoje formalne uzasadnienie. Polska, tak jak inne kraje, nie musi spowiadać się Unii z dokładnego rozdysponowania środków, opisać musi jedynie przeznaczenie 50 proc. uzyskanych kwot. Ma tu sporą swobodę.

- Mamy więc możliwość dużej dobrowolności i kreatywnej księgowości – mówi Marcin Kowalczyk z Fundacji WWF Polska, ekspert ds. finansowania transformacji, b. negocjator klimatyczny. – De facto 23 mld zł, które w 2022 r. trafiły do budżetu, nie poszły bezpośrednio na potrzeby transformacji energetycznej. W sprawozdaniu do KE rząd jednak wykazał wydatkowanie 50 proc. środków na cele, które dopuszcza dyrektywa EU ETS, ale pochodziły one z innych źródeł - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem Marcin Kowalczyk z Fundacji WWF Polska, ekspert ds. finansowania transformacji. 

Na co dokładnie środki poszły? Tego, być może, nigdy się nie dowiemy. Wspomniany powyżej Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 znajduje się całkowicie poza kontrolą parlamentu. Podobnie jak inne podobne mu wehikuły, dzięki którym zadłużenie państwa jest wyprowadzane poza budżet centralny. 

- Z tego funduszu finansowane są najróżniejsze wydatki i trudno ocenić, na co te środki poszły, bo fundusz jest poza kontrolą parlamentarną - podsumowuje Kowalczyk. 

Więcej o: