W grudniu 2022 roku pod stadami pingwinów cesarskich w Antarktyce na Morzu Bellinghausena roztopił się lód. Pisklęta nie były na to gotowe, nie zdążyły im wyrosnąć pióra, które chronią przed wodą i chłodem. W efekcie około 10 tys. młodych ptaków utonęło lub umarło z wychłodzenia. 24 sierpnia w Nature pojawił się artykuł, na temat tego jak rekordowo niski poziom lodu w Antarktyce sprawił, że proces rozmnażania pingwinów cesarskich zakończył się katastrofą. W tekście Peter T. Fretwell, Aude Boutet oraz Norman Ratcliffe opisali kolonie pingwinów w regionie Morza Bellingshausena. Na pięć lęgowisk wszystkie z wyjątkiem jednego doświadczyły "całkowitej porażki rozrodu", piszą naukowcy.
Dr Peter Fretwell powiedział w rozmowie z BBC, że zagłady w kolonii pingwinów to zwiastun przyszłych wydarzeń. Szacuje się bowiem, że w wyniku ocieplania się klimatu i sezonowego topnienia lodu do końca stulecia wyginie 90 proc. kolonii pingwinów cesarskich na całym świecie.
Cykl lęgowy pingwinów cesarskich zależy od lodu morskiego. To dla nich stabilna platforma, na której wychowują swoje młode. Jeśli jednak lód nie jest tak rozległy jak powinien lub rozpada się szybciej, pingwiny mają kłopoty
- powiedział dr Fretwell. Dodał, że wciąż jest nadzieja, jeśli obetniemy emisje dwutlenku węgla. W przeciwnym jednak razie "doprowadzimy te piękne, ikoniczne ptaki na skraj wyginięcia".
Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN), organizacja prowadząca listy najbardziej zagrożonych zwierząt na Ziemi, zalicza pingwiny cesarskie do kategorii "bliskiego zagrożenia" wyginięciem. Pojawiły się już propozycje, by przenieść je do pilniejszej kategorii "narażonych" na wygniecie, ze względu na niebezpieczeństwo, jakie dla stylu życia tych ptaków stanowi ocieplenie klimatu.
Badacze obserwowali pięć kolonii w rejonie Morza Bellingshausena - na wyspach Rotschild oraz Smyley, wybrzeżu Bryana, na Verdi Inlet oraz w Pfrogner Point. Z pomocą europejskiego satelity Sentinel-2 mogli obserwować aktywność pingwinów na podstawie śladów ich odchodów, które barwią lód na brązowo w taki sposób, że widać go nawet z kosmosu.
Dorosłe pingwiny rozpoczynają kopulację w okolicach marca. Składają i wysiadują jaja, a potem przez kilka miesięcy karmią pisklęta zanim te "wyfruną z gniazda" (nie dosłownie oczywiście, bo pingwiny to nieloty). Zazwyczaj ma to miejsce na przełomie grudnia oraz stycznia. Ale lód zaczął się topić i kruszyć już w okolicach listopada, zanim pisklętom wykształciły się pióra. Już od 2016 roku pokrywa lodu morskiego Antarktyki rokrocznie osiąga rekordowo niskie poziomy, choć do tego czasu rosła, w przeciwieństwie do kurczącego się od dekad zakresu morskiego lodu Arktyki na drugim końcu globu.
W dwóch poprzednich latach w sezonie letnim lód praktycznie w ogóle nie był obecny na Morzu Morze Bellingshausena. A powolne kształtowanie się nowej pokrywy lodowej oznacza, że pingwiny cesarskie nie będą mogły rozmnażać się przez co najmniej kolejny rok. Kra osiąga swoje maksimum w okolicach września, ale już wiadomo, że jej zasięg będzie znacznie mniejszy niż zazwyczaj. Dr Fretwell podkreśla, że pingwiny cesarskie już od lat odczuwają skutki katastrofy klimatycznej. Między 2018 o 2022 roku aż jedna trzecia z 60 znanych kolonii tych ptaków ucierpiała w jakiś sposób w związku ze zmniejszaniem się zasięgu pokrywy lodowej.
Dr Caroline Holmes, ekspertka specjalizująca się w pokrywie lodowej Antarktyki, łączy przyczyny obecnego zmniejszenia się kry z ciepłą wodą oceaniczną oraz nietypowym układem wiatrów. Podmuchy powietrza zepchnęły bowiem lód z powrotem w stronę wybrzeża, co utrudniło jego rozprzestrzenianie się. "Różni się to od tego, co widzieliśmy wcześniej. Spodziewaliśmy się zmian, ale nie aż tak szybkich" - mówi dr Holmes. I dodaje, że badania przeprowadzone na północy, w Arktyce, pokazują, że pokrywa lodowa obudowałaby się, gdyby udało się odwrócić zmiany klimatu. Tłumaczy jednak, że nie wiadomo, czy to samo dotyczyłoby południowej Antarktyki, ale istnieją przesłanki, by tak uważać.