Czarne dziury to jedne z najbardziej tajemniczych zjawisk w kosmosie. Jedna z nich dostarczyła ostatnio astronomom kolejnej zagadki do rozwiązania. Na początek musicie wiedzieć, że każda czarna dziura posiada koronę, czyli cząsteczki na granicy tzw. horyzontu zdarzeń (czyli strefy, która otacza czarną dziurę), które są przyciągane przez jej grawitację. Jest ona wyjątkowo jasna, gdyż cząsteczki te są naładowane olbrzymią energią, która rozgrzewa je do miliardów stopni. Jak poinformowało MIT, w ostatnim czasie po raz pierwszy zaobserwowano, jak korona czarnej dziury znika i w bardzo dużym tempie się odbudowuje.
Astronomowie na całym świecie mogli obserwować, jak znika korona jednej z czarnych dziur. W ciągu zaledwie roku jej jasność spadła około 10 tys. razy, informuje Erin Kara z MIT. Cały proces, który normalnie zajmuje tysiące lub nawet miliony lat, naukowcy mieli okazje obserwować od 2008 roku. Był czas, że korona czarnej dziury ostatecznie zniknęła - nie dało się jej wykryć w żaden sposób. Po czasie czarna dziura zaczęła jednak odbudowywać swój dysk akrecyjny (wirująca struktura z pyłu i gazu), by po kilku miesiącach świecił on już niemal z taką samą mocą, jak przed początkiem zmian.
To pierwszy raz, gdy widzieliśmy, jak korona znika, by z czasem samoistnie się odbudować. To bardzo ważne wydarzenie, które pomoże zrozumieć, jak korona czarnej dziury zyskuje tak wysoką energię oraz temperaturę
- komentuje Erin Kara.
Co mogło spowodować takie wydarzenie? Astronomie podejrzewają, że w zasięgu grawitacji czarnej dziury znalazła się gwiazda. Jej pochłonięcie wytworzyło dodatkowe przyciąganie, które spowodowało, że cząsteczki korony zostały zassane do czarnej dziury. Za jej odbudowę z kolei mogą być odpowiedzialne linie pola magnetycznego, które przecinają dysk akrecyjny.