W niedzielę (w Polsce była to noc z niedzieli na poniedziałek) należące do Elona Muska przedsiębiorstwo kosmiczne SpaceX we współpracy z NASA wystrzeliło w kosmos czworo astronautów. Była to już druga misja (ale dopiero pierwsza w pełni operacyjna), w której prywatna firma wynosi na orbitę statek kosmiczny z ludźmi na pokładzie.
Na pokładzie kapsuły Crew Dragon zbudowanej przez SpaceX (nazwanej ramach w tej misji "Resilience") poza astronautami znalazły się przeróżne towary i eksperymenty potrzebne do funkcjonowania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Okazuje się jednak, że nie tylko. Jak możemy zobaczyć na zdjęciach przesłanych z wnętrza Crew Dragon, astronauci zabrali ze sobą pluszową zabawkę - Baby Yoda. To postać pochodząca z amerykańskiego serialu SF "The Mandalorian", który jest osadzony w świecie Gwiezdnych Wojen.
Informacja ta może wydawać się dość zaskakująca lub wręcz absurdalna dla osób nieinteresujących się tematyką lotów kosmicznych. Dlaczego astronauci zabierają pluszaka w kosmos? To element tradycji. Lekkie i małe zabawki są wykorzystywane jako tzw. wskaźniki zero G, czyli braku ciążenia ziemskiego. Gdy zabawka zaczyna swobodnie przemieszczać się po pokładzie, staje się jasne, że kapsuła jest już w stanie nieważkości.
Podczas poprzedniej misji SpaceX i NASA w maju astronauci zabrali ze sobą pluszowego, wykończonego niebieskimi i różowymi cekinami dinozaura. Zabawka stała się wtedy tak popularna, że zaczęło sprzedawać ją samo SpaceX (za "jedyne" 25 dolarów). Wśród innych "wskaźników zerowej grawitacji", które poleciały na ISS na pokładzie Crew Dragon (w ramach lotu bezzałogowego), jest też m.in. pluszowa kula ziemska.