Elon Musk i należąca do niego firma SpaceX od wielu miesięcy budują gęstą sieć satelitów Starlink obiegających Ziemię. Celem przedsiębiorstwa jest wyniesienie na orbitę 12 tys. urządzeń, które zapewnią dostęp do szybkiego internetu z niemalże każdego miejsca na Ziemi. Prace postępują na tyle szybko, że w połowie tego roku wystartowano już z pierwszymi, zamkniętymi testami usługi Starlink.
Teraz SpaceX zaczęło rozsyłać e-maile do osób zainteresowanych wzięciem udziału w publicznych testach Starlinków, dzięki czemu mogliśmy poznać więcej szczegółów na temat usługi. W ramach właśnie rozpoczynającego się testu nazwanego "Better Than Nothing Beta" (z ang. "lepsze niż nic") SpaceX zaoferuje transfer na poziomie od 50 do 150 Mb/s oraz opóźnienia od 20 do 40 ms przez kilka następnych miesięcy. Latem 2021 roku opóźnienia mają już wahać się między 16 a 19 ms.
Na razie będziemy mogli zatem liczyć na szybkości porównywane do dość standardowego połączenia LTE. Niestety w przypadku sieci od SpaceX trzeba liczyć się z możliwością występowania "krótkich okresów braku łączności ".
Jeszcze ciekawiej kształtują jednak ceny usługi Starlink w wersji beta. Aby móc odebrać sygnał z satelitów konieczne jest zakupienie anteny satelitarnej oraz routera Wi-Fi od SpaceX, co kosztuje przynajmniej 499 dolarów (podobno dostępna jest też wersja za 599 dolarów). Dodatkowym obciążeniem jest wykupienie subskrypcji, za którą zapłacić trzeba 99 dolarów miesięcznie.
Decydując się na udział w testach internetu z kosmosu od SpaceX, trzeba liczyć się zatem z koniecznością wydania 600 dolarów na start, co odpowiada kwocie przekraczającej 2300 zł przy bezpośrednim przeliczeniu na złotówki. Całkiem sporo, a na razie mówimy przecież o dostępie do usługi wciąż będącej w dość wczesnej fazie beta.
Na ten moment na orbicie okołoziemskiej znajduje się już ok. 900 satelitów od SpaceX. To znacznie mniej niż ma ich być docelowo, jednak wystarczająco, aby zapewnić dostęp do internetu w ramach beta testów. W miarę, jak firma będzie wynosiła kolejne satelity w kosmos, szybkość i stabilność sieci powinna rosnąć. Na razie testy skierowane są do mieszkańców USA i Kanady, jednak w 2021 roku zostaną rozszerzone o chętnych z większości pozostałych krajów świata.