Chiny budują stację w kosmosie. Statek Tianzhou-2 zadokował do modułu. Ma ponad rok życia

Chiński statek kosmiczny zadokował do powstającej na orbicie Ziemi stacji kosmicznej. Przywiózł niezbędne zapasy i wyposażenie. Pierwsi astronauci pojawią się na nowej stacji w przyszłym miesiącu.

Rakieta Długi Marsz 7 wyniosła statek w przestrzeń kosmiczną w sobotę 29 maja tuż przed 21:00 lokalnego czasu (w Polsce była wtedy 15:00), z wyspy Hainan, na której znajduje się chiński kosmodrom. Po około ośmiu godzinach - o 5:01 czasu w Pekinie w niedzielę (23:01 w sobotę w Warszawie) statek dotarł do modułu stacji Tianhe i do niej zadokował - podała chińska agencja prasowa Xinhua. W zupełnie automatyczny sposób, była to (jeszcze) misja bezzałogowa. 

Chiny. Statek kosmiczny zadokował do modułu stacji 

Tianzhou-2 dostarczył zapasy dla trójki chińskich astronautów, w tym żywność, wyposażenie niezbędne do przebywania na stacji ludzi, skafandry kosmiczne i dwie tony paliwa. Statek został zaprojektowany, by "przeżyć" ponad rok - wygląda na to, że tyle czasu mają chińscy astronauci by do niego dołączyć i wypakować dostawę. Mają pojawić się na stacji już niedługo - początek trzymiesięcznej misji planowany jest w przyszłym miesiącu. 

Stacja będzie mogła pomieścić maksymalnie trzy osoby (i tylu astronautów pojawi się na niej w czerwcu). Jej główny moduł został wyniesiony na orbitę pod koniec czerwca. Misja ta przy okazji wywołała spore poruszenie na świecie (szczególnie oburzone były Stany Zjednoczone) związane z tym, że największa chińska rakieta, Długi Marsz 5, która wyniosła moduł, miała wrócić na Ziemię w niekontrolowany sposób. Do końca nie było wiadomo, w jakiej części spłonie w atmosferze i gdzie spadną jej szczątki.

Rakieta Długi Marsz 5B wynosi w kosmos pierwszy moduł chińskiej stacji kosmicznej. Chińska rakieta pędzi 28 tys. km/h, nie wiemy, gdzie spadnie. USA jej nie zestrzelą

Na szczęście, jak poinformowali Chińczycy, resztki rakiety zatonęły w Oceanie Indyjskim. 

Tianzhou-2 była drugą z planowanych 11 misji, w wyniku których chińska stacja zostanie dokończona. Mają się one odbywać do końca 2022 roku. Ostatecznie obiekt będzie składać się z trzech modułów. Dwa kolejne polecą na orbitę w przyszłym roku. 

Kosmos polem rywalizacji globalnych potęg

Tianhe to już trzecia chińska orbitalna stacja kosmiczna, choć poprzednie dwie były znacznie mniejsze. Statek-stacja Tiangong-1 został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w 2011 roku, zdeorbitował i spłonął w atmosferze siedem lat później. Stacja Tiangong-2 była już częścią przygotowań do stworzenia stałej stacji kosmicznej. Przebywała na orbicie od 2016 do 2019 roku. 

Nowa stacja będzie swego rodzaju konkurencją wobec Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). W tym projekcie Pekin nie bierze udziału, przede wszystkim z powodu oporów USA. Rosja, która współtworzyła ISS, sugerowała niedawno, że też z tej inicjatywy zrezygnuje i postawi na własną stację, jest też otwarta na współpracę z Chinami. 

Zobacz wideo Rosja ma już dość współpracy z USA w kosmosie? Stawia na "narodowy" projekt. [OKO NA ŚWIAT]

Niewykluczone, że ISS przestanie być operacyjna jeszcze przed 2030 rokiem. Wtedy Tianhe może być jedyną działającą stacją na ziemskiej orbicie. 

Chiny w ostatnich latach intensyfikują swoje działania w kosmosie, napędzając rywalizację globalnych potęg poza Ziemią. Niedawno na Marsie wylądował ich łazik - dotąd takie misje przeprowadzali tylko Amerykanie.

Chiny dotarły na Marsa. Łazik Zhurong przesłał pierwsze zdjęcia z wyprawy Chiński łazik Zhurong dotarł na Marsa. Są pierwsze zdjęcia z wyprawy

Główni gracze nieco się zmienili od czasów "Gwiezdnych Wojen", jednym z nich wciąż są Stany Zjednoczone, drugim, nowym, właśnie Chiny, ambicji nie chowa wciąż Rosja, a do tego dochodzą nowi uczestnicy wyścigu, jak Indie. Istotny jest też element pozapaństwowy - na Zachodzie w podboju kosmosu pomagają (i na tym zarabiają) pozapaństwowe podmioty - prywatne firmy, w tym przede wszystkim SpaceX Elona Muska. 

- Na świecie od wielu setek lat nic się nie zmienia. Zawsze pierwsze skrzypce grają ambicje poszczególnych mocarstw, ambicje zdobywania nowych terenów - uważa Grzegorz Brona, były prezes Polskiej Agencji Kosmicznej, obecnie prezes Creotech Instruments.

- Kosmos jest dla nas tym, czym dla XVII-wiecznych mocartstw były oceany. Kto rządził na oceanach, rządził światem - mówił nam z kolei w zeszłym roku Łukasz Wilczyński z Europejskiej Fundacji Kosmicznej.

Więcej o: