"Nie patrz w górę" to jedna z najgłośniejszych premier filmowych ubiegłego roku. Grupa naukowców odkryła, że ku Ziemi pędzi asteroida, która zniszczy całą cywilizację. Sprawę próbowali nagłośnić przez rząd, a następnie przez media. Nie każdy im jednak uwierzył, a ich wysiłki by przekonać ludzi, że czas działać, poszły nadaremne.
Czy rzeczywiście grozi nam uderzenie asteroidy? Jak możemy się do tego przygotować? Jak duża musiałaby być asteroida, żeby doszczętnie zniszczyć całe życie na Ziemi? Tego dowiecie się w drugim odcinku "Next Station". Kolejne odcinki na znajdziecie też na TikToku oraz kanale YouTube Gazety.pl.
Naukowcy co i rusz informują, że zbliża się do nas asteroida. Ich wielkość zazwyczaj jest jednak zbyt mała, by mogły nam zagrozić. Większość obiektów spala się w ziemskiej atmosferze. Jak chociażby słynny meteor czelabiński, który w lutym 2013 roku rozbłysł nad Rosją niczym Gwiazda Betlejemska. Jego średnica wynosiła jednak ledwie 17-20 metrów.
Więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Dużo większa jest jedna z najsłynniejszych asteroid ostatnich lat. Odkryta w 2017 roku Omuamua ma kształt cygara i 400 m długości. Obiekty kosmiczne niemal zawsze są natomiast kuliste. Pojawiło się wiele hipotez, w tym ta, że jest to statek kosmiczny. Naukowcy podejrzewają, że Omumua mógł być sporej wielkości kawałkiem zestalonego wodoru pochodzącym z "gwiezdnego żłobka".
"Nie patrz w górę" to niespecjalnie zawoalowana analogia do globalnego ocieplenia. Choć konsensus naukowy jest jasny i wzrost temperatury niechybnie prowadzi nas ku katastrofie klimatycznej, to denialistów nie brakuje. Taką krucjatę jak Leonardo DiCaprio w "Nie patrz w górę" prowadzi w Polsce prof. Szymon Malinowski, o którym również powstał film pt. "Można panikować".