Chińska rakieta spadnie na Ziemię już w weekend. Powstała mapa pokazująca zagrożone miejsca

Ciężki rdzeń chińskiej rakiety nośnej Długi Marsz 5 obiega Ziemię po niskiej orbicie i - zgodnie z szacunkami - spadnie na naszą planetę w ten weekend. Badacze z The Aerospace Corporation opublikowali mapę pokazującą potencjalne miejsca, gdzie może uderzyć obiekt.
Zobacz wideo Skąd się wzięliśmy? Czy jesteśmy sami? Webb rusza szukać odpowiedzi

W niedzielę chińska ciężka rakieta nośna Długi Marsz 5 wyniosła na orbitę moduł badawczy Wentian. To drugi (obok głównego Tianhe) moduł tworzący chińską stację kosmiczną Tiangong. Niestety, Chiny po sobie nie posprzątały, czyli pozostawiły zużyty element rakiety na niskiej orbicie okołoziemskiej. Bez żadnej kontroli.

Tradycyjnie prywatne firmy i agencje kosmiczne państw zachodnich doprowadzają do kontrolowanej deorbitacji i spalenia się kosmicznego śmiecia. Rdzeń chińskiej rakiety (z powodu obecności hamującej go szczątkowej atmosfery) również niebawem ulegnie deorbitacji, ale w sposób niekontrolowany. Z powodu dużej masy nie zdąży się całkowicie spalić w atmosferze i najpewniej uderzy w powierzchnię Ziemi.

Chińska rakieta uderzy w Ziemię. Polska poza "strefą rażenia"

Początkowo nie było wiadomo, gdzie i kiedy może uderzyć ważący ponad 22 tony element. Chiny zadeklarowały jedynie, że uważnie śledzą lot rakiety oraz obiecały, że poinformują o losach obiektu "w odpowiednim czasie". Teraz zrobiła to amerykańska organizacja non-profit The Aerospace Corporation.

Badacze zza oceanu określili, że moment deorbitacji, czyli ponownego wejścia w gęste warstwy atmosfery, powinien nastąpić w niedzielę 31 lipca o godz. 2:24 czasu polskiego. Założyli przy tym, że margines błędu to 16 godzin w obie strony (czyli od 10:24 w sobotę do 18:24 w niedzielę). Bardzo trudno jest bowiem precyzyjnie oszacować, kiedy rakieta ostatecznie wpadnie w głębsze warstwy gazowej otoczki Ziemi.

The Aerospace Corporation pokusiło się również o stworzenie mapy pokazującej przewidywaną trajektorię lotu rdzenia rakiety w tym właśnie przedziale czasu. Linie niebieskie na mapie pokazują trasę przelotu przez 16 godzin przed przewidywaną godziną deorbitacji, a linie żółte na 16 godzin po tym czasie.

W szacowanym momencie deorbitacji rakieta powinna znajdować się nad północną częścią Półwyspu Arabskiego, w pobliżu granicy Arabii Saudyjskiej i Iraku. Będzie wtedy jednak widoczna nawet z okolic Kairu, środkowej Turcji, Kaukazu Południowego czy Teheranu.

Jak wynika z mapy, zagrożony obszar rozciąga się na ok. 41 stopni na północ i południe od równika - mniej więcej od Nowego Jorku, Stambułu czy Pekinu na północy po Wellington na południu. W "strefie rażenia" jest więc około połowy terytorium Stanów Zjednoczonych, prawie całe Chiny, cała Brazylia czy Indie, ale tylko południowe krańce Europy (tereny na południe od Porto, Neapolu i Tirany).

Oczywiście nie oznacza to, że szczątki rakiety uderzą precyzyjnie w jedno z miejsc będących na mapie pod niebieską lub żółtą linią. Mierzący ponad 50 metrów długości człon rakiety może rozpaść się na pewnej wysokości na mniejsze fragmenty, a część z nich zasypie większych obszar Ziemi. Tego jak i gdzie uderzy rakieta, nie da się na razie oszacować. 

Ze względu na niekontrolowany charakter upadku istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że ocalałe szczątki spadną na zaludniony obszar - ponad 88 procent światowej populacji żyje pod potencjalnym obszarem [upadku -red.] szczątków. (...) Ponowne wejście [obiektu - red.] tej wielkości nie spowoduje spłonięcia w ziemskiej atmosferze, a ogólna zasada jest taka, że 20-40 proc. masy dużego obiektu dotrze do Ziemi, choć zależy to od konstrukcji obiektu

- napisało w komunikacie z 26 lipca The Aerospace Corporation.

Więcej o eksploracji kosmosu przeczytasz na Gazeta.pl

Więcej o: