Chińska rakieta znów lata sobie bez kontroli. W piątek 23 tony metalu mogą komuś spaść na głowę

Bartłomiej Pawlak
Nie, to nie deja vu. Chińczycy po raz kolejny wysłali potężną rakietę nośną w kosmos i już po raz czwarty pozostawili ją bez kontroli. Na razie obiega Ziemię, ale w piątek powinna ulec deorbitacji i wpaść w głębsze warstwy atmosfery. Są już mapy pokazujące, gdzie mogą spaść szczątki ważącej 23 tony rakiety.
Zobacz wideo Rosja ma już dość współpracy z USA w kosmosie? Stawia na "narodowy" projekt. [OKO NA ŚWIAT]

Zachód co raz wyraża zaniepokojenie, ale Chiny latają sobie w najlepsze. Pekin wysłał w poniedziałek trzeci, ostatni już człon swojej nowej stacji kosmicznej Tiangong. Moduł Mengtian, czyli "marzenie o niebiosach" wyniosła na orbitę Ziemi ta sama wielka rakieta nośna, co poprzednie elementy stacji w kwietniu 2021 i w lipcu 2022 roku - Długi Marsz 5B.

Chińska rakieta krąży nad naszymi głowami. Bez kontroli

Poniedziałkowy start rakiety nie różnił się od wcześniejszych i przypomina wiele innych startów rakiet. Cztery małe boostery rakiety (boczne rakiety wspomagające) zostały odrzucone podczas startu, a pierwszy stopień członu głównego (ten zdecydowanie największy) wyniósł ładunek na orbitę i sam na niej utknął. Obecnie obiega Ziemię po orbicie z perygeum (punkt orbity najbliżej powierzchni) na 165 i apogeum na 281 km.

Standardowo w takiej sytuacji amerykańskie czy europejskie rakiety ponownie odpalają swoje silniki, aby doprowadzić do kontrolowanego wejścia w atmosferę i całkowitego spalenia. Te największe obiekty (np. satelity lub stacje kosmiczne) zmusza się do upadku na tzw. punkt Nemo, czyli najbardziej odległe od lądu miejsce na Pacyfiku (tam żywot ma skończyć Międzynarodowa Stacja Kosmiczna). 

Chiny stosują inną taktykę. Po prostu pozostałością rakiety się nie przejmują. Silników Długiego Marszu 5B nie da się włączyć ponownie, więc o celowej deorbitacji nie może być mowy. Ważący ok. 23 ton element rakiety będzie zatem obiegał Ziemię, dopóki szczątkowe na tej wysokości resztki atmosfery nie wyhamują go, doprowadzając do niekontrolowanej deorbitacji.

Oficjalna chińska narracja mówi, że niekontrolowana deorbitacja pozostałości rakiet to praktyka zupełnie normalna. Amerykanie twierdzą, że Chińczycy nie spełniają umownych standardów obowiązujących państwa podczas eksploracji kosmosu. Uważnie monitorują też trajektorie lotu kosmicznych śmieci, do czego Chiny nie szczególnie się kwapią.

Gdzie i kiedy uderzy rakieta Długi Marsz?

Gdzie dokładnie uderzy, tego nie wiemy. Znając trajektorię jej lotu można jedynie określić, gdzie na pewno nie uderzy. Specjalne mapy publikuje na Twitterze, chociażby finansowana przez USA organizacja non-profit The Aerospace Corporation. To rozległe obszary lądu i wody od ok. 42 stopni na północ po 42 stopnie na południe od równika.

Tak, oznacza to, że chińska rakieta nie uderzy w Warszawę, Berlin, Paryż czy Londyn. W jej zasięgu znajduje się za to spora część terytorium USA i Chin, Bliski Wschód, południowa Azja, niemal cała Australia, Ameryka Południowa i Afryka. W Europie w zasięgu jest jedynie Hiszpania i Portugalia, południowe Włochy, Grecja oraz wyspy Morza Śródziemnego.

Trudno jednak chociażby w przybliżeniu szacować, gdzie konkretnie uderzy Długi Marsz 5B, bo nie wiemy, kiedy dokładnie ponownie wpadnie w atmosferę. Szacunki wciąż się zmieniają i jak zawsze obarczone są dość sporą niepewnością. Najnowsze predykcje The Aerospace Corporation mówią, że deorbitacja nastąpi w piątek 4 listopada o godz. 13:24 czasu polskiego (plus / minus 4 godziny).

Czy wrak chińskiej rakiety faktycznie zagraża ludziom?

Teoretycznie tak, ale prawdopodobieństwo jej upadku na tereny zamieszkałe jest bardzo niskie. Jeszcze mniejsza jest szansa, że rakieta zrani lub zabije człowieka. W tej kwestii ciekawymi wyliczeniami również podzieliło się The Aerospace Corporation. Zranienie kogokolwiek na planecie mieści się w widełkach prawdopodobieństwa od 1 do 1000 do 1 do 230 (uderzeń w Ziemię). Prawdopodobieństwo uderzenia w konkretną osobę to od 1 do 10 bilionów do 1 do 6 bilionów razy.

Jak podaje z kolei portal LiveScience.com, szanse te znacząco przewyższają jednak międzynarodowo akceptowalny próg ryzyka, który wynosi 1 do 10 000. Co więcej, trajektoria rakiety obejmuje powierzchnię planety zamieszkiwaną w przybliżeniu przez aż 88 proc. populacji.

Wciąż jednak najbardziej prawdopodobne, że Długi Marsz 5B spadnie po prostu do jednego z oceanów lub mórz. Te zajmują po prostu największą powierzchnię Ziemi. Tak było w maju 2021 roku i w lipcu 2022 roku, gdy pozostałości rdzenia uderzyły w wody Oceanu Indyjskiego. W 2020 roku, gdy rakieta spadła do Atlantyku, część elementów oderwała się i uszkodziła kilka budynków na Wybrzeżu Kości Słoniowej.

Więcej o chińskim podboju kosmosu przeczytasz na Gazeta.pl

Więcej o: