Mimo zapewnień rządu, że sklepy nie zostaną zamknięte, a płynność dostaw nie jest zagrożona, w ubiegłym tygodni Polacy szturmem ruszyli do sklepów w celu gromadzenia zapasów. W efekcie część produktów, najczęściej higienicznych, zostały wykupionych. Aby uniknąć sytuacji z końca minionego tygodnia, część sieci sklepów zdecydowała się wprowadzić limity zakupowe.
Najszybciej zareagowały drogerie. Jako pierwsza, w piątek 13 marca, limity zakupowe wprowadziła sieć Rossmann. Według nowej polityki jeden klient może kupić maksymalnie trzy sztuki artykułów higienicznych (mydło, papier toaletowy, żele antybakteryjne). Na podobny krok zdecydowała się również sieć Hebe, w której limit na towary tego typu wynosi nieznacznie więcej, bo pięć sztuk.
Z uwagi na fakt, że chcemy zagwarantować dostęp do środków higienicznych oraz wirusobójczych jak najszerszej grupie Klientów po oferowanej przez nas cenie, informujemy, że jedna osoba może zakupić maksymalnie 5 sztuk produktów z w/w grup.
- czytamy w komunikacie Hebe.
Z najpopularniejszych sieci handlowych na razie na podobny krok zdecydował się jedynie sklep internetowy Tesco Online. Limit zakupowy wynosi obecnie sześć sztuk, a zakresem objęte są najbardziej popularne produkty. Jak tłumaczy sieć w komunikacie, celem obostrzeń jest to, aby "umożliwić wszystkim dostęp do niezbędnych produktów".
Ministerstwo Rozwoju oraz Główny Inspektorat Sanitarny wysłały listę zaleceń dla branży handlowej. Znalazły się w nich m.in. zachowanie 1-1,5 metra odstępu pomiędzy klientami czy zapewnienie płynów odkażających, z których mogą skorzystać klienci. Dodatkowo sklepy powinny promować płatności bezgotówkowe, gdyż na banknotach może być przenoszony koronawirus. Największe sieci zdecydowały także, by z dużo większą częstotliwością wysyłać na dezynfekcję wózki sklepowe, za pośrednictwem których koronawirus może być przenoszony.