W trudniej sytuacji, jaka panuje na całym świecie, mocno cierpi gospodarka. Największe problemy mają mali i średni przedsiębiorcy, którzy nie dysponują tak dużymi środkami jak przemysłowi giganci. Utrzymanie biznesu w okresie pandemii koronawirusa jest wymagającym zadaniem, co odbija się również na pracownikach. Rząd opracował rozwiązania, które mają załagodzić skutki nadchodzącej recesji. W ramach specustawy nazywanej "tarczą antykryzysową" przedsiębiorcy będą mogli liczyć na łączną pulę 212 mld złotych. Państwo m.in. dofinansuje 40 proc. pensji, jeśli drugie 40 proc. zdecyduje się wypłacić pracodawca (dla pracowników oznacza to obniżenie pensji o 20 proc.).
Nowe przepisy generują też wiele pytań. By na nie odpowiedzieć, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przygotowało specjalny poradnik dla pracodawców i pracowników, w którym rozwiewa wątpliwości dotyczące najczęstszych zagadnień.
Zdarzają się sytuacje, w których pracodawcy chcą wysłać pracowników na urlop. Ci mogą wybrać, czy będzie to urlop płatny, czy nie będą dostawali w tym czasie wynagrodzenia. Jak powiedział next.gazeta.pl mec. Łukasz Kuczkowski, takie działanie jest niezgodne z prawem. Na urlop można wysłać pracownika tylko wtedy, gdy jest to urlop zaległy, a nie aktualny.
Uważam, że w obecnej sytuacji nie ma możliwości wysłania pracownika na "aktualny" urlop wypoczynkowy bez jego zgody. Służyłoby to bowiem nie sensu stricte wypoczynkowi pracownika, ale realizacji interesu pracodawcy. Niewątpliwie wysłanie kogoś na urlop byłoby sposobem obniżenia kosztów pracowniczych - bo ten urlop nie przysługiwałby pracownikowi później. To byłoby swoiste nadużycie
- mówi mec. Kuczkowski. Zaznacza jednak, że funkcjonują odmienne zdania na ten temat - choć on się z nimi nie zgadza. Jeśli mamy zaległy urlop, to pracodawca musi nas na niego wysłać do 30 września. Inaczej grożą mu wysokie kary.