Z informacji agencji Retuera wynika, że firmy, które przekażą Komisji Europejskiej dane na temat lokalizacji smartfonów to: Deutsche Telekom, Orange, Telefonica, Telecom Italia, Telenor, Telia, A1 Telekom Austria, oraz Vodafone. Porozumienie z UE zawarto w środę i jest ono odpowiedzą na apel, który wystosował Thierry Breton, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego.
Po co Komisji Europejskiej dane na temat naszej lokalizacji? Jak podkreśla Breton, mają być one wykorzystane do śledzenia rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa w Europie, a także do ustalenia, w których miejscach w danym momencie potrzebne są dodatkowe zasoby medyczne.
Wybierzemy jednego operatora z każdego kraju. Chcemy działać bardzo szybko
- tłumaczył Breton w na łamach serwisu POLITICO.
Co ważne, telekomy mają przekazywać zanonimizowane dane, co oznacza, że - w założeniu - nie pozwolą ona na powiązanie lokalizacji danego smartfona z określoną osobą. Unijny oficjel, cytowany przez Reutersa zaznacza również, że dane te zostaną usunięte po zakończeniu kryzysu związanego z koronawirusem, a UE nie ma w planach śledzenia swoich obywateli.
Podjęte przez UE działania budzą jednak spore kontrowersje. Po pierwsze, eksperci wielokrotnie udowadniali, że choć zidentyfikowanie konkretnej osoby na podstawie zanonimizowanych metadanych jest bardzo trudne, to jednak nie jest niemożliwe.
Po drugie, historia pokazuje, że nadzwyczajne środki wprowadzane na czas kryzysu, dość często stają się naszą codziennością już po jego zakończeniu. Można tu przypomnieć chociażby ataki na World Trade Center i "wojnę z terrorem" wypowiedzianą przez Stany Zjednoczone. Informacje ujawnione przez Edwarda Snowdena na temat program Prism pokazały, że inwigilacja obywateli rozpoczęta przez wiele rządów po 2001 roku, tak naprawdę nigdy się nie zakończyła.
Swoje obawy w związku porozumieniem zawartym pomiędzy Komisją Europejską a telekomami wyraził m.in. Rafał Wiewiórowski, europejski inspektor ochrony danych, który stoi na straży przepisów wprowadzonych przez unijne rozporządzenie o ochronie danych (RODO).
Komisja powinna w jasny sposób zdefiniować zbiór danych, które chce pozyskać, jak również zapewnić transparentność w stosunku do społeczeństwa, aby uniknąć ewentualnych nieporozumień
- napisał Wiewiórowski w liście skierowanym do KE. Jednocześnie zaproponował, aby dostęp do tych danych uzyskali tylko upoważnieni eksperci w dziedzinie epidemiologii przestrzennej oraz ochrony danych osobowych.
Rafał Wiewiórowski już w piątek opublikował artykuł, w którym ostrzega przed konsekwencjami dla ochrony prywatności, jakie niesie za sobą trwająca na świecie pandemia koronawirusa. Jego zdaniem sytuacja, w której się znaleźliśmy, może przewartościować pojęcie prywatności.
Jeszcze niedawno nie moglibyśmy sobie nawet wyobrazić, że rozsądni ludzie zaczną prosić operatorów internetu i telefonii komórkowej, aby śledzili każdą osobę w Europie za pomocą danych lokalizacyjnych i w czasie rzeczywistym tworzyli diagram przedstawiający wszystkie fizyczne interakcje między ludźmi w ciągu kilku dni
- stwierdził Wiewiórowski.
Cokolwiek wydarzy się w ciągu najbliższych kilku tygodni, wiemy że świat nie będzie już taki sam. Wszyscy zetkniemy się z tym w taki lub inny sposób. I zadamy sobie pytanie o to, czy jesteśmy gotowi, aby poświęcić nasze fundamentalne prawa, by poczuć się lepiej i bezpieczniej
- dodał.
Pod koniec ubiegłego tygodnia European Digital Right, koalicja 36 organizacji pozarządowych, do których należy również polski Panoptykon, zaapelowała do państw członkowskich oraz unijnych instytucji o to, aby działania na rzecz walki z COVID-19, nie naruszały praw obywatelskich.
Niektóre działania podejmowane w tych wyjątkowych okolicznościach przez rządy i przedsiębiorstwa mogą mieć znaczący wpływ na wolność słowa, zarówno dziś, jak i w przyszłości
EDRI wzywa do tego, aby władze stosowały jedynie takie ograniczenia praw jednostek, jakie są konieczne, proporcjonalne i uzasadnione, a przy tym nie naruszają przepisów UE, jak również krajowych. Zdaniem organizacji zapewniona powinna być także ochrona danych osobowych, a wszelkie ograniczenia powinny obowiązywać jedynie na czas walki z pandemią koronawirusa.